Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Studia to fundowanie sobie w sumie nie wiem czego. I jest to przedłużenie bezrobocia, i pewien mus, trochę narzucony z zewnątrz, choć wielu w to jeszcze wierzy, że ma to konkretny cel w postaci awansu społecznego. W takim mieście jak Wrocław osoba do 26 roku życia jest często traktowana jako hipotetyczny student/osoba ucząca się, dlatego też ciężko znaleźć tu pracę bez tego statusu. Wiele osób kombinuje zapisując się na byle jakie darmowe szkółki niedzielne (jak je nazywam sama), by mieć ten status, a jeśli go nie masz, trudno ci będzie znaleźć pracę. Ponadto to, że traktują cię jak potencjalnego studenta (osobę nie do końca samodzielną) nawet mimo nie bycia w trakcie nauki, skutkuje tym, że młodzi ludzie są "potrzebni" na rynku pracy, ale do pracy oczywiście mało płatnej, na umowę śmieciową, często bez perspektyw stałego zatrudnienia.
Wypróbowałam obie opcje i nie wiem, co gorsze. Chyba jednak godzenie studiów z pracą, bo nie miałam ani jednego weekendu wolnego, miałam niewiele czasu na aktywizm i to, co naprawdę chcę robić w życiu (ale kokosów z tego nie będzie), co mnie strasznie frustrowało. Ze studiami czy bez jestem traktowana jako pasożyt pozbawiony jakichkolwiek praw. Jeśli przyznasz się do życia w związku partnerskim (będąc kobietą), zasugerują jeszcze, że jesteś entuzjastycznie nastawiona do zajścia w ciążę.
Wciąż słucham opowieści moich znajomych, większość jest ode mnie młodsza zresztą. Są one tak tragiczne, że tylko siąść i płakać. Mało kto zdołał wyprowadzić się do Wrocławia, bo niby niektórzy załapali pracę w swoich okolicach, ale nie stać ich na tak ryzykowny krok. Ten, który zdołał się wyprowadzić, dostał jakiegoś stanu nerwicowego - półtorej etatu i do tego studia, z którymi nie do końca sobie radził (mimo, że poziom nie jest zawyżony), zrobiły z wesołego dwudziestoletniego chłopaka sfrustrowanego smutasa. Wrócił do swojego miasteczka z poczuciem klęski.
Ta sytuacja jest nienormalna, ale jak słyszę, co im starają się jeszcze wmówić ich rodzice (lub koleżanki w wieku ich rodziców), nie mam jeszcze żadnej nadziei, bo to mistrzowie neoliberalnej propagandy.
When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Studia to fundowanie sobie w
Studia to fundowanie sobie w sumie nie wiem czego. I jest to przedłużenie bezrobocia, i pewien mus, trochę narzucony z zewnątrz, choć wielu w to jeszcze wierzy, że ma to konkretny cel w postaci awansu społecznego. W takim mieście jak Wrocław osoba do 26 roku życia jest często traktowana jako hipotetyczny student/osoba ucząca się, dlatego też ciężko znaleźć tu pracę bez tego statusu. Wiele osób kombinuje zapisując się na byle jakie darmowe szkółki niedzielne (jak je nazywam sama), by mieć ten status, a jeśli go nie masz, trudno ci będzie znaleźć pracę. Ponadto to, że traktują cię jak potencjalnego studenta (osobę nie do końca samodzielną) nawet mimo nie bycia w trakcie nauki, skutkuje tym, że młodzi ludzie są "potrzebni" na rynku pracy, ale do pracy oczywiście mało płatnej, na umowę śmieciową, często bez perspektyw stałego zatrudnienia.
Wypróbowałam obie opcje i nie wiem, co gorsze. Chyba jednak godzenie studiów z pracą, bo nie miałam ani jednego weekendu wolnego, miałam niewiele czasu na aktywizm i to, co naprawdę chcę robić w życiu (ale kokosów z tego nie będzie), co mnie strasznie frustrowało. Ze studiami czy bez jestem traktowana jako pasożyt pozbawiony jakichkolwiek praw. Jeśli przyznasz się do życia w związku partnerskim (będąc kobietą), zasugerują jeszcze, że jesteś entuzjastycznie nastawiona do zajścia w ciążę.
Wciąż słucham opowieści moich znajomych, większość jest ode mnie młodsza zresztą. Są one tak tragiczne, że tylko siąść i płakać. Mało kto zdołał wyprowadzić się do Wrocławia, bo niby niektórzy załapali pracę w swoich okolicach, ale nie stać ich na tak ryzykowny krok. Ten, który zdołał się wyprowadzić, dostał jakiegoś stanu nerwicowego - półtorej etatu i do tego studia, z którymi nie do końca sobie radził (mimo, że poziom nie jest zawyżony), zrobiły z wesołego dwudziestoletniego chłopaka sfrustrowanego smutasa. Wrócił do swojego miasteczka z poczuciem klęski.
Ta sytuacja jest nienormalna, ale jak słyszę, co im starają się jeszcze wmówić ich rodzice (lub koleżanki w wieku ich rodziców), nie mam jeszcze żadnej nadziei, bo to mistrzowie neoliberalnej propagandy.
When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman