Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Pospolite ruszenie przeciwko witrynom internetowym administracji i koncernów może okazać się najtrwalszą korzyścią płynącą z przecieków. Względna bezkarność, możliwość poczucia wspólnoty z osobami, które masowo przyłączają się do akcji, a także rosnący sprzeciw wobec prób blokowania przecieków wbrew pozorom wzmacnia serwis. To nie jest już klikanie "lubię" na FB, ale imienne protesty wysyłane do blokujących firm, usuwanie kont, użyczanie serwerów lub przynajmniej transferu na potrzeby Operation: Payback.
Wydaje mi się, że dzięki przeciekom świadomość obywatelska wzrosła:
Są dowody (już nie tylko domysły) na brudy polityk zagranicznych, są dowody na łamanie praw człowieka, łapówki, naciski i szantaże, olewanie konwencji międzynarodowych.
Widać, że klienci/użytkownicy mogą dowalić firmom, które łamią zasady fair trade. Użytkownicy Amazona czy PayPal ograniczają sobie dostępność do dóbr i usług w imię ideałów, które są im bliskie. Tak masowe bojkoty nie zdarzają się często.
W końcu działania władz krajów w celu ograniczenia swobody wypowiedzi powodują, że ludzie zaczynają czytać, pisać, wymieniać się informacjami. Czują się silni, bo nie są już ograniczeni geografią, kulturą czy językiem. Uczestnikiem akcji obok Kowalskiego, Smitha czy innego Dzikowego jest Noam Chomsky i Amy Goodman.
Powoli przeciek przestaje wywoływać komentarze, że to zagrożenie, po co to komu itp., a zastępują je obawy i protesty przeciwko próbom cenzurowania. Wikileaks, nie wiadomo kiedy, stało się naszym Wikileaks.
Dlatego zapewnianie, że te przecieki są "banalne" i że "niczego nie wnoszą" są już wyłącznie zaklinaniem rzeczywistości.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Świat coraz bardziej wirtualny?
Pospolite ruszenie przeciwko witrynom internetowym administracji i koncernów może okazać się najtrwalszą korzyścią płynącą z przecieków. Względna bezkarność, możliwość poczucia wspólnoty z osobami, które masowo przyłączają się do akcji, a także rosnący sprzeciw wobec prób blokowania przecieków wbrew pozorom wzmacnia serwis. To nie jest już klikanie "lubię" na FB, ale imienne protesty wysyłane do blokujących firm, usuwanie kont, użyczanie serwerów lub przynajmniej transferu na potrzeby Operation: Payback.
Wydaje mi się, że dzięki przeciekom świadomość obywatelska wzrosła:
Są dowody (już nie tylko domysły) na brudy polityk zagranicznych, są dowody na łamanie praw człowieka, łapówki, naciski i szantaże, olewanie konwencji międzynarodowych.
Widać, że klienci/użytkownicy mogą dowalić firmom, które łamią zasady fair trade. Użytkownicy Amazona czy PayPal ograniczają sobie dostępność do dóbr i usług w imię ideałów, które są im bliskie. Tak masowe bojkoty nie zdarzają się często.
W końcu działania władz krajów w celu ograniczenia swobody wypowiedzi powodują, że ludzie zaczynają czytać, pisać, wymieniać się informacjami. Czują się silni, bo nie są już ograniczeni geografią, kulturą czy językiem. Uczestnikiem akcji obok Kowalskiego, Smitha czy innego Dzikowego jest Noam Chomsky i Amy Goodman.
Powoli przeciek przestaje wywoływać komentarze, że to zagrożenie, po co to komu itp., a zastępują je obawy i protesty przeciwko próbom cenzurowania. Wikileaks, nie wiadomo kiedy, stało się naszym Wikileaks.
Dlatego zapewnianie, że te przecieki są "banalne" i że "niczego nie wnoszą" są już wyłącznie zaklinaniem rzeczywistości.