Dodaj nową odpowiedź

Dolnośląscy politycy już łamią obietnice przedwyborcze

Kraj | Tacy są politycy

Zaledwie kilka miesięcy minęło od wyborów samorządowych, a już niektórzy lokalni politycy łamią swoje obietnice. Podwyższają podatki, zwalniają pracowników, likwidują szkoły. W gminie Kłodzko kilka tygodni temu zawrzało, bo władze gminy postanowiły zlikwidować dwie wiejskie placówki.

- Byliśmy w szoku, bo przed wyborami obecny wójt obiecywał, że żadnej szkoły nie zlikwiduje - mówi Mariola Kowal z Żelazna. Tymczasem już na jednej z pierwszych sesji rady gminy przegłosowano uchwałę o zamiarze likwidacji placówki.

- Jestem tym bardzo zbulwersowana - podkreśla pani Mariola. Jak twierdzi, obecny wójt był jej faworytem przed wyborami. - Dałabym sobie za niego ręce uciąć. Wychodzi na to, że dzisiaj rąk bym już nie miała - mówi ze smutkiem i wspólnie z innymi rodzicami uczniów z Żelazna walczy o szkołę. Podobnie jak nauczyciele i rodzice uczniów czterech wiejskich szkół w gminie Bystrzyca Kłodzka.

- Obecna pani burmistrz przed wyborami wielokrotnie podkreślała, że najważniejsi są dla niej ludzie. I co? I dzisiaj swoimi decyzjami pokazuje, że ważniejsze od ludzi są dla niej pieniądze - mówi Halina Krzysztofik, dyrektor likwidowanej szkoły w Pławnicy. Renata Surma, burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej, tłumaczy, że likwidacja szkół jest nieunikniona, bo placówki za bardzo obciążają gminny budżet. Dlaczego nie mówiła o tym przed wyborami?

Niektórzy twierdzą, że początki kadencji są najlepsze na podejmowanie niepopularnych decyzji. - Kilka miesięcy zamieszania, a potem spokój do następnych wyborów. Ludzie zapomną, a jak się im jeszcze tuż przed kolejnym głosowaniem drogę zrobi albo chodnik naprawi, to kolejna kadencja jest pewna - mówi jeden z byłych samorządowców z powiatu kłodzkiego.

Tak wydają się działać inni samorządowcy z Dolnego Śląska. Niedawno awantura wybuchła w Wałbrzychu. Czarne chmury zawisły nad kilkoma gminnymi spółkami, w których pracę może stracić ponad sto osób. Wszystko z powodu oszczędności. Jednak przed wyborami nikt głośno o zaciskaniu pasa nie mówił. A jak twierdzą pracownicy Miejskiego Zarządu Budynków, obiecano im nawet podwyżki. Dziś trzy związki zawodowe, które działają w MZB, wyliczają, że pracę może stracić ponad 100 osób, czyli trzydzieści procent załogi.

Niepokój panuje również wśród pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Cztery działające w spółce związki zawodowe solidarnie podpisały się pod wnioskiem o odwołanie zarządu MPK. Tam z 360 osób, które do niedawna pracowały w MPK, pozostało niespełna 330. Niebawem liczba ta zostanie jeszcze okrojona o kolejnych kilka etatów.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.