Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Sob, 2010-12-04 09:48
Bardzo chętnie się dowiem, jakież to ciekaw utwory nagrał Defekt Mózgu. Zapewno coś przeoczyłem. Czy się tyczy ich odsłony z lat 80 tych, to była to wtórna, prostacka, prymitywna muzyka, a teksty o Krystynie, bez której nie świecą gwiazdy na niebie, a tanie wino traci swój smak, to do kibla spuścić, co wiąże się zresztą z ich bratnią kapelą - Sedesem. O najzwyczajniejszym skurwieniu w latach 90 tych wstyd nawet wspominać w jakimkolwiek punkowym kontekście.
The Bill to jest zespół nic, nie było w nim punków, a ta "jajcarska" metafora, że niby taka gra słów, chłechłe, The Bill, jak debil, wicie rozumicie, w pełni oddaje naturę nazwy "punko polo". Jak sobie przypomnę tych jełopów nawalonych klejem w Jarocinie, ryczących z oddaniem "gdy siedzę sobie w kiblu, spuszczone gacie mam", to mam ochotę mordować krzyknąć, i spuścić psy wojny, że zacytuję innego tytana z tych lat (choć muszę przyznać, że Psy Wojny od tych imbecyli dzieli wiele, a sam Falon to fajny gość).
"Pasażer" zaczął wychodzić, gdy ty na punków reagowałeś na ulicy z płaczem, i tuliłeś się mamie do spódnicy. Dzisiaj to jest sielanka, w porównaniu z tym, co było wtedy, i nie mówię tylko o stosunku państwa i normalsów do punks, ale też sytuacji na ówczesnej scenie punkowej. Wydawanie zina wówczas, to było coś, a "Pasażer" to była od początku czołówka. Więc tyle masz prawa do krytykanctwa, co ja do ubiegania się o broń palną w tym kraju.
"Pasażer" w kwestii muzyki był najlepszym zinem, i działał w kwestii opiniotwórczej zajebiście, bo na gówno szkoda tracić czas i pieniądze. To dzięki niemu ludzie poznali początki punkowej, a nawet prepunkowej sceny w USA, historię wielkich kapel, dyskografie, dowiadywali, czego się słucha na świecie, jakie są działania i ziny. Nie wiem czy Bezkoc - bo zapewne o niego waćpanu chodziło - siedzi, leży, pluje na sufit i potem to łapie, ale wydaje nadal zina, więc jeszcze masz szanse zakumać, o co chodzi w punk rocku i jego odmianach. Przy okazji, to nigdy z żadną z jego strony ściemą się nie spotkałem, zawsze wobec mnie Pas. Rec i Distro było ok, innymi słowy, nie robiąc z tego wydawnictwa świętej krowy, odpierdol się od niego, i wróć do słuchania punko menelo polo, czy czego tam jeszcze. Sedes gra z powrotem trasy, a Para Wino ma nawet swoje podforum na jednym z pseudopunkowych portali, masz się więc gdzie intelektualnie i tanecznie wyżyć. Bowiem zgadzam się z tobą w jednym - "punk jest wielowymiarowy" - obawiam się, że ty nawet jednego wymiaru owego ruchu nie uświadczasz.
Niestety, takich zabytków, których chociażby rozwój sceny HC i Crustu w latach 90 tych jakiś dziwnym trafem ominął, jest jeszcze sporo, na własne oczy widziałem w ubiegłe wakacje typów z naszywkami takich wiekopomnych kapel jak KSU i Sedes obalających masowo pryty, i śpiewających antysystemowe songi w rodzaju "jabolowe ofiary", a w tym tłumie stało kilku mocno najwyraźniej skonfudowanych anarchocrustuchów, którzy wspólnie ze mną wywali gały na takie cudo z niedowierzaniem. Niestety, nie miałem aparatu, nad czym mocno ubolewam. Miny dreadziatych, obćwiekowanych i wypiercingowanych, ubranych na czarno młodzieńców, do których podchodzili kolesie w koszulce "co krok punk rock" z tekstem "ej, metal, dorzuć się do winiacza, nie bądź żyła", to na World Press Foto jak nic w konkursy dawać.
Przy okazji składam samokrytykę. Trochę to zjawisko hip hopu (A) rozkminiłem, i okazuje się, że się myliłem w swoich negatywnych komentach. Cóż, błądzić i bywać bucem, rzecz ludzka. Kely Arkana jest mega.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Bardzo chętnie się dowiem,
Bardzo chętnie się dowiem, jakież to ciekaw utwory nagrał Defekt Mózgu. Zapewno coś przeoczyłem. Czy się tyczy ich odsłony z lat 80 tych, to była to wtórna, prostacka, prymitywna muzyka, a teksty o Krystynie, bez której nie świecą gwiazdy na niebie, a tanie wino traci swój smak, to do kibla spuścić, co wiąże się zresztą z ich bratnią kapelą - Sedesem. O najzwyczajniejszym skurwieniu w latach 90 tych wstyd nawet wspominać w jakimkolwiek punkowym kontekście.
The Bill to jest zespół nic, nie było w nim punków, a ta "jajcarska" metafora, że niby taka gra słów, chłechłe, The Bill, jak debil, wicie rozumicie, w pełni oddaje naturę nazwy "punko polo". Jak sobie przypomnę tych jełopów nawalonych klejem w Jarocinie, ryczących z oddaniem "gdy siedzę sobie w kiblu, spuszczone gacie mam", to mam ochotę mordować krzyknąć, i spuścić psy wojny, że zacytuję innego tytana z tych lat (choć muszę przyznać, że Psy Wojny od tych imbecyli dzieli wiele, a sam Falon to fajny gość).
"Pasażer" zaczął wychodzić, gdy ty na punków reagowałeś na ulicy z płaczem, i tuliłeś się mamie do spódnicy. Dzisiaj to jest sielanka, w porównaniu z tym, co było wtedy, i nie mówię tylko o stosunku państwa i normalsów do punks, ale też sytuacji na ówczesnej scenie punkowej. Wydawanie zina wówczas, to było coś, a "Pasażer" to była od początku czołówka. Więc tyle masz prawa do krytykanctwa, co ja do ubiegania się o broń palną w tym kraju.
"Pasażer" w kwestii muzyki był najlepszym zinem, i działał w kwestii opiniotwórczej zajebiście, bo na gówno szkoda tracić czas i pieniądze. To dzięki niemu ludzie poznali początki punkowej, a nawet prepunkowej sceny w USA, historię wielkich kapel, dyskografie, dowiadywali, czego się słucha na świecie, jakie są działania i ziny. Nie wiem czy Bezkoc - bo zapewne o niego waćpanu chodziło - siedzi, leży, pluje na sufit i potem to łapie, ale wydaje nadal zina, więc jeszcze masz szanse zakumać, o co chodzi w punk rocku i jego odmianach. Przy okazji, to nigdy z żadną z jego strony ściemą się nie spotkałem, zawsze wobec mnie Pas. Rec i Distro było ok, innymi słowy, nie robiąc z tego wydawnictwa świętej krowy, odpierdol się od niego, i wróć do słuchania punko menelo polo, czy czego tam jeszcze. Sedes gra z powrotem trasy, a Para Wino ma nawet swoje podforum na jednym z pseudopunkowych portali, masz się więc gdzie intelektualnie i tanecznie wyżyć. Bowiem zgadzam się z tobą w jednym - "punk jest wielowymiarowy" - obawiam się, że ty nawet jednego wymiaru owego ruchu nie uświadczasz.
Niestety, takich zabytków, których chociażby rozwój sceny HC i Crustu w latach 90 tych jakiś dziwnym trafem ominął, jest jeszcze sporo, na własne oczy widziałem w ubiegłe wakacje typów z naszywkami takich wiekopomnych kapel jak KSU i Sedes obalających masowo pryty, i śpiewających antysystemowe songi w rodzaju "jabolowe ofiary", a w tym tłumie stało kilku mocno najwyraźniej skonfudowanych anarchocrustuchów, którzy wspólnie ze mną wywali gały na takie cudo z niedowierzaniem. Niestety, nie miałem aparatu, nad czym mocno ubolewam. Miny dreadziatych, obćwiekowanych i wypiercingowanych, ubranych na czarno młodzieńców, do których podchodzili kolesie w koszulce "co krok punk rock" z tekstem "ej, metal, dorzuć się do winiacza, nie bądź żyła", to na World Press Foto jak nic w konkursy dawać.
Przy okazji składam samokrytykę. Trochę to zjawisko hip hopu (A) rozkminiłem, i okazuje się, że się myliłem w swoich negatywnych komentach. Cóż, błądzić i bywać bucem, rzecz ludzka. Kely Arkana jest mega.