Dodaj nową odpowiedź

Wiadomo od dość dawna, że

Wiadomo od dość dawna, że kategorie, które mogą oznaczać wszystko, nie oznaczają nic, więc stają się nieprzydatne. Nie chodzi tu o jakąś czystość ideową. Chodzi o wyznaczanie jednak jakichś granic zanim dane pojęcie rozpłynie się w "wszystkoizmie".

Co do mnie, to ja np. nie lubiłem demokracji przedstawicielskiej (i jej zdegenerowanych produktów w formie współczesnych partii politycznych, które najczęściej są organizacjami quasi-przestępczymi), koncentracji władzy zanim dowiedziałem się co nieco o anarchizmie. U mnie, tak jak u wielu lokatorów, czy pracowników z którymi rozmawiamy tak to wyglądało - najpierw własne doświadczenie, a potem dopiero jakieś teoretyzowanie.

Yak ma rację, większość lokatorów (także we wro) z którymi się spotykamy nie ma wielu złudzeń co do sądów, czy polityków. Oczywiście coś próbują robić poprzez sądy, czasem piszą do lokalnych posłów z prośbą o pomoc, ale z coraz mniejszą wiarą w sukces. Wielu zostało pokrzywdzonych przez wymiar (nie)sprawiedliwości, wielu ma bardzo radykalne poglądy i zwisa im jak to się nazwie. Mnie w zasadzie też zwisa. Jeśli większość ruchu anarchistycznego pójdzie w kierunku babrania się w wybory i układy polityczne, to ja zrezygnują z sympatyzowania z tym ruchem. Dlatego właśnie, że u mnie krytyka władzy jest bardziej pierwotna, niż teoria anarchistyczna. Nie muszę iść na Bleweder pod czarno-czerwonym sztandarem. Mogę iść nawet pod matką boską, jeśli ludzie tacy jak są w AL będą szli pod nim, to z nimi pójdę. Myślę, że wiele osób przyciąga anarchizm właśnie dlatego - zero układów, układzików z politykierami, zero manewrów i wykorzystywania ludzkiej krzywdy w walce wyborczej, zero robienia interesów na boku i "dorywania się do koryta" po plecach ludzi. I to było coś co wyróżniało ruch anarchistyczny przez lata od innych ruchów i stanowiło o jego atrakcyjności. Jeśli z tego zrezygnować, wtedy po prostu ruch anarchistyczny stanie się jedną i tą samą magmą wraz z innymi nurtami. Oczywiście nawet jeśli tam w Poznaniu się zaangażujecie w wybory to i tak wiele nie zdziałacie. Nie ta kasa. My Poznaniacy zdobyli 9 proc. w wyborach i nie mają ani jednego radnego, a nawet jakby mieli jednego to i tak by to nic nie dało przecież. Ale gdzieś w miedzyczasie staniecie się dla ludzi "onymi". Myślicie, że uda się wam lepiej niż francuskiej Partii Socjalistycznej? Partii przecież która zaczynała od Jeana Jauresa a skończyła na degeneracie Strauss-Khanie? Będziecie bardziej odporni na pokusy partii niż "wielka" SPD - partii Róży Luksemburg, która skończyła na takich kreaturach jak Schroeder? To co proponujecie, także budżety partycypacyjne i inne pomysły, to zupełnie nic nowatorskiego. Współzarządzanie było w wielu programach i ideach partii zarówno socjalistycznych, jak i liberalnych. Labourzyści coś takiego próbowali o ile pamiętam wprowadzić po wojnie w UK. Na jakiej podstawie twierdzicie, że nawet bez tak masowego zaplecza jakie miała Labour Party czy SPD, uda wam się to lepiej niż im?

Ruch anarchistyczny, wraz ze swoimi unikalnymi doświadczeniami zarówno rewolucji na Ukrainie i zwłaszcza Hiszpanii jest ostatnią deską ratunku, bo jako jedyny ma coś do zaproponowania co się nie skompromitowało, czy nie okazało się kompletną klapą w praktyce. Anarchizm albo barbarzyństwo.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.