Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Zdarzyło mi się od kilku dni, a ściślej - od piątku, słuchać Radia TOK FM, które koncentrowało całą uwagę na wyborach prezydenckich na Białorusi. Wśród licznych wywiadów wyróżniał się radykalizmem i nieskrywaną nienawiścią do reżimu "policyjnego państwa socjalnego" poeta polityki, kandydat "rewolucyjnych demokratów". Podczas wyborów skreślił on na oczach zagranicznych korespondentów grubym flamastrem kartkę wyborczą i wezwał swoich zwolenników do stawienia się na placu boju, by ostro zaprotestować przeciwko wyborom z udziałem Łukaszenki. Według niego bezwarunkowym żądaniem i głównym warunkiem demokratyczności wyborów musi być absencja Łukaszenki. Wszystko wskazuje na to, że to jego zwolennicy szturmowali parlament.
A oto stosowny fragment z wywiadu głównego "rewolucyjnego demokraty" i głównego kandydata opozycji na prezydenta Białorusi:
"Co Pan zrobi po sfałszowanych wyborach i naciąganym zwycięstwie Łukaszenki?
Jest tylko jeden wariant - wyprowadzenie ludzi na ulice dla obrony naszych praw i podziękowania za głosy wyborców. Skala fałszerstw powinna zdeterminować moich rodaków do wyjścia na miński plac. Co będzie dalej, zależy od konfrontacji z reżimem. Jeżeli przyjdzie nas sto tysięcy, Łukaszenka będzie musiał natychmiast odejść. Jeśli zgromadzi się o połowę mniej ludzi, trzeba będzie z prezydentem negocjować dopuszczenie nas do władzy. Natomiast jeśli na placu będzie jeszcze mniej obywateli, postaramy się o lokalne zwycięstwa. Oddanie przez Łukaszenkę nawet cząstki władzy będzie oznaczać, że nie rozgoni nas siłą. Poza tym automatycznie przejdziemy z kampanii prezydenckiej do parlamentarnej. Trzydzieści pięć moich sztabów w całym kraju po wyborach prezydenckich będzie pracowało dalej, by wprowadzić jak najwięcej ludzi do parlamentu jesienią 2012 roku. Według naszych danych, w obu izbach może się znaleźć nawet czterdziestu naszych deputowanych. Wówczas będziemy mieli realny wpływ na prace parlamentu i zaczniemy prowadzić legalną walkę z reżimem. Wariant ewolucyjny jest bardziej realny, ponieważ mało kto wierzy w kolorową rewolucję. Ja jednak wierzę, ponieważ wystarczy jeden kamień, by wywołać lawinę" ("Jestem gotowy na każdy scenariusz" Z Uładzimirem Niaklajeuem rozmawia Tomasz Kułakowski, "NOWA EUROPA WSCHODNIA" - Dwumiesięcznik społeczno-polityczny poświęcony Europie Wschodniej, patrz: http://www.new.org.pl/2010-12-17,jestem_gotowy_na_kazdy_scenariu).
Jak wiadomo Uładzimir Niaklajeu został tuż przed manifestacją pobity przez nieznanych sprawców (mówi się o 30 osobach ubranych na czarno). W tej sytuacji jego zwolennicy wzięli odwet na parlamencie. Na taki scenariusz byli przecież przygotowani przez swego lidera.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
"Wystarczy jeden kamień, by wywołać lawinę"
Zdarzyło mi się od kilku dni, a ściślej - od piątku, słuchać Radia TOK FM, które koncentrowało całą uwagę na wyborach prezydenckich na Białorusi. Wśród licznych wywiadów wyróżniał się radykalizmem i nieskrywaną nienawiścią do reżimu "policyjnego państwa socjalnego" poeta polityki, kandydat "rewolucyjnych demokratów". Podczas wyborów skreślił on na oczach zagranicznych korespondentów grubym flamastrem kartkę wyborczą i wezwał swoich zwolenników do stawienia się na placu boju, by ostro zaprotestować przeciwko wyborom z udziałem Łukaszenki. Według niego bezwarunkowym żądaniem i głównym warunkiem demokratyczności wyborów musi być absencja Łukaszenki. Wszystko wskazuje na to, że to jego zwolennicy szturmowali parlament.
A oto stosowny fragment z wywiadu głównego "rewolucyjnego demokraty" i głównego kandydata opozycji na prezydenta Białorusi:
"Co Pan zrobi po sfałszowanych wyborach i naciąganym zwycięstwie Łukaszenki?
Jest tylko jeden wariant - wyprowadzenie ludzi na ulice dla obrony naszych praw i podziękowania za głosy wyborców. Skala fałszerstw powinna zdeterminować moich rodaków do wyjścia na miński plac. Co będzie dalej, zależy od konfrontacji z reżimem. Jeżeli przyjdzie nas sto tysięcy, Łukaszenka będzie musiał natychmiast odejść. Jeśli zgromadzi się o połowę mniej ludzi, trzeba będzie z prezydentem negocjować dopuszczenie nas do władzy. Natomiast jeśli na placu będzie jeszcze mniej obywateli, postaramy się o lokalne zwycięstwa. Oddanie przez Łukaszenkę nawet cząstki władzy będzie oznaczać, że nie rozgoni nas siłą. Poza tym automatycznie przejdziemy z kampanii prezydenckiej do parlamentarnej. Trzydzieści pięć moich sztabów w całym kraju po wyborach prezydenckich będzie pracowało dalej, by wprowadzić jak najwięcej ludzi do parlamentu jesienią 2012 roku. Według naszych danych, w obu izbach może się znaleźć nawet czterdziestu naszych deputowanych. Wówczas będziemy mieli realny wpływ na prace parlamentu i zaczniemy prowadzić legalną walkę z reżimem. Wariant ewolucyjny jest bardziej realny, ponieważ mało kto wierzy w kolorową rewolucję. Ja jednak wierzę, ponieważ wystarczy jeden kamień, by wywołać lawinę" ("Jestem gotowy na każdy scenariusz" Z Uładzimirem Niaklajeuem rozmawia Tomasz Kułakowski, "NOWA EUROPA WSCHODNIA" - Dwumiesięcznik społeczno-polityczny poświęcony Europie Wschodniej, patrz: http://www.new.org.pl/2010-12-17,jestem_gotowy_na_kazdy_scenariu).
Jak wiadomo Uładzimir Niaklajeu został tuż przed manifestacją pobity przez nieznanych sprawców (mówi się o 30 osobach ubranych na czarno). W tej sytuacji jego zwolennicy wzięli odwet na parlamencie. Na taki scenariusz byli przecież przygotowani przez swego lidera.