Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Koleżankę Katarzynę pozwoliłem sobie potraktować stereotypowo, z racji, że ona do bólu stereotypowo spogląda na los drugiego człowieka - sam jest sobie winien. Na dodatek w sytuacji tejże rzeczywiście zachowała się jak "szlachcianka", nie ukrywa tego. Co więcej wykazuje się jawną hipokryzją, z racji, iż "wie" z czym się wiąże praca kasjerki, ale tak naprawdę spływa to po niej zupełnie.
Ważne jest jak to już ktoś wspomniał powyżej, że hipermarket tworzy taką niszę w rzeczywistości; gdzie klient rzeczywiście staje się Panem, może się zidentyfikować z kapitalistami(nawet nieświadomie) i spojrzeć na świat z góry. Rządzę, wrzucam towary do kosza jak leci, a tej burkliwej szmacie zza kasy nie powiem nawet dzień dobry - toż to przecież podczłowiek.
Wszyscy uciekają od istoty problemu. Istotą nie jest strajk kasjerek, ich buractwo; nie jest też nawet zachowanie klientów, którzy zupełnie nie poczuli międzyludzkiej solidarności poprzez brak empatii.
Istotą jest sama instytucja hipermarketu. Jest on przełożeniem piramidalnej hierarchii społecznej; zawiera się także w nim cała masa "pożądanych" przez ustrój zachowań.
Rzadko kto zdaje sobie sprawę, co stoi za tak niskimi cenami; jak wielki sklep oddziałuje na ludzką sferę psyche i zmienia nasze wyobrażenie na temat świata.
Myślę, że walka o poprawę sytuacji pracowników marketów jest z góry skazana na porażkę. Nawet duże ustępstwa, nie zmienią faktu, że market pozostanie marketem.
Ruch powinien angażować się(zakładać i propagować) w projekty alternatywne dla tego rodzaju konsumpcji(wszak wszyscy konsumują). Rozwiązań jest wiele - od kooperatyw spożywczych, poprzez kuchnie społeczną i jadłodajnie spółdzielcze; docenienie małych rodzinnych sklepów; fair trade czy też już łamiące obieg freeganizm czy food not bombs.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Errata
Koleżankę Katarzynę pozwoliłem sobie potraktować stereotypowo, z racji, że ona do bólu stereotypowo spogląda na los drugiego człowieka - sam jest sobie winien. Na dodatek w sytuacji tejże rzeczywiście zachowała się jak "szlachcianka", nie ukrywa tego. Co więcej wykazuje się jawną hipokryzją, z racji, iż "wie" z czym się wiąże praca kasjerki, ale tak naprawdę spływa to po niej zupełnie.
Ważne jest jak to już ktoś wspomniał powyżej, że hipermarket tworzy taką niszę w rzeczywistości; gdzie klient rzeczywiście staje się Panem, może się zidentyfikować z kapitalistami(nawet nieświadomie) i spojrzeć na świat z góry. Rządzę, wrzucam towary do kosza jak leci, a tej burkliwej szmacie zza kasy nie powiem nawet dzień dobry - toż to przecież podczłowiek.
Wszyscy uciekają od istoty problemu. Istotą nie jest strajk kasjerek, ich buractwo; nie jest też nawet zachowanie klientów, którzy zupełnie nie poczuli międzyludzkiej solidarności poprzez brak empatii.
Istotą jest sama instytucja hipermarketu. Jest on przełożeniem piramidalnej hierarchii społecznej; zawiera się także w nim cała masa "pożądanych" przez ustrój zachowań.
Rzadko kto zdaje sobie sprawę, co stoi za tak niskimi cenami; jak wielki sklep oddziałuje na ludzką sferę psyche i zmienia nasze wyobrażenie na temat świata.
Myślę, że walka o poprawę sytuacji pracowników marketów jest z góry skazana na porażkę. Nawet duże ustępstwa, nie zmienią faktu, że market pozostanie marketem.
Ruch powinien angażować się(zakładać i propagować) w projekty alternatywne dla tego rodzaju konsumpcji(wszak wszyscy konsumują). Rozwiązań jest wiele - od kooperatyw spożywczych, poprzez kuchnie społeczną i jadłodajnie spółdzielcze; docenienie małych rodzinnych sklepów; fair trade czy też już łamiące obieg freeganizm czy food not bombs.