Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Wystarczyły cztery tygodnie od wybuchu gniewu mieszkańców Sidi Bouzid w dniu 17 grudnia, aby Tunezyjczycy zdołali, dzięki manifestacjom, zmusić do odejścia dyktatora Ben Alego, który pozostawał na stanowisku od 23 lat.
Co się działo wówczas na szczycie aparatu władzy? Faktycznie, jego członkowie zapewne już zdecydowali się pozbyć dyktatora, aby spróbować uratować co się da...
Trzy dni po ucieczce Ben Alego, w poniedziałek 17 stycznia, rząd przejściowy został utworzony pod egidą dawnego premiera Mahammeda Ghannouchiego. W jego skład weszło sześciu członków starego rządu, do tego na kluczowe stanowiska, takie jak: obronność, sprawy wewnętrzne, sprawy zagraniczne czy finanse. Gannouchi dwoił się i troił zapewniając, że ci ostatni "mieli czyste ręce" i zawsze działali "dla dobra interesu narodowego"! Trzech szefów partii legalnej opozycji, Neguib Chebbi z Postępowej Partii Demokratycznej (PDP), Ahmed Brahim z Ettajdid oraz Mustafa Ben Jaffar z Forum Demokratycznego na rzecz Pracy i Wolności Obywatelskich (FDTL) zostali wezwani do uczestnictwa w rządzie, podobnie jak działacze związani z UGTT, centrali związkowej.
Nazajutrz, 18 stycznia, we wtorek, po południu, UGTT zażądała od tych ostatnich wycofania się z rządu, którego nie uznała. Nieco później, minister Zdrowia, Mustafa Ben Jaffar z FDTL zawiesił jako kolejny swe uczestnictwo. Minister Kultury także miałaby podać się do dymisji. Ze swej strony Ettajdid, powstały w 1993 r. z dawnej partii komunistycznej (PCT), również grozi wycofaniem swego ministra z rządu - do którego przystał "w celu zapełnienia pustki politycznej, która zagraża bezpieczeństwu kraju i dla zachowania zdobyczy rewolucji ludowej" - o ile partia Ben Alego, RCD, nie zostanie odsunięta od władzy a jej ministrowie z rządu.
Tego samego dnia z rana, policja rozproszyła w Tunisie manifestację gromadzącą setki związkowców i aktywistów, którzy krzyczeli, że upadek dyktatora powinien stać się zaledwie pierwszym etapem i że jego partia - RCD powinna zostać odsunięta od sprawowania władzy, w pierwszej kolejności wycofana z obsady ministerstw.
Ludność odczuła ulgę z powodu przepędzenia klanu Ben Ali i Trabelsich, rodziny jego żony, popieranego do ostatniej niemal chwili przez zachodnich szefów rządów. Ale też ma pełne prawo do odczuwania dumy z powodu udanej, codziennej mobilizacji - odważnej, zdeterminowanej pomimo represji, dziesiątek zabitych i rannych; bez wątpienia nie ma zamiaru odebrać sobie zwycięstwa.
Począwszy od 14 stycznia obserwujemy powstawanie "komitetów czujności", które ochraniają dzielnice ludowe przed haraczami egzekwowanymi przez uzbrojone bandy - policji lub kryminalistów - najprawdopodobniej utworzonych przez dawnych funkcjonariuszy Ben Alego i którzy nie zamierzają stracić swoich źródeł dochodu. Tak więc można zobaczyć młodych ludzi, nierzadko zorganizowanych wśród pracowników lub działaczy miejscowych, jak biorą na siebie obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom, rodzinom, domostwom. Widzi się ich, jak kontrolują samochody i ich pasażerów, pomagają armii, którą na razie postrzegają jako sojusznika ich niedostatecznych sił.
To w tej ciągłej mobilizacji, w tej organizacji ludność Tunezji trzyma w ręku zasadniczy klucz do zmian, do których aspiruje. Burżuazja, która była przez 23 lata związana z Ben Alim wciąż stoi na czele banków, kopalń, fabryk tekstylnych, call centres, wielkich instytucji finansowych. Wraz z odejściem dyktatora walka ludzi pracy, młodych, bezrobotnych o spełnienie ich elementarnych żądań musi trwać dalej, podczas gdy poplecznicy reżymu Ben Alego usiłują, lepiej lub gorzej, poskładać jakiś wiarygodny rząd.
Viviane Lafont
("Lutte Ouvriere" nr 2216 z 21 stycznia 2011 r., s. 8)
tłumaczenie: E.B.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
MOBILIZACJA TRWA
Wystarczyły cztery tygodnie od wybuchu gniewu mieszkańców Sidi Bouzid w dniu 17 grudnia, aby Tunezyjczycy zdołali, dzięki manifestacjom, zmusić do odejścia dyktatora Ben Alego, który pozostawał na stanowisku od 23 lat.
Co się działo wówczas na szczycie aparatu władzy? Faktycznie, jego członkowie zapewne już zdecydowali się pozbyć dyktatora, aby spróbować uratować co się da...
Trzy dni po ucieczce Ben Alego, w poniedziałek 17 stycznia, rząd przejściowy został utworzony pod egidą dawnego premiera Mahammeda Ghannouchiego. W jego skład weszło sześciu członków starego rządu, do tego na kluczowe stanowiska, takie jak: obronność, sprawy wewnętrzne, sprawy zagraniczne czy finanse. Gannouchi dwoił się i troił zapewniając, że ci ostatni "mieli czyste ręce" i zawsze działali "dla dobra interesu narodowego"! Trzech szefów partii legalnej opozycji, Neguib Chebbi z Postępowej Partii Demokratycznej (PDP), Ahmed Brahim z Ettajdid oraz Mustafa Ben Jaffar z Forum Demokratycznego na rzecz Pracy i Wolności Obywatelskich (FDTL) zostali wezwani do uczestnictwa w rządzie, podobnie jak działacze związani z UGTT, centrali związkowej.
Nazajutrz, 18 stycznia, we wtorek, po południu, UGTT zażądała od tych ostatnich wycofania się z rządu, którego nie uznała. Nieco później, minister Zdrowia, Mustafa Ben Jaffar z FDTL zawiesił jako kolejny swe uczestnictwo. Minister Kultury także miałaby podać się do dymisji. Ze swej strony Ettajdid, powstały w 1993 r. z dawnej partii komunistycznej (PCT), również grozi wycofaniem swego ministra z rządu - do którego przystał "w celu zapełnienia pustki politycznej, która zagraża bezpieczeństwu kraju i dla zachowania zdobyczy rewolucji ludowej" - o ile partia Ben Alego, RCD, nie zostanie odsunięta od władzy a jej ministrowie z rządu.
Tego samego dnia z rana, policja rozproszyła w Tunisie manifestację gromadzącą setki związkowców i aktywistów, którzy krzyczeli, że upadek dyktatora powinien stać się zaledwie pierwszym etapem i że jego partia - RCD powinna zostać odsunięta od sprawowania władzy, w pierwszej kolejności wycofana z obsady ministerstw.
Ludność odczuła ulgę z powodu przepędzenia klanu Ben Ali i Trabelsich, rodziny jego żony, popieranego do ostatniej niemal chwili przez zachodnich szefów rządów. Ale też ma pełne prawo do odczuwania dumy z powodu udanej, codziennej mobilizacji - odważnej, zdeterminowanej pomimo represji, dziesiątek zabitych i rannych; bez wątpienia nie ma zamiaru odebrać sobie zwycięstwa.
Począwszy od 14 stycznia obserwujemy powstawanie "komitetów czujności", które ochraniają dzielnice ludowe przed haraczami egzekwowanymi przez uzbrojone bandy - policji lub kryminalistów - najprawdopodobniej utworzonych przez dawnych funkcjonariuszy Ben Alego i którzy nie zamierzają stracić swoich źródeł dochodu. Tak więc można zobaczyć młodych ludzi, nierzadko zorganizowanych wśród pracowników lub działaczy miejscowych, jak biorą na siebie obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom, rodzinom, domostwom. Widzi się ich, jak kontrolują samochody i ich pasażerów, pomagają armii, którą na razie postrzegają jako sojusznika ich niedostatecznych sił.
To w tej ciągłej mobilizacji, w tej organizacji ludność Tunezji trzyma w ręku zasadniczy klucz do zmian, do których aspiruje. Burżuazja, która była przez 23 lata związana z Ben Alim wciąż stoi na czele banków, kopalń, fabryk tekstylnych, call centres, wielkich instytucji finansowych. Wraz z odejściem dyktatora walka ludzi pracy, młodych, bezrobotnych o spełnienie ich elementarnych żądań musi trwać dalej, podczas gdy poplecznicy reżymu Ben Alego usiłują, lepiej lub gorzej, poskładać jakiś wiarygodny rząd.
Viviane Lafont
("Lutte Ouvriere" nr 2216 z 21 stycznia 2011 r., s. 8)
tłumaczenie: E.B.