Dodaj nową odpowiedź

Cóż, może mam tyle do

Cóż, może mam tyle do powiedzenia na "ich temat", że po prostu paru dziennikarzy GW znam, a sam pracowałem też w dzienniku. Zdziwiłbyś się jakie prikazy tam idą z góry o czym pisać, a o czym nie pisać i jak pisać. Czasem decyzja idzie wprost, a częściej po prostu mówi się "niedoświadczonemu dziennikarzowi", że krytyka na przykład neoliberalizmu wynika z niewiedzy delikwenta z zakresu ekonomii i "koniec tematu". Znam co najmniej dwóch dziennikarzy, z centrali, którzy dużo by ci opowiedzieli smaczków z pracy redakcji. Mówią tak: Możemy krytykować to co się dzieje w gospodarce w Afryce, albo to co się działo przed II wojną światową, ale żeby przepchnąć tekst gdzieś z przodu o tym co się dzieje w dzisiejszej Polsce, to trzeba się zdrowo nagimnastykować i najczęściej nie ma takiej możliwości. A to są, podkreślam, znane nazwiska, które na pewno spotykasz czytając GW. Tak więc są tam świadome sytuacji jednostki, ale to tylko jednostki bez znaczenia dla całości (choć i one nie należą do jakichś wielkich radykałów, bo by tam nie pracowali i każdy z nich raczej z głodu nie umiera).

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.