Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
E.B. i W.B. (niezweryfikowane), Pon, 2011-02-14 13:44
Z tym jednolitym i scentralizowanym aparatem, to nie tak. Żaden aparat nie jest celem sam w sobie. Z anarchistami i posttrockistami łączy nas wizja społeczeństwa jako zrzeszenia wolnych wytwórców. Jednak uważamy, że w okresie przejściowym rewolucjoniści mają do czynienia z silnym, scentralizowanym i względnie jednolitym aparatem państwowego przymusu. Środki przedsiębrane przez rewolucjonistów powinny uwzględniać tę okoliczność, aby nie narażać ludzi na niepotrzebne ofiary. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na brak własnej organizacji zdolnej przeciwstawić się skutecznie aparatowi przemocy państwowej. Sądzimy, że na wszystkie problemy nie wystarczy oddolna mobilizacja, co zresztą widać na przykładzie Egiptu.
Problem - tak, jak się jawi po dziesięcioleciach rozbieżności - wygląda chyba następująco: oddolna mobilizacja szerokich mas niezadowolonych z dotychczasowego stanu rzeczy obejmuje bardzo różnorodne grupy społeczne, które nie zawsze mają identyczne interesy ekonomiczne i polityczne. Taka mobilizacja, jak widać przy okazji obecnej fali buntu w Afryce Północnej, może doprowadzić do zmiany o charakterze dość powierzchownym, fasadowym, kosmetycznym.
Niemniej, dla wielu jest to odczuwalna różnica, o ile zostanie utrzymany kurs na demokratyzację rozumianą jako położenie kresu państwu policyjnemu. To jest jakiś przyczółek dla dalszych kroków. Ale wymagający kolejnych oddolnych mobilizacji. Z tym, że grupy zainteresowane dalszym postępem demokracji i zmianą systemu gospodarczego będą już wątlejsze. Część dziś protestujących zadowoli się taką demokracją, jaką da wojsko i perspektywą, że będzie lepiej...
Baza mobilizacji ulega więc zawężeniu.
To normalne. Niemniej mobilizacja w krajach zasiedziałej demokracji jest o wiele trudniejsza, z czym mamy do czynienia sami na co dzień. Pytanie więc brzmi: czy należy wykorzystać dzisiejszą mobilizację do wysunięcia celów, które przekraczają w sposób ewidentny dzisiejszy poziom świadomości mas? Dla nas i trockistów jest to jasne.
Wydaje się, że dla was jest to nie do przyjęcia - ponieważ zagraża to manipulacją masami. Ruchy potencjalnych rewolucjonistów nie są tak przejrzyste i krystalicznie czyste moralnie - z tego punktu widzenia. Więc, co robić?
Naszą odpowiedzią jest: nie ukrywać celów dalekosiężnych ani problemów, które się tu rodzą. Nie ukrywać rozbieżności interesów. Nie widzimy możliwości utrzymywania mas w nieświadomości tych trudności i tego, co wynika z obiektywnej analizy. Mówienie o tym cały czas, pokazując wypracowane koncepcje przezwyciężania tych problemów, jest jedyną receptą na ewentualne próby manipulacji. Długofalowe interesy całego społeczeństwa są przecież zbieżne, gdyż nie może być naprawdę wolnym ten, kto swoją wolność opiera na pozbawianiu wolności innych. Ale kto z możnych o tym myśli w ten sposób? Dlatego na dziś i jutro, te interesy są rozbieżne. Społeczeństwo dzieli się na tych, którzy bardziej identyfikują się z wyzyskiwanymi albo z wyzyskiwaczami, a nie wyłącznie na wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy. Jak najszersza świadomość, a nie myślenie życzeniowe - jest podstawą polityki rewolucyjnej. Schlebianie myśleniu życzeniowemu daje przewagę, jaką mają zawsze lizusy nad sceptykami. Nam się jednak wydaje, że ludzi należy traktować poważnie.
Jasne, te sprawy dzielą w sposób nieunikniony ruch rewolucyjny. Tragedią jest, jeśli te podziały ujawniają się nazajutrz po święcie "tryumfującej rewolucji". Masy, nawet te, których obiektywne interesy są przez ów tryumf zaniedbane i zdradzone, nie rozumieją tego. Ale nie dlatego, że są głupie. Nie, raczej dlatego, że ci, którzy są z istoty rzeczy powołani do uświadamiania im tego - dołączają się do oszukańczego chóru, który nie działa neutralnie, ale przyczynia się do uniemożliwienia owym masom zrozumienia tego, co wynika z ich najbardziej bezpośredniego interesu. Zamiast pomagać, zaciemniają oni zrozumienie prostych faktów i zależności politycznych.
Bez otwartego mówienia ludziom wszystkiego, co wynika z obiektywnej i krytycznej analizy, nie ma możliwości wyciągania wniosków i uczenia się na błędach cudzych i, niestety, własnych. Krytyczność powinna obejmować własne działania. Nie wolno ulegać samouśpieniu, samoukołysaniu myśleniem opartym na pobożnych życzeniach.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
WALKA O PRZYCZÓŁEK DLA DALSZYCH KROKÓW
Z tym jednolitym i scentralizowanym aparatem, to nie tak. Żaden aparat nie jest celem sam w sobie. Z anarchistami i posttrockistami łączy nas wizja społeczeństwa jako zrzeszenia wolnych wytwórców. Jednak uważamy, że w okresie przejściowym rewolucjoniści mają do czynienia z silnym, scentralizowanym i względnie jednolitym aparatem państwowego przymusu. Środki przedsiębrane przez rewolucjonistów powinny uwzględniać tę okoliczność, aby nie narażać ludzi na niepotrzebne ofiary. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na brak własnej organizacji zdolnej przeciwstawić się skutecznie aparatowi przemocy państwowej. Sądzimy, że na wszystkie problemy nie wystarczy oddolna mobilizacja, co zresztą widać na przykładzie Egiptu.
Problem - tak, jak się jawi po dziesięcioleciach rozbieżności - wygląda chyba następująco: oddolna mobilizacja szerokich mas niezadowolonych z dotychczasowego stanu rzeczy obejmuje bardzo różnorodne grupy społeczne, które nie zawsze mają identyczne interesy ekonomiczne i polityczne. Taka mobilizacja, jak widać przy okazji obecnej fali buntu w Afryce Północnej, może doprowadzić do zmiany o charakterze dość powierzchownym, fasadowym, kosmetycznym.
Niemniej, dla wielu jest to odczuwalna różnica, o ile zostanie utrzymany kurs na demokratyzację rozumianą jako położenie kresu państwu policyjnemu. To jest jakiś przyczółek dla dalszych kroków. Ale wymagający kolejnych oddolnych mobilizacji. Z tym, że grupy zainteresowane dalszym postępem demokracji i zmianą systemu gospodarczego będą już wątlejsze. Część dziś protestujących zadowoli się taką demokracją, jaką da wojsko i perspektywą, że będzie lepiej...
Baza mobilizacji ulega więc zawężeniu.
To normalne. Niemniej mobilizacja w krajach zasiedziałej demokracji jest o wiele trudniejsza, z czym mamy do czynienia sami na co dzień. Pytanie więc brzmi: czy należy wykorzystać dzisiejszą mobilizację do wysunięcia celów, które przekraczają w sposób ewidentny dzisiejszy poziom świadomości mas? Dla nas i trockistów jest to jasne.
Wydaje się, że dla was jest to nie do przyjęcia - ponieważ zagraża to manipulacją masami. Ruchy potencjalnych rewolucjonistów nie są tak przejrzyste i krystalicznie czyste moralnie - z tego punktu widzenia. Więc, co robić?
Naszą odpowiedzią jest: nie ukrywać celów dalekosiężnych ani problemów, które się tu rodzą. Nie ukrywać rozbieżności interesów. Nie widzimy możliwości utrzymywania mas w nieświadomości tych trudności i tego, co wynika z obiektywnej analizy. Mówienie o tym cały czas, pokazując wypracowane koncepcje przezwyciężania tych problemów, jest jedyną receptą na ewentualne próby manipulacji. Długofalowe interesy całego społeczeństwa są przecież zbieżne, gdyż nie może być naprawdę wolnym ten, kto swoją wolność opiera na pozbawianiu wolności innych. Ale kto z możnych o tym myśli w ten sposób? Dlatego na dziś i jutro, te interesy są rozbieżne. Społeczeństwo dzieli się na tych, którzy bardziej identyfikują się z wyzyskiwanymi albo z wyzyskiwaczami, a nie wyłącznie na wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy. Jak najszersza świadomość, a nie myślenie życzeniowe - jest podstawą polityki rewolucyjnej. Schlebianie myśleniu życzeniowemu daje przewagę, jaką mają zawsze lizusy nad sceptykami. Nam się jednak wydaje, że ludzi należy traktować poważnie.
Jasne, te sprawy dzielą w sposób nieunikniony ruch rewolucyjny. Tragedią jest, jeśli te podziały ujawniają się nazajutrz po święcie "tryumfującej rewolucji". Masy, nawet te, których obiektywne interesy są przez ów tryumf zaniedbane i zdradzone, nie rozumieją tego. Ale nie dlatego, że są głupie. Nie, raczej dlatego, że ci, którzy są z istoty rzeczy powołani do uświadamiania im tego - dołączają się do oszukańczego chóru, który nie działa neutralnie, ale przyczynia się do uniemożliwienia owym masom zrozumienia tego, co wynika z ich najbardziej bezpośredniego interesu. Zamiast pomagać, zaciemniają oni zrozumienie prostych faktów i zależności politycznych.
Bez otwartego mówienia ludziom wszystkiego, co wynika z obiektywnej i krytycznej analizy, nie ma możliwości wyciągania wniosków i uczenia się na błędach cudzych i, niestety, własnych. Krytyczność powinna obejmować własne działania. Nie wolno ulegać samouśpieniu, samoukołysaniu myśleniem opartym na pobożnych życzeniach.