Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pon, 2011-05-30 23:06
Ja dodam że licealistom (przynajmniej w miastach) w czasach obecnych zależy głównie na dwóch rzeczach: lansie i imprezach a demonstracje typu Dni gniewu kojarzą im się z ryzykiem dostania wpierdolu i nikłą celowością. Są według nich imprezami niezywkle hermetycznymi z racji tego, że przychodzący wręcz ociekają logami organizacji a ,,atmosfera jest jak na zjeździe rodzinnym"(mój kolega miał na myśli może po części pozytywnie że każdy każdego zna) i są zachęcająco otoczeni kompanią policji. Mimo tego, że nawet czasem niektórzy moi znajomi przyznają mi rację i już (po baaardzo długich dysputach) raczą przyznać rację to ani w głowie im demonstrowanie czy choćby petycja (tak nawet wysłanie maila już jest wysiłkiem). Młodzież jest skrajnie nieufna nie tylko wobec polityków ale także wobec ruchów społecznych (chyba że jako ruch społeczny zakwalifikujemy coroczny udział w marszu konopii). Ponad to wyciąganie wniosków i empatia jest minimalna (po co mam komuś pomagać sam mam wystarczająco problemów). Nie ma żadnego poczucia wspólnoty. Góruje egoizm. Obecnie subkultury celują w ograniczonych celach a nie w aktywnym kontestowaniu systemu. A ci którzy chcą w jakiś sposób pomagać ludziom i widzą braki w systemie odżegnują się od ,,lewackiej hucpy i propagandy" za to angażują się w dobroczynno klerykalne leczenie skutków nie przyczyn albo wyciągając błędne wnioski z przeszłości widzą jedyną drogę w kapitaliźmie (libertarian widzę aż za dużo przynajmniej u mnie). Pomijam już to, że również ci niepolityczni i bardziej inteligentni wyrażają zachwyt nad Polską aż po Mińsk, Lwów i Wilno (co jak na mój gust jest pierwszym krokiem do nacjonalizmu). Bunt jeśli już jest to jest skomercjalizowany, pozerski (nie wiąże się z żadną konkretną działalnością) lub jest sprowadzony do rozterek na poziomie egzystencjalnym. Rozumienie tego co dzieje się w okolicy jest problematyczne nie mówiąc już o skali światowej.
Podręczniki są tak pisane (dzielnie wspierane przez mass media) że hasło anarchizm przywodzi skojarzenia: zamach, utopia, bezładne i bezcelowe zamieszki, niszowa subkultura z której wyrasta się przekraczając 25 lat. Niemal każda strona podręczników od WOSu jest usiana błędami i przeinaczeniami. Niekompetencja nauczycieli (=ich fanatyczne oddanie jedynej prawdzie objawionej w podręczniku) prowadzi czasem do kompletnego absurdu kiedy nauczyciel nie jest w stanie wyjaśnić różnicy między antyglobalizmem a alterglobalizmem. Inna perełka to nauczyciel który uważał się za specjalistę w sprawach Ameryki a nie umiał podać negatywnych skutków powstania NAFTA ani nie miał pojęcia o powstaniu Zapatystów.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
W liceum
Ja dodam że licealistom (przynajmniej w miastach) w czasach obecnych zależy głównie na dwóch rzeczach: lansie i imprezach a demonstracje typu Dni gniewu kojarzą im się z ryzykiem dostania wpierdolu i nikłą celowością. Są według nich imprezami niezywkle hermetycznymi z racji tego, że przychodzący wręcz ociekają logami organizacji a ,,atmosfera jest jak na zjeździe rodzinnym"(mój kolega miał na myśli może po części pozytywnie że każdy każdego zna) i są zachęcająco otoczeni kompanią policji. Mimo tego, że nawet czasem niektórzy moi znajomi przyznają mi rację i już (po baaardzo długich dysputach) raczą przyznać rację to ani w głowie im demonstrowanie czy choćby petycja (tak nawet wysłanie maila już jest wysiłkiem). Młodzież jest skrajnie nieufna nie tylko wobec polityków ale także wobec ruchów społecznych (chyba że jako ruch społeczny zakwalifikujemy coroczny udział w marszu konopii). Ponad to wyciąganie wniosków i empatia jest minimalna (po co mam komuś pomagać sam mam wystarczająco problemów). Nie ma żadnego poczucia wspólnoty. Góruje egoizm. Obecnie subkultury celują w ograniczonych celach a nie w aktywnym kontestowaniu systemu. A ci którzy chcą w jakiś sposób pomagać ludziom i widzą braki w systemie odżegnują się od ,,lewackiej hucpy i propagandy" za to angażują się w dobroczynno klerykalne leczenie skutków nie przyczyn albo wyciągając błędne wnioski z przeszłości widzą jedyną drogę w kapitaliźmie (libertarian widzę aż za dużo przynajmniej u mnie). Pomijam już to, że również ci niepolityczni i bardziej inteligentni wyrażają zachwyt nad Polską aż po Mińsk, Lwów i Wilno (co jak na mój gust jest pierwszym krokiem do nacjonalizmu). Bunt jeśli już jest to jest skomercjalizowany, pozerski (nie wiąże się z żadną konkretną działalnością) lub jest sprowadzony do rozterek na poziomie egzystencjalnym. Rozumienie tego co dzieje się w okolicy jest problematyczne nie mówiąc już o skali światowej.
Podręczniki są tak pisane (dzielnie wspierane przez mass media) że hasło anarchizm przywodzi skojarzenia: zamach, utopia, bezładne i bezcelowe zamieszki, niszowa subkultura z której wyrasta się przekraczając 25 lat. Niemal każda strona podręczników od WOSu jest usiana błędami i przeinaczeniami. Niekompetencja nauczycieli (=ich fanatyczne oddanie jedynej prawdzie objawionej w podręczniku) prowadzi czasem do kompletnego absurdu kiedy nauczyciel nie jest w stanie wyjaśnić różnicy między antyglobalizmem a alterglobalizmem. Inna perełka to nauczyciel który uważał się za specjalistę w sprawach Ameryki a nie umiał podać negatywnych skutków powstania NAFTA ani nie miał pojęcia o powstaniu Zapatystów.