Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
przyszła mama (niezweryfikowane), Pon, 2011-05-30 12:47
Problemem nie jest brak poglądów tylko strach przed ich wyrażaniem. 80 procent ludzi z subkultury zapytanych o poglądy polityczne odpowie: "pierdole politykę", co oznacza mniej więcej to, iż woli zachlać ryja, spalić blanta i bawić się przednio na imprezie, która skończy się dla niego spędzeniem nocy w krzakach.
Z moich obserwacji wywnioskowałam, iż tak naprawdę, jeśli chodzi o ludzi działających, nie powinniśmy zamykać się w subkulturze, a nawet powiem więcej, powinniśmy zauważyć, że działający członkowie owej subkultury stanowią mniejszość ludzi ogólnie działających.
Po co iść na demonstrację?... Przecież mogą Cię zawinąć, nie możesz się napić, nie możesz być dalej obojętnym. Tak jest łatwiej. Niby się buntuję, a tak naprawdę to się trochę boję... Każdy się boi. Każdy może trafić na komisariat, każdy może zostać pobity przez funkcjonariuszy, każdy może dostać cegłą w głowę. Tylko zastanówmy się nad tym czy nie jest to naszą winą?
Wystarczy spojrzeć na wszelkie demonstracje faszystowskie. Ich siła to jedność. I wcale nie mówię, że rozumieją to co robią, ale chęć pobicia "jakiegoś lewaka" i pokazania jacy to nie są zajebiści niesamowicie ich jednoczy. Są jednością i działają. Tego właśnie nam brakuje. Umiejętności działania razem.
Tak bardzo staramy się pokazać wszystkim, iż żadna władza nie jest nam potrzebna. I co z tego wychodzi? Nie mamy władzy, nikt nam nie pokazuje palcem jak mamy się buntować, więc siedzimy na dupie pijąc, lub świetnie się bawimy na marszu legalizacji. Z jednej strony nie chcemy przywódców, a z drugiej strony nie robimy nic jeśli tak owych nad nami nie ma. I to jest właśnie nasza hipokryzja. "Nie poszedłem, bo miałem ważniejsze sprawy na głowie, a poza tym nikt mi nie kazał". Jaki w takim razie sens mają słowa: "Ludzie zajdą dalej, jeżeli ich nie prowadzisz!"?
Użalamy się, narzekamy ale sami nic nie robimy. Niech kto inny za nas zrobi, niech kto inny organizuje. A jak będzie tych ludzi dużo to może wtedy się dołączę. Dołączę się do stada, zamiast sam zacząć działać.
Garstka ludzi coś robi i niestety jeśli nadal pozostanie garstką nikt nigdy nie usłyszy głosu społeczeństwa. Niby jest nas tak wielu, a mówimy głosem pojedynczych jednostek.
Uważam, że powinniśmy się zebrać do kupy i w końcu udowodnić ludziom, że potrafimy funkcjonować według zasad o jakie walczymy. Że potrafimy działać i żyć, nie będąc ograniczanymi i rządzonymi przez innych... Bo jak na razie, sami udowadniamy całemu światu, iż nasze ideały są nic nie warte. A czy tego chcemy?
Tak - nie byłam na demonstracji. Ale dlatego, iż jestem w ósmym miesiącu ciąży i sądzę, że ani ja ani moja córka nie czułybyśmy się komfortowo otoczone przez kordon policji. Jednak chciałam, bardzo chciałam i nie boję się o tym mówić... Może za rok... Może coś w końcu nam się uda. Ja bym chciała, ale to, że ja chcę i że garstka innych też chce to za mało. Pamiętajmy o tym!
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Jedność!
Problemem nie jest brak poglądów tylko strach przed ich wyrażaniem. 80 procent ludzi z subkultury zapytanych o poglądy polityczne odpowie: "pierdole politykę", co oznacza mniej więcej to, iż woli zachlać ryja, spalić blanta i bawić się przednio na imprezie, która skończy się dla niego spędzeniem nocy w krzakach.
Z moich obserwacji wywnioskowałam, iż tak naprawdę, jeśli chodzi o ludzi działających, nie powinniśmy zamykać się w subkulturze, a nawet powiem więcej, powinniśmy zauważyć, że działający członkowie owej subkultury stanowią mniejszość ludzi ogólnie działających.
Po co iść na demonstrację?... Przecież mogą Cię zawinąć, nie możesz się napić, nie możesz być dalej obojętnym. Tak jest łatwiej. Niby się buntuję, a tak naprawdę to się trochę boję... Każdy się boi. Każdy może trafić na komisariat, każdy może zostać pobity przez funkcjonariuszy, każdy może dostać cegłą w głowę. Tylko zastanówmy się nad tym czy nie jest to naszą winą?
Wystarczy spojrzeć na wszelkie demonstracje faszystowskie. Ich siła to jedność. I wcale nie mówię, że rozumieją to co robią, ale chęć pobicia "jakiegoś lewaka" i pokazania jacy to nie są zajebiści niesamowicie ich jednoczy. Są jednością i działają. Tego właśnie nam brakuje. Umiejętności działania razem.
Tak bardzo staramy się pokazać wszystkim, iż żadna władza nie jest nam potrzebna. I co z tego wychodzi? Nie mamy władzy, nikt nam nie pokazuje palcem jak mamy się buntować, więc siedzimy na dupie pijąc, lub świetnie się bawimy na marszu legalizacji. Z jednej strony nie chcemy przywódców, a z drugiej strony nie robimy nic jeśli tak owych nad nami nie ma. I to jest właśnie nasza hipokryzja. "Nie poszedłem, bo miałem ważniejsze sprawy na głowie, a poza tym nikt mi nie kazał". Jaki w takim razie sens mają słowa: "Ludzie zajdą dalej, jeżeli ich nie prowadzisz!"?
Użalamy się, narzekamy ale sami nic nie robimy. Niech kto inny za nas zrobi, niech kto inny organizuje. A jak będzie tych ludzi dużo to może wtedy się dołączę. Dołączę się do stada, zamiast sam zacząć działać.
Garstka ludzi coś robi i niestety jeśli nadal pozostanie garstką nikt nigdy nie usłyszy głosu społeczeństwa. Niby jest nas tak wielu, a mówimy głosem pojedynczych jednostek.
Uważam, że powinniśmy się zebrać do kupy i w końcu udowodnić ludziom, że potrafimy funkcjonować według zasad o jakie walczymy. Że potrafimy działać i żyć, nie będąc ograniczanymi i rządzonymi przez innych... Bo jak na razie, sami udowadniamy całemu światu, iż nasze ideały są nic nie warte. A czy tego chcemy?
Tak - nie byłam na demonstracji. Ale dlatego, iż jestem w ósmym miesiącu ciąży i sądzę, że ani ja ani moja córka nie czułybyśmy się komfortowo otoczone przez kordon policji. Jednak chciałam, bardzo chciałam i nie boję się o tym mówić... Może za rok... Może coś w końcu nam się uda. Ja bym chciała, ale to, że ja chcę i że garstka innych też chce to za mało. Pamiętajmy o tym!