Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
E.B. i W.B. (niezweryfikowane), Sob, 2011-02-26 10:18
Nie pokładaliśmy nadziei w Chavezie, ani w Kaddafim - nie musimy się zatem od nich dystansować. Sytuację należy rozpatrywać w jej złożoności. Prosto i jednoznacznie to tworzy się hasła propagandowe, ale one nie sprzyjają dogłębnemu zrozumieniu zagadnienia. Oczywiście, są niezbędne dla skutecznego działania praktycznego. Ale mogą być skutecznie jedynie wtedy, gdy te hasła są wynikiem rzetelnej analizy, a nie pozostają tylko projekcją wyobrażeń i myślenia życzeniowego.
Tak się składa, że istota procesów społecznych zależy od otoczenia, w jakim się odbywa, od tego, jaka tendencja dominuje w świecie, a jaka jest w odwrocie. Nie ma chyba wątpliwości co do tego w środowiskach lewicy rewolucyjnej? A może jest? Naszym zdaniem, procesy demokratyczne mają albo znaczenie dla tendencji w kierunku socjalizmu, albo - wręcz przeciwnie - w kierunku imperializmu, zależy od czynników, o których mowa wyżej. Oczywiście, z każdego punktu można walczyć o socjalizm, ale chyba ma znaczenie to, z jakiego punktu jest łatwiej. Na razie to popieranie tendencji "demokratyzacyjnych" pozostaje wciąż usprawiedliwianiem się rewolucjonistów w oczach "PRZYZWOITYCH LUDZI", czyli opinii prokapitalistycznej. Walka jest rwana, bez żadnej kontynuacji. Dajemy się spychać ideologicznie na pozycje, na które spychają nas przeciwnicy. Jakby nie wystarczyło, że faktycznie i praktycznie jesteśmy już mocno zepchnięci.
Nie chodzi więc o usprawiedliwianie Kaddafiego, ale o usprawiedliwianie SIEBIE - w waszym przypadku, o uwiarygadnianie się w opinii burżuazyjnej. Grozi to przegraną na obu frontach. Bo, po pierwsze, w deklaracjach rzucacie wyzwanie imperializmowi, czyli zaprzepaszczacie ewentualne korzyści płynące z tchórzliwego uwiarygadniania się jako "demokraci" (nikt wam nie uwierzy!) Po drugie, w propagandzie i, co gorsza, w praktyce dajecie przyzwolenie na akcje imperializmu podejmowane w imię jego najbardziej płaskich, materialnych interesów. Wiadomo, że chodzi o ropę, jak to było w przypadku Iraku. W efekcie sami nie uzyskujecie wiarygodności tracicie ją tam, gdzie teoretycznie powinniście szukać sojuszników, a nie zyskujecie u waszych wrogów, a jednocześnie uwiarygadniacie waszych przeciwników. Czy ta gra jest warta świeczki?
Problem w tym, że tak naprawdę nie macie możliwości oddziaływania na cokolwiek, na wydarzenia w krajach arabskich. Ale zachowujecie się niczym żaba, która podstawia nogę, gdy konia kują. Całą wasza logika opiera się na tym, że demokratyzacja powinna teoretycznie dać wam pole do oddziaływania na masy robotnicze w tych krajach. Dlatego popieracie demokratyzację. Problem w tym, że ta demokratyzacja nie będzie taka, jak na Zachodzie, a ta zachodnia będzie wraz z kryzysem równała do tej w trzecim świecie. Jesteście słabi u siebie ze względu na chore rywalizacje i partyjniactwo. Jedyne, co moglibyście zrobić realnie, to pomóc robotnikom arabskim dzięki sabotowaniu akcji imperializmu w jego kolebkach. Tak okazać pomoc i solidarność. Ale na to was nie stać z powodów, jak wyżej. W praktyce, jedynym trwałym osiągnięciem jest uwiarygadnianie reżymów kapitalistycznych i ich polityki neokolonialnej w Afryce. Bo nie stajecie okoniem wobec propagandy mediów burżuazyjnych, ale usiłujecie je wykorzystać. I to dopiero jest śmieszne, by nie rzec infantylne.
Dystansujemy się od was i waszych demokratycznych, hurrarewolucyjnych posttrockistowskich i anarchistycznych mrzonek.
Atakując wespół zespół z mass-mediami Kaddafiego, jak wściekłego psa, przygotowujecie tylko grunt i usprawiedliwiacie moralnie "interwencję humanitarną" pod auspicjami Unii Europejskiej i NATO.
Każdy przecież wie, że wściekłego psa trzeba zabić.
Podobno rolę jak wy pełnią burżuazyjne szczekaczki. Jesteście tylko ich drobnomieszczańskim, lewackim cieniem.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
W CIENIU "HUMANITARNEJ INTERWENCJI"
Nie pokładaliśmy nadziei w Chavezie, ani w Kaddafim - nie musimy się zatem od nich dystansować. Sytuację należy rozpatrywać w jej złożoności. Prosto i jednoznacznie to tworzy się hasła propagandowe, ale one nie sprzyjają dogłębnemu zrozumieniu zagadnienia. Oczywiście, są niezbędne dla skutecznego działania praktycznego. Ale mogą być skutecznie jedynie wtedy, gdy te hasła są wynikiem rzetelnej analizy, a nie pozostają tylko projekcją wyobrażeń i myślenia życzeniowego.
Tak się składa, że istota procesów społecznych zależy od otoczenia, w jakim się odbywa, od tego, jaka tendencja dominuje w świecie, a jaka jest w odwrocie. Nie ma chyba wątpliwości co do tego w środowiskach lewicy rewolucyjnej? A może jest? Naszym zdaniem, procesy demokratyczne mają albo znaczenie dla tendencji w kierunku socjalizmu, albo - wręcz przeciwnie - w kierunku imperializmu, zależy od czynników, o których mowa wyżej. Oczywiście, z każdego punktu można walczyć o socjalizm, ale chyba ma znaczenie to, z jakiego punktu jest łatwiej. Na razie to popieranie tendencji "demokratyzacyjnych" pozostaje wciąż usprawiedliwianiem się rewolucjonistów w oczach "PRZYZWOITYCH LUDZI", czyli opinii prokapitalistycznej. Walka jest rwana, bez żadnej kontynuacji. Dajemy się spychać ideologicznie na pozycje, na które spychają nas przeciwnicy. Jakby nie wystarczyło, że faktycznie i praktycznie jesteśmy już mocno zepchnięci.
Nie chodzi więc o usprawiedliwianie Kaddafiego, ale o usprawiedliwianie SIEBIE - w waszym przypadku, o uwiarygadnianie się w opinii burżuazyjnej. Grozi to przegraną na obu frontach. Bo, po pierwsze, w deklaracjach rzucacie wyzwanie imperializmowi, czyli zaprzepaszczacie ewentualne korzyści płynące z tchórzliwego uwiarygadniania się jako "demokraci" (nikt wam nie uwierzy!) Po drugie, w propagandzie i, co gorsza, w praktyce dajecie przyzwolenie na akcje imperializmu podejmowane w imię jego najbardziej płaskich, materialnych interesów. Wiadomo, że chodzi o ropę, jak to było w przypadku Iraku. W efekcie sami nie uzyskujecie wiarygodności tracicie ją tam, gdzie teoretycznie powinniście szukać sojuszników, a nie zyskujecie u waszych wrogów, a jednocześnie uwiarygadniacie waszych przeciwników. Czy ta gra jest warta świeczki?
Problem w tym, że tak naprawdę nie macie możliwości oddziaływania na cokolwiek, na wydarzenia w krajach arabskich. Ale zachowujecie się niczym żaba, która podstawia nogę, gdy konia kują. Całą wasza logika opiera się na tym, że demokratyzacja powinna teoretycznie dać wam pole do oddziaływania na masy robotnicze w tych krajach. Dlatego popieracie demokratyzację. Problem w tym, że ta demokratyzacja nie będzie taka, jak na Zachodzie, a ta zachodnia będzie wraz z kryzysem równała do tej w trzecim świecie. Jesteście słabi u siebie ze względu na chore rywalizacje i partyjniactwo. Jedyne, co moglibyście zrobić realnie, to pomóc robotnikom arabskim dzięki sabotowaniu akcji imperializmu w jego kolebkach. Tak okazać pomoc i solidarność. Ale na to was nie stać z powodów, jak wyżej. W praktyce, jedynym trwałym osiągnięciem jest uwiarygadnianie reżymów kapitalistycznych i ich polityki neokolonialnej w Afryce. Bo nie stajecie okoniem wobec propagandy mediów burżuazyjnych, ale usiłujecie je wykorzystać. I to dopiero jest śmieszne, by nie rzec infantylne.
Dystansujemy się od was i waszych demokratycznych, hurrarewolucyjnych posttrockistowskich i anarchistycznych mrzonek.
Atakując wespół zespół z mass-mediami Kaddafiego, jak wściekłego psa, przygotowujecie tylko grunt i usprawiedliwiacie moralnie "interwencję humanitarną" pod auspicjami Unii Europejskiej i NATO.
Każdy przecież wie, że wściekłego psa trzeba zabić.
Podobno rolę jak wy pełnią burżuazyjne szczekaczki. Jesteście tylko ich drobnomieszczańskim, lewackim cieniem.