Dodaj nową odpowiedź

Problem, który dotyka H2, i

Problem, który dotyka H2, i który dotyka owa "Emma" jest problemem bardzo delikatnym i tak starym, jak stary jest ruch anarchistyczny i ruch (a także idea) spółdzielczy. Pomimo, że ogólnie nie zgadzam się ze stanowiskiem autora to jednak rozumiem jego obawy i obiekcje, bo w wielu miejscach zwraca uwagę na faktycznie aspekty, o których się zapomina.

Zasadniczo - w historycznym ujęciu - ruch anarchistyczny raczej nie aprobował spółdzielni (no może poza anglosasami), owszem (tak jak np. hiszpańscy anarchiści w czasie rewolucji) czasem traktowano je jako mniejsze zło, ale nigdy nic pożądanego. Spółdzielnie bowiem były traktowane jako półśrodki. Owszem możemy powiedzieć, że są praktyczną szkołą samorządności, demokratycznego i socjalistycznego modelu zarządzania i na pewno są znacznie bardziej sprawiedliwą i egalitarną formą gospodarczą. Lecz stają się one elementem systemu kapitalistycznego i większości jego zasad (poza tymi aspektami, które są chronione prawem państwowym) spółdzielnie są podporządkowane (pomimo formalnego charakteru "non profit" i wypracowywania "nadwyżki" a nie zysku).

Z drugiej strony mamy np. spółdzielnie w Argentynie typu Zanon, które jednak aprobujemy (jak najsłuszniej), ale chyba nikt nie powie, że jest to jednak definitywnie punkt końcowy tego co chcemy ? Bez wątpienia jest to krok w pożądanym kierunku, ale nie koniec drogi. Wynikał on ze świadomości klasy robotniczej, poczucia solidaryzmu, pomocy wzajemnej a także chęcią wzięcia produkcji i spraw gospodarczych we własne ręce, bo widzą, że kapitalizm się wali i trzeba być gotowym do uruchomienia gospodarki na nowo już po. Pomimo tego są one wtopione w system kapitalistyczny i służą jego reprodukowaniu (to jest między innymi genialność tego systemu) I sądzę, że tak należy traktować tę sprawę.

Odbiegając od tego. W dużej mierze problem nie dotyczy jednak tego jak wygląda w teorii idea spółdzielczości, bo ta sama w sobie jest bardzo atrakcyjna (z tego właśnie powodu międzywojenni anarchiści bardzo ochoczo się w nią włączali obok socjalistów i agrarystów), nie chodzi mi o pewien historyczny etos spółdzielczości, który zabity został przez PRL i III RP (gdzie dzisiejsze "spółdzielnie" są najczęściej spółdzielniami z nazwy), ale właśnie o to jak wygląda ona w praktyce, gdzie została włączona w struktury systemu kapitalistycznego w sposób bardzo głęboki. Tu się już nie tworzy nawet pozorów, że spółdzielnie nie podlegają prawom rynku. W związku z tym czy takie inicjatywy mające stanowić wobec niego alternatywę, nie służą reprodukowaniu, podtrzymywaniu kapitalizmu ?

Ponadto problemem są także "środowiska alternatywne".

Nie możemy mieć pewności czy nie chodzi tu o wykorzystywanie naiwności, niektórych środowisk "alternatywnych" przez osoby, grupy nakierowane wyłącznie na swój interes i czy promując się tutaj nie tworzą tylko swojego pozytywnego PR. Tak było np. z Green Wayem, który traktował pracowników gorzej niż McDonald (McDonald przynajmniej płaci pensje), ale i tak w oczach niektórych prawdziwych, jedynych wege, alternatywno-subkulturowych walka z Green Wayem była niemal jak zamach na jakieś bóstwo. Czy tu może nie być tak samo ? Mam nadzieję, że nie.

Życzę im sukcesu na miarę Zanon ;) i aby nie zboczyli z tej drogi.

P.S. 180 złotych to całkiem spora kwota. Uwzględnijcie fakt, że w Marriotcie (w najtańszych ofertach) kwota za dobę wynosi 330 złotych ;-)

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.