Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pią, 2011-06-03 11:58
Nie prosiłem o szczegóły twojego metaforycznego rozumienia kapitalizmu - jako ex-propertarianin (ex-prawicowy "libertarianin") dobrze sobie zdaję sprawę z waszej państwo-centrycznej fiksacji - tylko o jego uzasadnienie. Wbrew temu co twierdzisz to MA znaczenie, przynajmniej dla mnie jako anarchisty społecznego: uważam że skupianie całej uwagi na państwie jako instytucji rzekomo najbardziej odpowiedzialnej za reprodukcję status quo to czystej wody redukcjonizm i grube nieporozumienie, kompletnie nie do pogodzenia z perspektywą teoretyczną anarchizmu społecznego/wolnościowej lewicy.
Jesteśmy bowiem zdania, że kapitalizm odtwarza się przede wszystkim na płaszczyźnie dnia codziennego i typowych dla niego sieci struktur władzy, która dla miażdżącej większości społeczeństwa polega nie na stykaniu się z koncesjami, patentami, specustawami i tym podobnymi elementami korporacyjnych przywilejów, tylko z tresurą przyuczającą/skłaniającą do posłuszeństwa hierarchicznym stosunkom społecznym (wliczając w to posłuszeństwo wobec państwa) i bezmyślnej akumulacji kapitału, jaka serwowana jest w rodzinie, szkole, ośrodkach kultu religijnego i przede wszystkim w miejscu PRACY. Wliczając w to miejsca pracy "tworzone" przez tych kapitalistów, których określasz kompletnie nieuzasadnionym w tym kontekście mianem "neutralnych" i "niepaństwowych".
W tym kontekście widać też jak na dłoni, że "antykapitalizm" definiowany jako koncentrowanie się na "złu" korporacji jedynie prześlizguje się po powierzchni problemu, nie ruszając jego źródła: podziału społeczeństwa na klasy posiadających i nieposiadających środki (re)produkcji tego społeczeństwa, skutkującego równolegle podziałem na rządzących i rządzonych na większości/wszystkich płaszczyznach życia społecznego. Bez zastosowania środków znoszących ten podział - ustanawiających niehierarchiczne relacje społeczne, nienakierowane na akumulację kapitału dla samej akumulacji - jakakolwiek autonomia od państwa pozostanie jedynie myśleniem życzeniowym. Co najwyżej scentralizowane państwo narodowe zastąpią bardziej zdecentralizowane struktury przymusu (co już się poniekąd dzieje), wcale jednak przez to nie mniej skurwysyńskie i mniej "państwowe" - jeśli przez "państwo" rozumieć przede wszystkim zbiór relacji społecznych, z czym propertarianie zawsze mieli problem.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Nie prosiłem o szczegóły
Nie prosiłem o szczegóły twojego metaforycznego rozumienia kapitalizmu - jako ex-propertarianin (ex-prawicowy "libertarianin") dobrze sobie zdaję sprawę z waszej państwo-centrycznej fiksacji - tylko o jego uzasadnienie. Wbrew temu co twierdzisz to MA znaczenie, przynajmniej dla mnie jako anarchisty społecznego: uważam że skupianie całej uwagi na państwie jako instytucji rzekomo najbardziej odpowiedzialnej za reprodukcję status quo to czystej wody redukcjonizm i grube nieporozumienie, kompletnie nie do pogodzenia z perspektywą teoretyczną anarchizmu społecznego/wolnościowej lewicy.
Jesteśmy bowiem zdania, że kapitalizm odtwarza się przede wszystkim na płaszczyźnie dnia codziennego i typowych dla niego sieci struktur władzy, która dla miażdżącej większości społeczeństwa polega nie na stykaniu się z koncesjami, patentami, specustawami i tym podobnymi elementami korporacyjnych przywilejów, tylko z tresurą przyuczającą/skłaniającą do posłuszeństwa hierarchicznym stosunkom społecznym (wliczając w to posłuszeństwo wobec państwa) i bezmyślnej akumulacji kapitału, jaka serwowana jest w rodzinie, szkole, ośrodkach kultu religijnego i przede wszystkim w miejscu PRACY. Wliczając w to miejsca pracy "tworzone" przez tych kapitalistów, których określasz kompletnie nieuzasadnionym w tym kontekście mianem "neutralnych" i "niepaństwowych".
W tym kontekście widać też jak na dłoni, że "antykapitalizm" definiowany jako koncentrowanie się na "złu" korporacji jedynie prześlizguje się po powierzchni problemu, nie ruszając jego źródła: podziału społeczeństwa na klasy posiadających i nieposiadających środki (re)produkcji tego społeczeństwa, skutkującego równolegle podziałem na rządzących i rządzonych na większości/wszystkich płaszczyznach życia społecznego. Bez zastosowania środków znoszących ten podział - ustanawiających niehierarchiczne relacje społeczne, nienakierowane na akumulację kapitału dla samej akumulacji - jakakolwiek autonomia od państwa pozostanie jedynie myśleniem życzeniowym. Co najwyżej scentralizowane państwo narodowe zastąpią bardziej zdecentralizowane struktury przymusu (co już się poniekąd dzieje), wcale jednak przez to nie mniej skurwysyńskie i mniej "państwowe" - jeśli przez "państwo" rozumieć przede wszystkim zbiór relacji społecznych, z czym propertarianie zawsze mieli problem.