Dodaj nową odpowiedź
Hiszpania: Rząd wprowadza stan wyjątkowy na lotniskach
Yak, Wto, 2010-12-07 00:13 Świat | Militaryzm | Prawa pracownika | Tacy są politycyW odpowiedzi na piątkowy dziki strajk kontrolerów lotu, który prawie zupełnie zamknął hiszpańską przestrzeń powietrzną, premier Jose Luis Rodriguez Zapatero podjął decyzję o zmilitaryzowaniu systemu kontroli lotów.
Zarządzanie wieży kontrolnych na 10 głównych lotniskach, m.in. w Madrycie, Barcelonie, Sewilli i Wyspach Kanaryjskich, zostało przejęte przez oficerów Sił Powietrznych. Oznacza to, że cywilni kontrolerzy lotów znaleźli się pod kierownictwem Ministerstwa Obrony i mogą zostać ukarani za odmowę wykonania rozkazów wojskowych.
Jednocześnie, prokurator generalny z Madrytu otworzył śledztwo w sprawie domniemanego „buntu” strajkujących kontrolerów, za co może im grozić do 8 lat więzienia.
Piątkowa akcja protestacyjna nie była zaplanowana. Była to spontaniczna odpowiedź na plany hiszpańskiego rządu zmierzające do częściowej prywatyzacji spółki AENA, zajmującą się zarządzaniem ruchem lotniczym. Szczególny niepokój kontrolerów wzbudziły pomysły wydłużenia zmian.
Delegaci na X kongresie CNT, który odbywa się w dniach od 4 do 8 grudnia w Kordobie, wyrazili zaniepokojenie dekretem rządu, wprowadzającym Stanu Wyjątkowy. Jak napisali:
Oznacza to odebranie mieszkańcom niektórych z ich praw obywatelskich i zwiększenie uprawnień wojska. Pracownicy cywilni zostaną zmuszeni, by pracować dla wojska pod groźbą ary więzienia. Autorytarne metody, które są wykorzystywane w odpowiedzi na konflikt pracowniczy, przypominają ustrój korporatystyczny i typowo frankistowskie użycie armii jako narzędzia do rozwiązywania sporów. W ten sposób ujawnia się ukryta twarz burżuzyjno-faszystowskiej konstytucji.
Odwołanie się do wojska w sprawie pracowniczej udowadnia, że rząd nie zawaha się zdjąć swoją demokratyczną maskę, gdy tylko straci kontrolę nad sytuacją. Władza pokazuje swoją nieudolność i demonstruje wyraźnie, że państwo i jego prawa są zawsze po stronie pracodawców.
Wyrażamy nasz bunt i najwyższe obrzydzenie militaryzacją usług publicznych, która oznacza, że armia staje się uprawniona do tłumienia sporów pracowniczych. Nie da się tego nazwać inaczej, niż DYKTATURĄ.