Dodaj nową odpowiedź

ja nie kolektywJak się

ja nie kolektyw

Jak się czyta prawicowych "libertarian" to trudno nie odnieść wrażenia, że myślicie w wielu kluczowych dla waszej doktryny kwestiach na jedno kopyto: czołobitne uwielbienie konkurencji i "wolnego rynku", kult prywatnej własności, uznanie socjalnych funkcji państw narodowych za ich największe zło itp. Dlatego wybacz, ale trudno mi traktować ciebie inaczej niż członka/reprezentanta kolektywu podobnie sformatowanych mentalnie jednostek.

czemu przez państwo mam rozumieć zbiór relacji społecznych?

Pytanie bez sensu zważywszy na to, że niżej sam podajesz definicję która zakłada określone relacje społeczne. Inna sprawa, że nie potrafisz konsekwentnie się nią posługiwać, dlatego koniec końców brakuje ci (podobnie jak reszcie prawicowych "libertarian") zrozumienia czym tak naprawdę jest "państwo". Widzisz je tylko na poziomie politycznej organizacji państwa narodowego, ale już na poziomie np. kapitalistycznej firmy nie i to mimo analogicznej organizacji - również pomimo faktu, że każda taka firma mniej lub bardziej bezpośrednio zawdzięcza swoją organizację i chroniące ją prawo (własności) właśnie środkom przymusu państwa narodowego. Z dwóch wzajemnie zależnych struktur władzy wyłuskujesz jedną, a drugą nie wiedzieć czemu uznajesz za "neutralną" - dlaczego?

Nie jesteś w stanie ustanowić nowego podziału społecznego, chyba że szykujesz jakąś rewolucję i przejęcie władzy. Tylko jak już przejmiesz władze i zaczniesz ustanawiać - przestaniesz być anarchistą

Cała historia ludzkości to m.in. historia ustanawiania co jakiś czas nowych podziałów społecznych, więc mijasz się z prawdą. Chociaż w jednym masz rację: rzeczywiście ja jeden nie jestem w stanie takiego podziału ustanowić, chyba żebym miał w garści aparat przymusu porównywalny do obecnych państw narodowych, ale to też pod warunkiem jako takiej zgodności moich działań z kierunkiem kolektywnych procesów zachodzących w społeczeństwie. Ale jak dobrze wiesz, anarchiści społeczni ambicji przejmowania aparatu państwa nie mają. Wystarczy nam inicjowanie i podkręcanie właśnie rzeczonych "procesów kolektywnych", bez przejmowania nad nimi władzy (gdyż wówczas doszłoby do emulacji "państwa"). I historia wielokrotnie pokazała, że zmiana społeczna na taką modłę jest możliwa - vide Hiszpania '36. Twierdzisz inaczej? Poproszę o argumenty, najlepiej w kontrze do wspomnianej Rewolucji Hiszpańskiej.

Własności znieść się nie da, bo zawsze ktoś będzie zarządzał nadwyżką dóbr i środkami produkcji

Zarządzanie środkami produkcji i wytworzoną nadwyżką nie wyczerpuje definicji tego, co nazywamy "kapitalistyczną własnością" i której zniesienie postulujemy. Nie rozumiesz o czym piszesz, chociaż wcześniej podałem ogólną charakterystykę takiej własności: "ustanawia/odtwarza hierarchiczno-autorytarne relacje, w ramach których mniejszość trwale podporządkowuje sobie większość, w miejscu pracy i poza nim".

Nie możesz nic nikomu kazać, jeśli część ludzi będzie chciała pracować pod cudze dyktando, to im tego nie zabronisz

Dlatego ograniczamy się do agitowania słowem i czynem.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.