Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Wto, 2011-05-10 12:24
Korporacjonizm, to jeszcze nie system polityczno-ekonomiczny, tylko jakiś jego segment. Kapitalizm jest szalenie pragmatyczny i elastyczny.
Wydaje mi się, że nowe stosunki produkcji wynikają ze sposobu rozumienia konfliktu klasowego, o którym była mowa wyżej w dyskusji. A mianowicie, z odpowiedzi na pytanie: do kogo należy wartość dodatkowa (marksiści mówią o wartości dodatkowej, a nie o dodanej, czyli o części wartości nowowytworzonej pomniejszonej o koszty płac, które są mimo wszystko kosztem, koniecznym, jak wiekszość innych kosztów uzasadnionych, ale zawsze kosztem społecznym, a my chcemy mówić o czystej nadwyżce)?
Swoja drogą, bardzo ciekawa jest tu wymiana argumentów na temat wartości dodatkowej. Jako marksiści możemy dorzucić swój punkt widzenia, sądzę, że coś wnoszący. Otóż, biorąc pod uwagę argument liberałów, że z zasady opłacane są czynniki produkcji (a nie tyle ludzie, którzy przypadkiem za nimi stoją - Kowalski albo Malinowski; daje to taki posmak obiektywizmu i wzniesienia się ponad ludzką arbitralność), to w momencie zakupu środków produkcji (narzędzi, materiałów i siły roboczej) te czynniki produkcji logicznie rzecz biorąc zostają JUŻ opłacone. Analogia z zakupem środków konsumpcji: nie oczekuję przecież, że kiedy zjem ciastko, to ktoś mi zwróci jego koszt. Zjadłem i tyle mojego. Produkcja jest konsumpcją, tyle że odmienną od "normalnej" konsumpcji. Tutaj "konsument", czyli kapitalista, oczekuje zwrotu wyłożonych środków.
Ale podstawowa kwestia jest już załatwiona: czynniki produkcji zostały opłacone. Można przystapić do produkcji. Z punktu widzenia społeczeństwa jest fajnie: mamy potrzeby, nabyliśmy środki produkcji, teraz produkujemy na zaspokojenie potrzeb. Ale kapitalista produkuje dla zysku, a nie dla zaspokojenia potrzeb. On palcem nie kiwnie, żeby ruszyć z produkcją, jeśli nie będzie miał nadziei na zysk. Technicznie produkcja jest możliwa, ale brakuje motywacji ze strony kapitalisty, który zmonopolizował własność środków produkcji. Jak on nie uruchomi produkcji, to uważa, że nikt nie będzie mógł tego zrobić. To mu daje, w jego mniemaniu, prawo do pełnego zysku z produkcji. Czyli: zysk jest ceną, za którą da się ubłagać i zrobi łaskę społeczeństwu, że będzie produkował. (Cudzymi rękami, skądinąd.)
Dalej mechanizm powiela trochę zasadę piramidy: kolejny kapitalista opłaca czynniki produkcji, przerzucając pełny koszt plus zysk na następnego oraz na robotników, którzy w globalnym ujęciu, jako klasa, oddadzą kapitalistom jako klasie pełną wartość swojej płacy, albowiem nie mają możliwości znalezienia przedmiotów zaspokajających ich potrzeby poza mechanizmem produkcji kapitalistycznej (patrzymy modelowo). Czyli do kieszeni kapitalistów wracają pełne nakłady plus jakiś dodatek, czyli wartość dodatkowa. Każdy z nich dostaje zwrot zainwestowanych środków, a jako klasa okazuje się, że nie zainwestowali ani grosza, bo wszystko im zwrócono z naddatkiem. Kto im zwrócił?
Istnienie wartości dodatkowej jest synonimem gospodarki realnej, która stanowi fundament "wirtualnych" mechanizmów finansowych, na których opiera się kapitalizm w odróżnieniu od innych systemów rynkowych.
Cały tytuł kapitalisty do zawłaszczania pełnej wartości dodatkowej bierze się z szantażu opartego na zmonopolizowaniu własności i udawaniu, że bez jego motywacji społeczeństwo nie produkowałoby niczego. Istnienie społeczeństw niekapitalistycznych pokazuje, że motyw zysku nie jest jedynym możliwym. (Osobna kwestia to dynamika gospodarki). Co więcej, tylko istnienie tak zorganizowanego społeczeństwa, w którym istnieją ludzie pozbawieni tytułów własności (poza własnością swojej siły roboczej), daje możliwość podtrzymywania "piramidy". Bez tego - jak wskaują załamania giełdowe - zysk nie mógłby zaistnieć, bo któryś kapitalista musiałby się okazać "konsumentem" końcowym, opłacającym wstecz wszystkie zastosowane czynniki produkcji. A takiego frajera nie ma.
Logicznie z tego wynika, że tylko społeczeństwo jako całość składa się na możliwości funkcjonowania takiego chorego mechanizmu - wbrew swej woli zresztą. Dlatego warunki do produkcji i osiągania wartości dodatkowej stwarza społeczeństwo jako całość. Nawet nie pojedynczy robotnicy. Oni, jako klasa, wytwarzają wartość dodatkową, ale ta nie powstałaby, gdyby nie rozwój sił wytwórczych, który jest możliwy dzięki zbiorowemu wysiłkowi całego społeczeństwa. Tak więc, logicznie, wartość dodatkowa należy do społeczeństwa.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Wartość dodatkowa
Korporacjonizm, to jeszcze nie system polityczno-ekonomiczny, tylko jakiś jego segment. Kapitalizm jest szalenie pragmatyczny i elastyczny.
Wydaje mi się, że nowe stosunki produkcji wynikają ze sposobu rozumienia konfliktu klasowego, o którym była mowa wyżej w dyskusji. A mianowicie, z odpowiedzi na pytanie: do kogo należy wartość dodatkowa (marksiści mówią o wartości dodatkowej, a nie o dodanej, czyli o części wartości nowowytworzonej pomniejszonej o koszty płac, które są mimo wszystko kosztem, koniecznym, jak wiekszość innych kosztów uzasadnionych, ale zawsze kosztem społecznym, a my chcemy mówić o czystej nadwyżce)?
Swoja drogą, bardzo ciekawa jest tu wymiana argumentów na temat wartości dodatkowej. Jako marksiści możemy dorzucić swój punkt widzenia, sądzę, że coś wnoszący. Otóż, biorąc pod uwagę argument liberałów, że z zasady opłacane są czynniki produkcji (a nie tyle ludzie, którzy przypadkiem za nimi stoją - Kowalski albo Malinowski; daje to taki posmak obiektywizmu i wzniesienia się ponad ludzką arbitralność), to w momencie zakupu środków produkcji (narzędzi, materiałów i siły roboczej) te czynniki produkcji logicznie rzecz biorąc zostają JUŻ opłacone. Analogia z zakupem środków konsumpcji: nie oczekuję przecież, że kiedy zjem ciastko, to ktoś mi zwróci jego koszt. Zjadłem i tyle mojego. Produkcja jest konsumpcją, tyle że odmienną od "normalnej" konsumpcji. Tutaj "konsument", czyli kapitalista, oczekuje zwrotu wyłożonych środków.
Ale podstawowa kwestia jest już załatwiona: czynniki produkcji zostały opłacone. Można przystapić do produkcji. Z punktu widzenia społeczeństwa jest fajnie: mamy potrzeby, nabyliśmy środki produkcji, teraz produkujemy na zaspokojenie potrzeb. Ale kapitalista produkuje dla zysku, a nie dla zaspokojenia potrzeb. On palcem nie kiwnie, żeby ruszyć z produkcją, jeśli nie będzie miał nadziei na zysk. Technicznie produkcja jest możliwa, ale brakuje motywacji ze strony kapitalisty, który zmonopolizował własność środków produkcji. Jak on nie uruchomi produkcji, to uważa, że nikt nie będzie mógł tego zrobić. To mu daje, w jego mniemaniu, prawo do pełnego zysku z produkcji. Czyli: zysk jest ceną, za którą da się ubłagać i zrobi łaskę społeczeństwu, że będzie produkował. (Cudzymi rękami, skądinąd.)
Dalej mechanizm powiela trochę zasadę piramidy: kolejny kapitalista opłaca czynniki produkcji, przerzucając pełny koszt plus zysk na następnego oraz na robotników, którzy w globalnym ujęciu, jako klasa, oddadzą kapitalistom jako klasie pełną wartość swojej płacy, albowiem nie mają możliwości znalezienia przedmiotów zaspokajających ich potrzeby poza mechanizmem produkcji kapitalistycznej (patrzymy modelowo). Czyli do kieszeni kapitalistów wracają pełne nakłady plus jakiś dodatek, czyli wartość dodatkowa. Każdy z nich dostaje zwrot zainwestowanych środków, a jako klasa okazuje się, że nie zainwestowali ani grosza, bo wszystko im zwrócono z naddatkiem. Kto im zwrócił?
Istnienie wartości dodatkowej jest synonimem gospodarki realnej, która stanowi fundament "wirtualnych" mechanizmów finansowych, na których opiera się kapitalizm w odróżnieniu od innych systemów rynkowych.
Cały tytuł kapitalisty do zawłaszczania pełnej wartości dodatkowej bierze się z szantażu opartego na zmonopolizowaniu własności i udawaniu, że bez jego motywacji społeczeństwo nie produkowałoby niczego. Istnienie społeczeństw niekapitalistycznych pokazuje, że motyw zysku nie jest jedynym możliwym. (Osobna kwestia to dynamika gospodarki). Co więcej, tylko istnienie tak zorganizowanego społeczeństwa, w którym istnieją ludzie pozbawieni tytułów własności (poza własnością swojej siły roboczej), daje możliwość podtrzymywania "piramidy". Bez tego - jak wskaują załamania giełdowe - zysk nie mógłby zaistnieć, bo któryś kapitalista musiałby się okazać "konsumentem" końcowym, opłacającym wstecz wszystkie zastosowane czynniki produkcji. A takiego frajera nie ma.
Logicznie z tego wynika, że tylko społeczeństwo jako całość składa się na możliwości funkcjonowania takiego chorego mechanizmu - wbrew swej woli zresztą. Dlatego warunki do produkcji i osiągania wartości dodatkowej stwarza społeczeństwo jako całość. Nawet nie pojedynczy robotnicy. Oni, jako klasa, wytwarzają wartość dodatkową, ale ta nie powstałaby, gdyby nie rozwój sił wytwórczych, który jest możliwy dzięki zbiorowemu wysiłkowi całego społeczeństwa. Tak więc, logicznie, wartość dodatkowa należy do społeczeństwa.
Z tego wynika logika przyszłego społeczeństwa.