Dodaj nową odpowiedź

Oczywiście, wpierdalaliśmy

Oczywiście, wpierdalaliśmy się w wewnętrzne sprawy IP, bo nie życzyliśmy sobie aby wasz ówczesny szef podejmował za całe IP decyzje w sprawie tego porozumienia nawet bez konsultacji z innymi członkami KK. Dla was to może normalne że szef związku dogaduje się z szefem innego związku ponad głowami i bez konsultacji z innymi członkami związku, jak to robił przez lata wasz główny negocjator z Ziętkiem np. Ale to jest coś co jest dla nas nie do przyjęcia i w takiej formie nie współpracujemy z żadnym związkiem zawodowym. Nie chcieliśmy KPiORP-bis (który notabene też już nie działa właśnie z powodu takiej formy funkcjonowania centralistycznego jaką przyjęliście razem z Sieprpniem i co krytykowałem od początku, ale zostałem zakrzyczany przez waszych hunwejbinów). Dlatego nam wystarczą lokalne porozumienia z poszczególnymi komisjami a po doświadczeniu zarówno z KPiORP, jak i rozmowami w sprawie Porozumienia Anarchosyndykalistycznego i jak to wyglądało w praktyce, postanowiliśmy już więcej nie brać udziału w tego rodzaju negocjacjach. Porozumienia lokalne są bardziej skuteczne i sensowne niż centralne z władzami tego czy innego związku. Nam to odpowiada i lepiej sprawdza się w praktyce. To że wy w Poznaniu wolicie tak, to już wasza sprawa.

Co do statutu związku, nie ma żadnych wymagań prawnych, które uzasadniałyby takie kompetencje władz centralnych. Zakładałem w swoim życiu już kilka stowarzyszeń i też słyszałem, że musi być to czy tamto, a potem sąd rejestrował np. władze stowarzyszenia pozbawione praktycznie kompetencji, tak też w statucie ma np. AL. Co do związku, który rejestrował żaczek, to dobrze wiesz, że nie ze względu na statut ten związek nie działa, ale dlatego że został rozbity przez pracodawcę. Nie uruchamialiśmy na razie go ponownie, bo nie widzimy potrzeby odwoływania się do prawa związkowego. Na razie radzimy sobie bez tego, bo i tak większość ludzi których bronimy nie chroniłby fakt, że są w związku zawodowym, bo albo pracują na śmieciowe umowy, albo na umowy na czas określony, albo na czarno. Jak będzie taka potrzeba to może i uruchomimy znowu ten związek jako narzędzie, ale on nie jest dla nas w ogóle celem (chyba że uda nam się oderwać od Solidarności 1/3 członków, to wtedy dopiero będzie sens zakładać moim zdaniem na serio związek, a nie kolejną sektę związkową). KFP to dla nas tylko narzędzie, które stosujemy w miarę potrzeb, ale przy dzisiejszym prawie pracy, związki zawodowe chronią głównie ludzi pracujących na umowy stałe, a tacy ludzie nie są naszym głównym "targetem".

A to że "się nie da" i że "tak jest praktyczniej" to ja słyszę też od lat. To ja ci powiem co jest praktyczniejsze - postawić jednego człowieka i niech decyduje o wszystkim. Po co bawić się w tę niemrawą demokrację, negocjacje i inne duperele? Mnie się wydaje czasem, że te wasze gadki o "demokracji bezpośredniej", "autonomii", to są teoretyczne upiększenia, podczas gdy praktyka wykazuje co innego - tak jakbyście chcieli w praktyce udowodnić, że teoria którą promujecie (a jesteście chyba najbardziej rozteoretyzowanym środowiskiem anarchistycznym w Polsce chyba jakie znam) jest kompletnie oderwana od praktyki. Mnie bardziej interesuje, czy demokrację bezpośrednią da się stosować w praktyce. Jeśli się nie da, to mnie anarchizm z jego starymi brodaczami nie interesuje.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.