Dodaj nową odpowiedź

Nie tylko Millenium. Nie tylko jednostka.

Kraj | Blog

Witam. To moja pierwsza publikacja. Sam nie wiem jak zacząć. Początki zawsze są nieprzyjemne... Skąd ta refleksja? Mam 20 lat, jakieś wykształcenie, szkołę na głowie i masę problemów. W normalnym państwie wpis niegłupiego 20 latka zacząłby się inaczej. Jakieś marzenia, osiągi, plany... Lecz życie to nie "Moda na sukces" i nie będzie tu błysku fleszy i czerwonego dywanu.

Tak. Jestem osobą szukającą pracy. Pracuje od 15 roku życia. Do pewnego momentu tylko sezonowo jako kot na warsztacie albo na rusztowaniu. Skończyłem szkołę średnią, kształcę się dalej i chce wystartować.

Nie chce willi z basenem, nowego merca i karty bez limitu... Z takimi myślami przekroczyłem próg firmy (nazwijmy ją X) by podpisać umowę "śmieciową" po czym zarabiać jakieś grosze jako telesprzedawca na słuchawie. Pierwsza robota, na którą miałem papier. Kiepski bo kiepski ale zawsze. Przez pewien czas było znośnie. W miarę normalne godziny pracy, sporo klientów i znośna atmosfera. Przez pierwszy tydzień zrealizowałem swój cel w 233% i byłem chwalony. Z biegiem czasu zaczęło się robić gorzko. Presja, kolesiarstwo i negatywne nastroje przedświąteczne związane z brakiem zainteresowania ze strony klientów towarem mocno zaczęły odbijać się na kwitku zasiłkowym bo wypłatą tego nazwać nie można. Cóż trzeba przetrwać więc zaciskałem pośladki i patrzyłem w przyszłość z większym optymizmem. Kadry zmieniały się codziennie. Przełożeni mogli wybierać bo desperatów wielu więc co jakiś czas żegnało się kumpla bądź niewiastę bo opuszczali szeregi, a inni z nadzieją w oczach przychodzili. Mijały dni. Rąbali nas klienci i koordynatorzy.

Koordynatorzy- takie SS XXI wieku mający umowy o pracę z wypłatami tłustymi jak posłowie w sejmie, a do tego procenty z naszych sprzedaży. Była też ekipa włazidupków. Ci byli najgorsi. Chodzili na skróty by sprzedać, a że byli pupilami to mogli. A jak włazili? Proste. Sprzedawali informacje. Co kto gdzie komu i kiedy powiedział lub co zrobił. Zagęszczało się.

"Zwolnię się bo nie wytrzymam". Te myśli łaziły za mną z dnia na dzień, a do tego kumpel z którym jeździłem do roboty zwiał z X. Kolejny poległ. Co wieczór wracając ostatnim autobusem towarzyszył mi tylko warkot starego pierdziela, którym jechałem. Gdy myślisz, że gorzej być nie może łapiesz cholerę żołądkową. Jak nie urok to sraczka.

2 dni wolnego. Informowałem na bieżąco szefostwo, a moimi klientami zajmowali się zaprzyjaźnieni w firmie ludzie, więc strat wielkich nie było. Wróciłem i na wstępie usłyszałem, że mam pokazać zwolnienie lekarskie. Odpowiedź była prosta: "a gdzie ubezpieczenie zdrowotne". Wredne spojrzenie i tematu nie było. Jeszcze nie utonąłem lecz już wiedziałem, że jestem do odstrzału. Skoro jestem na umowie "śmieciowej" to tak samo ją potraktuje. Kartka A4, długopis i krótka nota o zwolnieniu. Kilku poszło ze mną. Kilku dalej pisze i dzwoni bo dalej w tym siedzą i nie dają powoli rady. Słuchawa jest parszywa. To nie jest praca siedząca. Tam cały czas się schylasz bo korporacja rypie cię bez mydła żerując na twojej determinacji zdobycia marnych groszy. Tak pracują ludzie na końcu łańcucha pokarmowego. Starsi, młodsi, studenci, młodzi rodzice, desperaci. Ja o nich pamiętam, ale kto o nich powalczy?

Minęło trochę czasu, a w mojej okolicy dalej brak wakatów na jakiekolwiek stanowisko. Nie tonę. Są matury do napisania za nawet dobry pieniądz, ale są też te myśli które szepczą coś niefajnego... "Jak uczciwie nie zarobisz to uczciwie ukradniesz". Kiedy podążę za pokusą? Kiedy zatonę. Zobaczymy. Nie tyle "tanio" co "łatwo" skóry nie sprzedam.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.