Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Czw, 2010-11-18 14:45
Problem polega na tym, iż to organizowanie nacisków poza samorządem posiada także swoje konkretne wady i jest nieskuteczne. Zatem wybór ewentualnego startu w wyborach nie jest spowodowany nieznajomością płynących stąd zagrożeń, ale ze świadomości licznych ograniczeń i niepowodzeń dotychczasowej taktyki. Problem polega na tym, iż ruch anarchistyczny kładzie większy nacisk na niepowodzenie i zagrożenia płynące ze startu w wyborach, niż na te które wynikają z unikania wyłonienia politycznej reprezentacji określonych grup społecznych. Ruch nie zastanawia się dlaczego jest politycznie zmarginalizowany (w stopniu chyba większym niż np. na przełomie lat 80. i 90.), a przecież nie wynika to z nadmiernego zaangażowania się w działania samorządowe. Raczej z olania tej kwestii i zajmowania się "idejkami". Mitem pozostaje także to, iż dotychczasowe działania poza strukturami samorządowymi, gwarantują zaangażowanie większej ilości aktywistów i w bardziej demokratyczny czy niehierachiczny sposób. To często powtarzana hipoteza, której jednak nikt nie raczy dowieść. Brak formalny struktur tak naprawdę często oznacza nie brak władzy, ale skrywanie jej pod anarchistycznymi pozorami bez-władzy. Dodatkowo możemy krytykować start w wyborach samorządowych jako akt polityczny, ale pozostaje jeszcze kwestia zarządzania miastem. Jak wyobrażacie sobie np. zarządzania budżetem miasta? Ja rozumiem, że są anarchistyczni aktywiści, którzy nie mają odwagi wziąć na siebie polityczną odpowiedzialność za pewne kwestie, że dobrze im w takim stanie rzeczy w jakim się znajdują, mają poczucie są są radykalni i niezłomni - a ludzie w barakach socjalnych w Nowej Soli niech czekają na potęgę ruchu i dalej zdychają na gruźlicę. Co większości co większości z nas tu piszących jak rozumiem nie grozi.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Problem polega na tym, iż
Problem polega na tym, iż to organizowanie nacisków poza samorządem posiada także swoje konkretne wady i jest nieskuteczne. Zatem wybór ewentualnego startu w wyborach nie jest spowodowany nieznajomością płynących stąd zagrożeń, ale ze świadomości licznych ograniczeń i niepowodzeń dotychczasowej taktyki. Problem polega na tym, iż ruch anarchistyczny kładzie większy nacisk na niepowodzenie i zagrożenia płynące ze startu w wyborach, niż na te które wynikają z unikania wyłonienia politycznej reprezentacji określonych grup społecznych. Ruch nie zastanawia się dlaczego jest politycznie zmarginalizowany (w stopniu chyba większym niż np. na przełomie lat 80. i 90.), a przecież nie wynika to z nadmiernego zaangażowania się w działania samorządowe. Raczej z olania tej kwestii i zajmowania się "idejkami". Mitem pozostaje także to, iż dotychczasowe działania poza strukturami samorządowymi, gwarantują zaangażowanie większej ilości aktywistów i w bardziej demokratyczny czy niehierachiczny sposób. To często powtarzana hipoteza, której jednak nikt nie raczy dowieść. Brak formalny struktur tak naprawdę często oznacza nie brak władzy, ale skrywanie jej pod anarchistycznymi pozorami bez-władzy. Dodatkowo możemy krytykować start w wyborach samorządowych jako akt polityczny, ale pozostaje jeszcze kwestia zarządzania miastem. Jak wyobrażacie sobie np. zarządzania budżetem miasta? Ja rozumiem, że są anarchistyczni aktywiści, którzy nie mają odwagi wziąć na siebie polityczną odpowiedzialność za pewne kwestie, że dobrze im w takim stanie rzeczy w jakim się znajdują, mają poczucie są są radykalni i niezłomni - a ludzie w barakach socjalnych w Nowej Soli niech czekają na potęgę ruchu i dalej zdychają na gruźlicę. Co większości co większości z nas tu piszących jak rozumiem nie grozi.