Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Ja miałam eksmisję na bruk, bo niezawisły sąd uznał, że tam jest moje miejsce na emeryturze. Pragnę Państwa poinformować, że lokal tymczasowy nie służy wygodzie eksmitowanego, lecz pomyślany został dla komfortu komornika. Jeśli lokator jest oporny i nie usunie swoich gratów, komornik musi mieć lokum, by zwalić dorobek życia takiego ludzkiego śmiecia jak np. ja. Mnie eksmitował Krzysztof Łuczyszyn, który nie tyle jest komornikiem przy Sądzie Rejonowym Warszawa Mokotów, co przy mecenasie Massalskim. Miałam z nim podpisaną umowę, że sama opróżnię mieszkanie. Właściciel zobowiązany jest jednak do znalezienia lokalu zastępczego. Jego Wysokość książę Massalski znalazł mi piwnicę, 7 metrów kwadratowych z brudnym kiblem pośrodku. Zrezygnowałam z książęcej oferty na tydzień przed terminem eksmisji. Mimo to w rachunku za usługi komornicze była pozycja 1200 zł - wynajęcie lokalu tymczasowego. Po targach jak na bazarze, komornik łaskawie obniżył mi stawkę do 900 zł za coś z czego nigdy nie korzystałam i wcale nie chciałam. Ściąga ją teraz z mojej renty wraz z opłatą za transport, choć niczego nie transportował i usługami ślusarskimi (350 zł), bo tak się u niego nazywa włamanie do mieszkania. To ten sam komornik, który wystawił na licytację (do której nie doszło nie z jego winy!) czajnik elektryczny, plastikową lampkę, żelazko, karafki po słynnych nalewkach bestialsko zamordowanej Joli Brzeskiej. Komu tak bardzo zależało na tym czajniku, że uniemożliwił wykonanie powinności komorniczych?
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Eksmisja do Massalskiego
Ja miałam eksmisję na bruk, bo niezawisły sąd uznał, że tam jest moje miejsce na emeryturze. Pragnę Państwa poinformować, że lokal tymczasowy nie służy wygodzie eksmitowanego, lecz pomyślany został dla komfortu komornika. Jeśli lokator jest oporny i nie usunie swoich gratów, komornik musi mieć lokum, by zwalić dorobek życia takiego ludzkiego śmiecia jak np. ja. Mnie eksmitował Krzysztof Łuczyszyn, który nie tyle jest komornikiem przy Sądzie Rejonowym Warszawa Mokotów, co przy mecenasie Massalskim. Miałam z nim podpisaną umowę, że sama opróżnię mieszkanie. Właściciel zobowiązany jest jednak do znalezienia lokalu zastępczego. Jego Wysokość książę Massalski znalazł mi piwnicę, 7 metrów kwadratowych z brudnym kiblem pośrodku. Zrezygnowałam z książęcej oferty na tydzień przed terminem eksmisji. Mimo to w rachunku za usługi komornicze była pozycja 1200 zł - wynajęcie lokalu tymczasowego. Po targach jak na bazarze, komornik łaskawie obniżył mi stawkę do 900 zł za coś z czego nigdy nie korzystałam i wcale nie chciałam. Ściąga ją teraz z mojej renty wraz z opłatą za transport, choć niczego nie transportował i usługami ślusarskimi (350 zł), bo tak się u niego nazywa włamanie do mieszkania. To ten sam komornik, który wystawił na licytację (do której nie doszło nie z jego winy!) czajnik elektryczny, plastikową lampkę, żelazko, karafki po słynnych nalewkach bestialsko zamordowanej Joli Brzeskiej. Komu tak bardzo zależało na tym czajniku, że uniemożliwił wykonanie powinności komorniczych?