Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
albert-exgrek (niezweryfikowane), Nie, 2011-01-02 21:55
Wow, no popatrz ja również znam niemało greckich anarchistów i zgadnij co? Też uważają akcję FAI za prowokację. A jakby było mało to większość nie uważa, że partyzantka miejska tam działająca pomaga w czymkolwiek. Bynajmniej nie są to hipisi i wiedzą, że zbrojne ramię też jest potrzebne. Potrzebne jest jednak w odpowiednim momencie. A jak to mi powiedziano, popatrz na konkrety: rząd wprowadził stos surowych reform, warunki życia bardzo się pogarszają, MFW przejął kontrolę nad gospodarką, ludzie wychodzili na ulicę, były zamieszki, były protesty i wiesz co? I nic. Anarchiści się dwoją i troją, ale nie ma komu robić tej rewolucji. Wysłano parę bomb, postraszono polityków, zastrzelono dziennikarza, wydano kilkanaście złowieszczych manifestów i tyle. Większość społeczeństwa nie identyfikuje się z ruchem anarchistycznym, bo go dobrze nie znają. A jak mają go poznać, jak kojarzymy im się tylko z bombami? A większość społeczeństwa nie chce bomb, walk czy wojny domowej. Oni chcą po prostu żyć i nie są zainteresowani partyzantką miejską.
Rewolucji nie zrobisz wysyłając bomby do sądów czy ambasad. Rewolucję muszą zrobić sami ludzie, samo społeczeństwo, a nie kilkudziesięciu ludzi skupionych w awangardowych organizacjach lewicowych, wydających przydługawe oświadczenia i coraz bardziej oddalający się od tzw. common people.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Wow, no popatrz ja również
Wow, no popatrz ja również znam niemało greckich anarchistów i zgadnij co? Też uważają akcję FAI za prowokację. A jakby było mało to większość nie uważa, że partyzantka miejska tam działająca pomaga w czymkolwiek. Bynajmniej nie są to hipisi i wiedzą, że zbrojne ramię też jest potrzebne. Potrzebne jest jednak w odpowiednim momencie. A jak to mi powiedziano, popatrz na konkrety: rząd wprowadził stos surowych reform, warunki życia bardzo się pogarszają, MFW przejął kontrolę nad gospodarką, ludzie wychodzili na ulicę, były zamieszki, były protesty i wiesz co? I nic. Anarchiści się dwoją i troją, ale nie ma komu robić tej rewolucji. Wysłano parę bomb, postraszono polityków, zastrzelono dziennikarza, wydano kilkanaście złowieszczych manifestów i tyle. Większość społeczeństwa nie identyfikuje się z ruchem anarchistycznym, bo go dobrze nie znają. A jak mają go poznać, jak kojarzymy im się tylko z bombami? A większość społeczeństwa nie chce bomb, walk czy wojny domowej. Oni chcą po prostu żyć i nie są zainteresowani partyzantką miejską.
Rewolucji nie zrobisz wysyłając bomby do sądów czy ambasad. Rewolucję muszą zrobić sami ludzie, samo społeczeństwo, a nie kilkudziesięciu ludzi skupionych w awangardowych organizacjach lewicowych, wydających przydługawe oświadczenia i coraz bardziej oddalający się od tzw. common people.