Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Śro, 2011-05-18 16:12
Moim skromny zdaniem ciągłe rozróżnianie płci, w długofalowej perspektywie prowadzi wcale nie do wolnościowej perspektywy. Ostatni umówiłem się z lekarzem, wchodzę do gabinetu lekarz jest czarnoskóry - umawiając się z "lekarzem" w tym określeniu nie był zawarty jego kolor skóry, z wolnościowej perspektywy to dobrze, umawiam się z osobą o określonych kompetencjach, a nie z kolorem skóry czy ... płcią. Ale już "wolnościowo" muszę umówić się z "lekarką" - po co mi wiedza o jej płci? Oczywiście, można powiedzieć, że 100 lat temu nie było kobiet-lekarzy, a więc lekarka, jest swego rodzaju nobiltacją, odzyskaniem języka dla kobiet. Ale 100 lat temu, nie było też lekarzy o czarnej skórze, a jednak innego określenia na zawód ze względu na kolor skóry nie ma - i dobrze. Formy żeńskie i męskie są tylko regułami gramatycznymi, które niosą za sobą treść, ale tylko w określonym kontekście. Tak naprawdę o wiele bardziej wolnościowa, była spontaniczna praktyka nie zmieniania rodzajników, nawet wówczas gdy np. dany zawód dawniej "męski" feminizował się. Choć na daną chwilę każdy miał świadomość, że stosuje się "męskiego" rodzajnika do kobiety wykonującej ten zawód, to z biegiem czasu, w kolejnych pokoleniach świadomość ta zanikała, znikała jej kontekst, a język stawał się "bezpłciowy" - co z tego że dużo tych rodzajników było kiedyś męskich, gdyby jeszcze postulatami np. feministycznymi ten spontaniczny proces przyspieszać (zamiast postulatu nadawania okreslników żeńskich, postulat nie nadawania) - to za kilkadziesiąt lat mielibyśmy język prostszy i bezpłciowy (panie były by "lekarzami", a panowie "przedszkolankami"), a tak podział na płcie tylko się pogłębia i pozostaje po wsze czasy.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Moim skromny zdaniem
Moim skromny zdaniem ciągłe rozróżnianie płci, w długofalowej perspektywie prowadzi wcale nie do wolnościowej perspektywy. Ostatni umówiłem się z lekarzem, wchodzę do gabinetu lekarz jest czarnoskóry - umawiając się z "lekarzem" w tym określeniu nie był zawarty jego kolor skóry, z wolnościowej perspektywy to dobrze, umawiam się z osobą o określonych kompetencjach, a nie z kolorem skóry czy ... płcią. Ale już "wolnościowo" muszę umówić się z "lekarką" - po co mi wiedza o jej płci? Oczywiście, można powiedzieć, że 100 lat temu nie było kobiet-lekarzy, a więc lekarka, jest swego rodzaju nobiltacją, odzyskaniem języka dla kobiet. Ale 100 lat temu, nie było też lekarzy o czarnej skórze, a jednak innego określenia na zawód ze względu na kolor skóry nie ma - i dobrze. Formy żeńskie i męskie są tylko regułami gramatycznymi, które niosą za sobą treść, ale tylko w określonym kontekście. Tak naprawdę o wiele bardziej wolnościowa, była spontaniczna praktyka nie zmieniania rodzajników, nawet wówczas gdy np. dany zawód dawniej "męski" feminizował się. Choć na daną chwilę każdy miał świadomość, że stosuje się "męskiego" rodzajnika do kobiety wykonującej ten zawód, to z biegiem czasu, w kolejnych pokoleniach świadomość ta zanikała, znikała jej kontekst, a język stawał się "bezpłciowy" - co z tego że dużo tych rodzajników było kiedyś męskich, gdyby jeszcze postulatami np. feministycznymi ten spontaniczny proces przyspieszać (zamiast postulatu nadawania okreslników żeńskich, postulat nie nadawania) - to za kilkadziesiąt lat mielibyśmy język prostszy i bezpłciowy (panie były by "lekarzami", a panowie "przedszkolankami"), a tak podział na płcie tylko się pogłębia i pozostaje po wsze czasy.