Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Wto, 2011-03-15 14:11
Nie wiem dlaczego w tym tekście naskakuje się na autorkę listu. Jeżeli ktoś ponosi tutaj jakąś winę, to jest to kadra kierownicza sklepu, która nie radzi sobie na bieżąco z zaistniała sytuacją. Nie jestem jakimś wielkim paniszczem, ale osobiście zrobiłbym nie małą awanturę. Przypuśćmy, właśnie skończyłem pracę która lekką wcale nie jest. Wchodzę do sklepu, jest po 21, wiem że sklep jest do 22, więc mam spokojnie trochę czasu na zakupy. Kupuję to co mi akurat potrzebne, na kolację, czy ewentualnie na jutrzejsze śniadanie. Podjeżdżam do kasy i ni z tego ni z owego, ktoś zaczyna drzeć na mnie pizdę, żebym sobie poszedł. Koniec końców, nie zrobiłem zakupów, nie zjem kolacji, po śniadanie będę musiał zapierdalać z samego rana (a co jeśli właśnie zadzwonił współlokator i mówi że skończyła się srajtaśma, mam nazbierać sobie liści?) i jeszcze na dodatek traktują mnie jak wesz co im po dupie skacze i zmusza do wykonania pracy. Sam osobiście pracowałem w sklepie, trochę mniejszym, jako ochroniarz. Zaczynałem o 9, sklep zamykali o 21 (dla mniej kumatych, to jest 12 godzin). Po zamknięciu, musiałem czekać, aż kasjerki zdadzą kasę kierownikowi, przebiorą się i wyjdą. Czasem było to 15 minut, czasem pól godziny, za które nikt mi nie płacił. Praca wcale nie była łatwa, prosta i przyjemna, jak by się mogło wydawać, ale niezależnie jak bardzo byłem zmęczony, kiedy klient do mnie podchodził i o coś pytał, starałem się być uprzejmy, pomimo że nie należało to do moich obowiązków. Klienci to też są ludzie, jednym powodzi się lepiej, inni zapierdalają jak osły za gówniane pieniądze. Jeżeli walczymy o lepsze warunki pracy, to nie powinniśmy się chyba na nich wyładowywać, biorąc pod uwagę, że istnienie klienta jest jedynym warunkiem istnienia naszego miejsca pracy. Nawet jeżeli nikt nie zamierzał obsłużyć pani Katarzyny, to nic nie usprawiedliwia nieuprzejmości z jaką została potraktowana. Bo uprzejmość to nie jest coś za co się płaci, mimo to, że często pracodawcy jej wymagają. Jest to cecha która świadczy o człowieku jako części społeczeństwa. Nie rozumiem w ogóle, skąd się wzięły spekulacje na temat jej stanu posiadania, jej pracy i zarobków, czy jest gdzieś o tym jakaś informacja? A jeśli sama ciężko pracuje? Może zamiast krytykować panią K. skierujemy nasze akcje na prawdziwy problem jakim są żałosne warunki pracy w obecnym czasie?
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
A co zawinił klient?
Nie wiem dlaczego w tym tekście naskakuje się na autorkę listu. Jeżeli ktoś ponosi tutaj jakąś winę, to jest to kadra kierownicza sklepu, która nie radzi sobie na bieżąco z zaistniała sytuacją. Nie jestem jakimś wielkim paniszczem, ale osobiście zrobiłbym nie małą awanturę. Przypuśćmy, właśnie skończyłem pracę która lekką wcale nie jest. Wchodzę do sklepu, jest po 21, wiem że sklep jest do 22, więc mam spokojnie trochę czasu na zakupy. Kupuję to co mi akurat potrzebne, na kolację, czy ewentualnie na jutrzejsze śniadanie. Podjeżdżam do kasy i ni z tego ni z owego, ktoś zaczyna drzeć na mnie pizdę, żebym sobie poszedł. Koniec końców, nie zrobiłem zakupów, nie zjem kolacji, po śniadanie będę musiał zapierdalać z samego rana (a co jeśli właśnie zadzwonił współlokator i mówi że skończyła się srajtaśma, mam nazbierać sobie liści?) i jeszcze na dodatek traktują mnie jak wesz co im po dupie skacze i zmusza do wykonania pracy. Sam osobiście pracowałem w sklepie, trochę mniejszym, jako ochroniarz. Zaczynałem o 9, sklep zamykali o 21 (dla mniej kumatych, to jest 12 godzin). Po zamknięciu, musiałem czekać, aż kasjerki zdadzą kasę kierownikowi, przebiorą się i wyjdą. Czasem było to 15 minut, czasem pól godziny, za które nikt mi nie płacił. Praca wcale nie była łatwa, prosta i przyjemna, jak by się mogło wydawać, ale niezależnie jak bardzo byłem zmęczony, kiedy klient do mnie podchodził i o coś pytał, starałem się być uprzejmy, pomimo że nie należało to do moich obowiązków. Klienci to też są ludzie, jednym powodzi się lepiej, inni zapierdalają jak osły za gówniane pieniądze. Jeżeli walczymy o lepsze warunki pracy, to nie powinniśmy się chyba na nich wyładowywać, biorąc pod uwagę, że istnienie klienta jest jedynym warunkiem istnienia naszego miejsca pracy. Nawet jeżeli nikt nie zamierzał obsłużyć pani Katarzyny, to nic nie usprawiedliwia nieuprzejmości z jaką została potraktowana. Bo uprzejmość to nie jest coś za co się płaci, mimo to, że często pracodawcy jej wymagają. Jest to cecha która świadczy o człowieku jako części społeczeństwa. Nie rozumiem w ogóle, skąd się wzięły spekulacje na temat jej stanu posiadania, jej pracy i zarobków, czy jest gdzieś o tym jakaś informacja? A jeśli sama ciężko pracuje? Może zamiast krytykować panią K. skierujemy nasze akcje na prawdziwy problem jakim są żałosne warunki pracy w obecnym czasie?