Dodaj nową odpowiedź
Poetyka rewolucyjna kontra grafomania. Dalszy ciąg dyskusji o ruchu studenckim
oski, Pon, 2011-04-11 19:14 Edukacja/Prawa dziecka | PublicystykaKolejne dwa głosy w dyskusji. Pierwszy Krzysztofa Posłajko jest przejawem namiętnej publicystyki. Tak namiętnej, jak i pełnej nieporozumień. Drugi, Kingi Stańczuk, która stara się w stonowany sposób przekonać do socjaldemokratycznego spojrzenia na Uniwersytet i praktyki „obrony”, a nie „tworzenia”. Aby uniknąć „politycznej napierdolki osobistej”. Przedstawię problematykę w punktach. Żywię też nadzieję, że pomimo różnic uda się wypracować wspólną strategię. Najpierw odniosę się do zarzutów i nieporozumień jakie pojawiają się w tekście K. Posłajko, a następnie do kwestii podnoszonych przez K. Stańczuk. Obie, wspomniane wypowiedzi, się uzupełniają, toteż rozróżnienie ma raczej charakter „pedagogiczny”.
Zarzuty jakie stawia K. Posłajko w odniesieniu do zarysowanej przeze mnie perspektywy:
1. Stosowanie retoryki przywilejów jako retoryki neoliberalnej, a tym samym granie po „ich” stornie.
2. Dziele społeczeństwo przy pomocy retoryki przywilejów
3. Nie dostrzega, że elity uniwersyteckie zabierają głos w sprawach istotnych społecznie.
4. Badania dzięki Uniwersytetowi mogą być wolne od nacisków korporacji
5. Moje rozważania są poezją oderwaną od rzeczywistości, a tym samym bezradna wobec realnych problemów.
6. Mój radykalizm jest tak naprawdę neoliberalizmem
Nieporozumienia jakie popełnia K. Posłajko rekonstruując moje stanowisko:
1. Nawołuję o zaprzestanie walki o Uniwersytet
2. Wolę gdy jest gorzej niż lepiej
3. Uważam, że odebranie dostępu do bezpłatnej edukacji studentom dziennym da możliwość studiowania innym
Odpowiedzi:
Nieporozumienie nr 1.
Nie nawoływałem do zaprzestania walki o Uniwersytet, ale do przemyślenia o co walczymy. K. Posłajko mówi, że znają tezy „Reprodukcji”, ale widać inną książkę czytał skoro mówi: „To, że system uniwersytecki nie jest w stanie szerokim rzeszom zapewnić równego dostępu do samego siebie jest skutkiem oczywistego faktu, że nie cały świat kręci się wokół uczelni.” Niby racja, ale dlaczego akurat część osób ma możliwość rozwijania się, uczestniczenia w demokracji, a reszta jest tego pozbawiana. I nie chodzi tutaj tylko o dystrybucję dochodu, ale sposób organizowania produkcji, której Uniwersytet jest częścią. To przemyślenie jest kluczową kwestią strategiczną. To przemyślenie zdeterminuje poszukiwanie sojuszników, jak i podejście do konkretnych kwestii.
Nieporozumienie nr 2 i 3
Pisząc o studentach niestacjonarnych, prywatnych uczelni, wskazałem jedynie na problem, którego dotychczas nie uwzględniano zbytnio. Niejako upominając się o wykluczonych z edukacji „darmowej”. Upominając się o uwzględnienie nierówności które tkwią u podstaw. Pisząc o profesorach, pisałem przy okazji o procesie pewnym, gdzie „obrona Uniwersytetu” łączy się z ochroną hierarchii społecznej, wykluczenia. To raz. Dwa, że elity nie przemówiły w imię dobra wspólnego, tylko w imię ochrony swoich pozycji. Przemówiły nie w imię zniesienia nędzy. Przemówiły w ten sposób, że udało im się zasmakować tę nędzę. Utrwalają podział pracy i nadzorczą rolę jaką sobie przypisują. Nie chodzi więc o politykę „równania do dołu”, ale o politykę upominającą się o doły, czy też politykę oddolną.
Zarzut nr 1
W świetle powyższego, można powiedzieć, że język przywilejów nie jest językiem typowo neoliberalnym. Neoliberalizm po prostu nadaje mu treści zgodne z polityką klasową klas burżuazji. Lewica ze swoją. Można powiedzieć, że korporacje posiadają przywileje? Czy to już dyskurs neoliberalny? Trzeba mieć świadomość, że neoliberalizm zawłaszcza część słownika i go przekształca.
Zarzut nr 2
Społeczeństwo jest już podzielone. Zarzut ten przypomina czasami prawicową retorykę, że polityka klasowa dzieli naród. Kwestia czy potrafimy rozpoznać interesy i połączyć się z tymi, które czynią świat bardziej sprawiedliwym.
Zarzut nr 3
Czasami się zdarza, że profesorowie zabierają głos w sprawach istotnych społecznie. Chociaż IAN (Inicjatywa AntyNuklearna) powstała w jako ruch społecznym. Została stworzona przez działaczy środowiska wolnościowego, a nie na Uniwersytecie. Ruch lokatorski również rozwija się i podnosi problemy dzięki zaangażowaniu zwykłych aktywistów. Podobnie problemy neoliberalizmu częściej są poruszane w prasie niezależnej, w gronie działaczy społecznych, niż na Uniwersytecie. Nie można więc powiedzieć, że Uniwersytet jedynie gwarantuje istnienie krytyki. Niekiedy wręcz ją rozbraja. Spora część idei powstała poza tą szacowną instytucją.
Zarzut nr 4
Tutaj autor dokonał pomieszania. Z całościowej krytyki wybrał fragment. Metoda często spotykana na przykład przy krytyce anarchizmu, gdzie mówi się, znieście państwo i zobaczcie co się stanie. Tak prymitywnej refleksji nie prezentowałem, ani tak prostych rozwiązań. Mało tego, chociaż jestem sympatykiem odszkolnienia to uważam, że musi ona iść ze zmianami całej struktury społecznej, inaczej, przy pełnej descholaryzacji może potęgować wykluczenia i nierówności.
Zarzut nr 5
Możliwe, że moje rozważania są oderwane od rzeczywistości. Ale potrzebujemy utopii, aby wiedzieć gdzie iść. Dopóki krytykę opierać się będzie na moralnym sprzeciwie, a nie na analizie stosunków klasowych, skazani będziemy na tworzenie złudzeń co do roli instytucji jaką jest Szkoła i Uniwersytet. Będziemy opowiadać o wspólnocie uczonych, badaczy, pomijając milczeniem czym opłacona jest możliwość swobodnych badań i rozwoju dla nielicznych. Przywilej samodzielnych rzemieślników legitymizować będziemy ‘talentem’ – no i może jeszcze pracowitością, zaś zaangażowanie w sprawy publiczne nie przekroczą horyzontu „społeczeństwa obywatelskiego”. Zamiast tworzyć utopistykę, dalej będziemy tworzyć (anty)utopie „wspólnoty uczonych”. Polityka realna ma tendencje do popadania w irracjonalizm, gdy zabraknie jej całościowego rozeznania. Polityka realna ma tendencje do wpierania istniejących nierówności. Problemem jest jak stworzyć utopijną politykę, aby ujmowała konkret. Jest to problem wszystkich ruchów mających na celu zmianę całości. Niemniej, radykalizm nie oznacza bierności wobec konkretów. Wzdryga się jedynie przed łatwymi rozwiązaniami.
Zarzut nr 6
Łączenie radykalizmu z neoliberalizmem jest raczej nieporozumieniem. Po pierwsze, „swobodna gra” i „swobodna gra kapitału” to nie to samo. Obie gry toczą się na innych boiskach, z innymi podmiotami i regułami kontaktów. Po drugie, taki zarzut można jedynie utrzymać przy redukcji polityki radykalnej do „antyetatyzmu”.
Pozorne celów wytyczanie
Autor na końcu swojego artykułu prezentuje cele polityki lewicowej. Mówi o co powinniśmy walczyć. W szeregu zbawczych działań wymienia związki zawodowe. Otóż same związki zawodowe nie oznaczają polepszenia sytuacji pracowników, ani ich emancypacji. Mogą wręcz utrzymywać ludzi pracy w „dzieciństwie” i ułatwiać ich wyzysk. Radykalnym przykładem może być nazistowskie wykorzystanie związków, czy, mniej, polityka „Solidarności” skutecznie kanalizująca od lat niezadowolenie. Tak jak związki zawodowe należy przemyśleć, tak i Uniwersytet. Zgadzam się, że neoliberalnemu dyskursowi należy się przeciwstawiać. Ale nie godzę się na kapitalistyczny dyskurs jako mniej destrukcyjny.
Kwestia ideologii?
Przejdę teraz to tekstu K. Stańczuk. Autorka ustawia spór na płaszczyźnie jedynie ideologicznej. Bijemy się o wizję świata, a nie o konkretne działania. Takie postawienie sprawy wydaje się mijać z intencją mojej wypowiedzi, jak i chyba całej debaty. Pytanie jakie przyświecało moim rozważaniom dotyczyło praktyki. A że nie ma rewolucyjnej praktyki bez rewolucyjnej teorii, jak mówił Lenin, można było odnieść wrażenie, że to jedynie spór o poglądy. Tak jednak nie jest.
K. Stańczuk stwierdza, że próbowała zarysować perspektywę „ZANIM” rozpocznie się dyskusja. Uznaje swoją perspektywę za „otwartą”. Wykazałem, jaką narrację ona wyklucza i jaką praktykę determinuje, a odpowiedź K. Stańczuk jedynie to potwierdza. Autorka tabuizuje uniwersytet, stawiając krytyków tej hierarchicznej, feudalnej instytucji w jednym rzędzie z grupami dążącymi z jej totalnym urynkowieniem. Tymczasem nie jest tak, że radykalizm mówi, zostawmy uniwersytet. Radykalizm mówi, rozpatrzmy czym on jest i poszukujmy edukacji takiej, która nie wyklucza i nie jest podporządkowana rynkowi. Radykalizm mówi, że walka to nie jedynie reakcja, ale tworzenie.
Moja ostra reakcja na wytyczanie płaszczyzn zanim się przejdzie do dyskusji, jest reakcją na takie antydemokratyczne stanowisko. Jest reakcją na zamykanie, a nie otwieranie.
To, co nas różni, to niemożliwość ustalenia czy BRONIĆ, czy TWORZYĆ uniwersytet. Nie jest to tylko kwestia użycia słowa. Tworzenie wcale nie oznacza zniszczenia instytucji, ale jej reinstytucjonalizacji. To próba realizacji mitu, ze świadomością, że to czego byśmy bronili dalekiej jest od ideału, i to nie z przyczyn etosu uczestników, lecz z uwarunkowań strukturalnych.
To, co nas łączy, to przeświadczenie, że urynkowienie nie jest rozwiązaniem problemów. To, że powinniśmy walczyć o wspólne dobra. To, że intelektualiści powinni podejmować problemy ważne społecznie, być aktywni w sferze publicznej. To stawianie na demokrację, przeciwko dyktatowi kapitału. To postulowanie równości w edukacji i równości społecznej.
To nas łączy, ale potencjalnie. Maskowanie różnic, i pozorne ujednolicanie stanowisk, może być tylko na rękę tym, którzy pod retoryką wolności i równości prowadzą politykę przeciwną.
Oskar Szwabowski