Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nie piszę o pieniądzach tylko o powodach przez które jest większa tendencja do zachowań patologicznych typu jakieś tam wąchanie różności i wprowadzanie zamieszań w wątrobie. Różności ludziska próbują, a młodość niewyrobiona poglądowa tym bardziej gówna też spróbuje. Jedni się wykańczają, dla innych to okres przejściowy. Mnie drażni tylko ten z tyłka pogląd, że to kapele powodują patologie, których hard cory vege super typy się później wstydzą a ludziska ich palem pokazują i mówią, że "złe punki, a kysz". Po co mi piszesz o jazdach na stopa i BRUMACH. Kolejne bzdury. Na czad giełdę nie jeżdżę już od lat. Nie wiem czy jeszcze jest. Jeśli chcę płytę zamawiam.
Nie wiem nic o BRUMIE bo w tamtym czasie go nie czytałem. Czytałem za to książki socjologiczne i psychologię społeczną, później Marcuse, Fromm i tak do anarchizmu. A teksty Minorów nie były super jakoś szczególnie. Defektu też, choć przynajmniej niektóre są zabawne. Nie chce mi się już czytać o tym, jak to hard core to tylko punk. Nie wiem ciągle co z tym Defektem, bo prócz kilku tekstów z dupy i alkoholizmu Siwego nic tam złego nie widzę (koncerty marne ogólnie). Płyta przemoc z 94-go, choć może była tu i tam znana to jednak niektórzy tak poznali punk rock (i nie uważam żeby była destruktywna), bo o Minorach czy jakichś 7 second to słyszała garstka starych punków. To później jak mówisz ewoluowało. Nie uważam tez Pasaźera za jakieś pismo opiniotwórcze bo zinów w kraju od groma i zachwalają w nich tylko hard cora.
Pisząc tu myślałem, że piszę do anarchistów. Mam teraz wątpliwości, bo język jakim się posłużyli punkowcy powyżej jest językiem charakterystycznym w dyskursie prawackim. To język wykluczenia. W dodatku nie widzenie przyczyn patologi w działaniu polityczno-ekonomicznym i obwinianie tylko samych spatologizowanych i jakichś kapel, to trochę ograniczone. Jak ludzie wyszydzają to później za to obwiniają "tych brudasów" zamiast widzieć, że to nie przez brudasów ich wytykają, tylko dlatego że są inni. Poza tym punk i tak nie ma złego wizerunku społecznego. Nawet można powiedzieć, że przeidealizowany. Tak myślę.
Zgaszam się, że punki sobie radzą lepiej niż inni, którzy nie mając pieniędzy całkiem się pogrążają. Dlatego to najdłużej działająca subkultura. Nawet to potępiane sępienie pod dyskontami o jakim pisali punki powyżej, też jest sposobem na radzenie sobie, kiedy nie ma wyjścia lub po prostu chce się zwyczajnie chlać. Wpychanie się najebanych za darmochę na koncerty organizowane w pocie czoła, czy na giełdy to inna bajka. Nie popieram tego przecież. Jednak używanie takiego języka jak powyżej, całe to antyhipisowskie zacietrzewienie i utożsamianie z tym punków, którzy nie wpisują się w tę całą hard corową czystość - i w dodatku jedzą kiełabasę i piją, albo łolaboga palą jakieś narkotyki - zalatuje hard line.
Nie oceniam jednoznacznie jednak tych wpisów. Nie znam ludzi więc nie będę łajał. Jak kogoś uraziłem to sory.
Jeszcze co do "menelstwa" to znam ludzi słuchających defektu zupełnie zrównoważonych i takich zmenelowanych którzy noszą naszywki dezertera. Czyli tu reguły nie ma. Kto chce chlać będzie chlał bez względu na to czego słucha. I nic nikomu do tego dopóki nikt nikomu krzywdy tym nie robi. Jakieś teksty typu "bo wstyd potem przyznać się że jest się punkiem" są śmieszne. Jak będę najebany słuchał Mozarta i próbował się wbić do filharmonii najebany to ludzie powiedzą, że chleję przez Mozarta? Jak ludzie którzy Mozarta nie słuchają będą mówić, że słuchacze Mozarta to menele to fani Mozarta mnie wykluczą? Dla podkręcenia klimaty naszyję sobie napis Mozart not dead:-)
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Żebyśmy się dobrze
Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nie piszę o pieniądzach tylko o powodach przez które jest większa tendencja do zachowań patologicznych typu jakieś tam wąchanie różności i wprowadzanie zamieszań w wątrobie. Różności ludziska próbują, a młodość niewyrobiona poglądowa tym bardziej gówna też spróbuje. Jedni się wykańczają, dla innych to okres przejściowy. Mnie drażni tylko ten z tyłka pogląd, że to kapele powodują patologie, których hard cory vege super typy się później wstydzą a ludziska ich palem pokazują i mówią, że "złe punki, a kysz". Po co mi piszesz o jazdach na stopa i BRUMACH. Kolejne bzdury. Na czad giełdę nie jeżdżę już od lat. Nie wiem czy jeszcze jest. Jeśli chcę płytę zamawiam.
Nie wiem nic o BRUMIE bo w tamtym czasie go nie czytałem. Czytałem za to książki socjologiczne i psychologię społeczną, później Marcuse, Fromm i tak do anarchizmu. A teksty Minorów nie były super jakoś szczególnie. Defektu też, choć przynajmniej niektóre są zabawne. Nie chce mi się już czytać o tym, jak to hard core to tylko punk. Nie wiem ciągle co z tym Defektem, bo prócz kilku tekstów z dupy i alkoholizmu Siwego nic tam złego nie widzę (koncerty marne ogólnie). Płyta przemoc z 94-go, choć może była tu i tam znana to jednak niektórzy tak poznali punk rock (i nie uważam żeby była destruktywna), bo o Minorach czy jakichś 7 second to słyszała garstka starych punków. To później jak mówisz ewoluowało. Nie uważam tez Pasaźera za jakieś pismo opiniotwórcze bo zinów w kraju od groma i zachwalają w nich tylko hard cora.
Pisząc tu myślałem, że piszę do anarchistów. Mam teraz wątpliwości, bo język jakim się posłużyli punkowcy powyżej jest językiem charakterystycznym w dyskursie prawackim. To język wykluczenia. W dodatku nie widzenie przyczyn patologi w działaniu polityczno-ekonomicznym i obwinianie tylko samych spatologizowanych i jakichś kapel, to trochę ograniczone. Jak ludzie wyszydzają to później za to obwiniają "tych brudasów" zamiast widzieć, że to nie przez brudasów ich wytykają, tylko dlatego że są inni. Poza tym punk i tak nie ma złego wizerunku społecznego. Nawet można powiedzieć, że przeidealizowany. Tak myślę.
Zgaszam się, że punki sobie radzą lepiej niż inni, którzy nie mając pieniędzy całkiem się pogrążają. Dlatego to najdłużej działająca subkultura. Nawet to potępiane sępienie pod dyskontami o jakim pisali punki powyżej, też jest sposobem na radzenie sobie, kiedy nie ma wyjścia lub po prostu chce się zwyczajnie chlać. Wpychanie się najebanych za darmochę na koncerty organizowane w pocie czoła, czy na giełdy to inna bajka. Nie popieram tego przecież. Jednak używanie takiego języka jak powyżej, całe to antyhipisowskie zacietrzewienie i utożsamianie z tym punków, którzy nie wpisują się w tę całą hard corową czystość - i w dodatku jedzą kiełabasę i piją, albo łolaboga palą jakieś narkotyki - zalatuje hard line.
Nie oceniam jednoznacznie jednak tych wpisów. Nie znam ludzi więc nie będę łajał. Jak kogoś uraziłem to sory.
Jeszcze co do "menelstwa" to znam ludzi słuchających defektu zupełnie zrównoważonych i takich zmenelowanych którzy noszą naszywki dezertera. Czyli tu reguły nie ma. Kto chce chlać będzie chlał bez względu na to czego słucha. I nic nikomu do tego dopóki nikt nikomu krzywdy tym nie robi. Jakieś teksty typu "bo wstyd potem przyznać się że jest się punkiem" są śmieszne. Jak będę najebany słuchał Mozarta i próbował się wbić do filharmonii najebany to ludzie powiedzą, że chleję przez Mozarta? Jak ludzie którzy Mozarta nie słuchają będą mówić, że słuchacze Mozarta to menele to fani Mozarta mnie wykluczą? Dla podkręcenia klimaty naszyję sobie napis Mozart not dead:-)