Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Myślę, że 1500 miesięcznie to całkiem dobrze, jak na kogoś po ogólniaku. A domyślam się, że minęło od tego czasu parę lat. Widać różnicę w zarobkach, w poszczególnych rejonach kraju. Ja mam stawkę niższą niż 3-4 lata temu, kiedy pracowałem podczas studiów w fabryce. A ceny od tego czasu jeszcze poszły w górę - także mam harówkę za miskę ryżu (i doskonale zdawałem sobie sprawę, że coś takiego mnie czeka. Ale wybrał bym to samo, tym razem 3 letnie - wtedy można było tylko 5 letnie).
"Problem też w tym, że pójdą tacy na "wyższe" odwalą te 5 lat no i się dziwią, że pracy nie ma, a jak jest to za 1800, no ale on za 1800 nie będzie jebał po "wyższych".
O takich ludziach to ja nie słyszałem. Ale słyszałem o takich, co ukończyli tzw. kierunki zamawiane i pracują teraz jako kelnerzy na wyspach. Inni dowiedzieli się, że sam dyplom inżyniera nie wystarczy, trzeba znać jeszcze biegle angielski. W poszczególnych dziedzinach coraz większe wymagania będą się nasilać (zwłaszcza, że słyszymy głosy, że bezrobotni sami są sobie winni;). Jak już się spełni wymagania, to człowiek dostaje "godną pracę" za biureczkiem, a wraz z nim taką odpowiedzialność, że myśli o pracy nawet w domu, oglądając film, przytulając dziewczynę, żonę. Gonitwa za złudzeniem, że na wyższym szczebelku drabiny będzie już git - a tam nowe przeszkody.
No jak wolisz jebać za 5zł całe życie bo masz taką filozofie to gitara:) Ale to i tak pokazuje ze w większości sami jesteśmy sobie winni.
Nie całe życie ;) Kilka miesięcy. Trzeba się przygotować do zmiany kraju. Zasiać ziarno anarchizmu wśród robotników itp.
Ta wymiana komentarzy domaga się podsumowania. W Polsce nie ma przemysłu, żeby rynek mógł wchłonąć wszystkich inżynierów, automatyków, robotyków. Pewnie, że można brnąc naprzód (bo życie to nie bajka z MTV) i wciąż podnosić kwalifikacje, ścigać się itd. Ale zawsze ktoś musi przegrać. W obowiązującym systemie społeczno-ekonomiczny zawsze ktoś musi być na dole, musi dźwignąć kajdany i tyrać za miskę ryżu. Mamy darwinowski świat, gdzie niedostosowany idzie w ziemię. Trzeba cały czas biec, żeby móc pozostać chociaż w miejscu, albo żeby inny nie zrzucił cię ze szczebelka na który tak wytrwale się wdrapywałeś. Tylko nie rozumiem, co Ty proponujesz w swoich komentarzach? Właśnie taki bieg, by chociaż pozostać w miejscu, walkę na trzecim szczebelku drabinki? Interesuje cię filozofia? - Nie nie studiuj tego, szkoda czasu - wybierz ekonomie, elektronike - większa szansa na wdrapanie się na szczebelek. Większa szansa a nie gwarancja. Niektórzy nie chcą rezygnować z zainteresowań, młodości na rzecz podniesienia szans na wdrapanie się na szczebelek. Mamy XXI wiek. Kiedy wymyślono maszyny snuto marzenia, że czas pracy będzie krótszy, ów wynalazek miał przynieść odpoczynek. Ale nie, okazało się, że jedynie wynalazki podniosą zysk kapitaliście. Teraz ktoś tam brzęczy, że stałe podnoszenie kwalifikacji, starania by dostosować się do rynku przyniesie lepsze życie. To kolejna iluzja. Mała nieznaczna poprawa. Ja pozostaję przeciw. Zbieram kasę, zmieniam kraj, szukam możliwości by mieć coś swojego, jakaś mała firma itp. Ale nie dam sobie wcisnąć pokrętnej logiki, że jakby wszyscy kończyli kierunki zamawiane, to nie byłoby problemu. Problem jaki jest poruszany w wiadomości jest charakterystycznym, nieodłącznym elementem obecnie panującego nam systemu społeczno-ekonomicznego. Zawsze ktoś musi przegrać, być na dole - oni zawsze będą w większości.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Myślę, że 1500
Myślę, że 1500 miesięcznie to całkiem dobrze, jak na kogoś po ogólniaku. A domyślam się, że minęło od tego czasu parę lat. Widać różnicę w zarobkach, w poszczególnych rejonach kraju. Ja mam stawkę niższą niż 3-4 lata temu, kiedy pracowałem podczas studiów w fabryce. A ceny od tego czasu jeszcze poszły w górę - także mam harówkę za miskę ryżu (i doskonale zdawałem sobie sprawę, że coś takiego mnie czeka. Ale wybrał bym to samo, tym razem 3 letnie - wtedy można było tylko 5 letnie).
O takich ludziach to ja nie słyszałem. Ale słyszałem o takich, co ukończyli tzw. kierunki zamawiane i pracują teraz jako kelnerzy na wyspach. Inni dowiedzieli się, że sam dyplom inżyniera nie wystarczy, trzeba znać jeszcze biegle angielski. W poszczególnych dziedzinach coraz większe wymagania będą się nasilać (zwłaszcza, że słyszymy głosy, że bezrobotni sami są sobie winni;). Jak już się spełni wymagania, to człowiek dostaje "godną pracę" za biureczkiem, a wraz z nim taką odpowiedzialność, że myśli o pracy nawet w domu, oglądając film, przytulając dziewczynę, żonę. Gonitwa za złudzeniem, że na wyższym szczebelku drabiny będzie już git - a tam nowe przeszkody.
Nie całe życie ;) Kilka miesięcy. Trzeba się przygotować do zmiany kraju. Zasiać ziarno anarchizmu wśród robotników itp.
Ta wymiana komentarzy domaga się podsumowania. W Polsce nie ma przemysłu, żeby rynek mógł wchłonąć wszystkich inżynierów, automatyków, robotyków. Pewnie, że można brnąc naprzód (bo życie to nie bajka z MTV) i wciąż podnosić kwalifikacje, ścigać się itd. Ale zawsze ktoś musi przegrać. W obowiązującym systemie społeczno-ekonomiczny zawsze ktoś musi być na dole, musi dźwignąć kajdany i tyrać za miskę ryżu. Mamy darwinowski świat, gdzie niedostosowany idzie w ziemię. Trzeba cały czas biec, żeby móc pozostać chociaż w miejscu, albo żeby inny nie zrzucił cię ze szczebelka na który tak wytrwale się wdrapywałeś. Tylko nie rozumiem, co Ty proponujesz w swoich komentarzach? Właśnie taki bieg, by chociaż pozostać w miejscu, walkę na trzecim szczebelku drabinki? Interesuje cię filozofia? - Nie nie studiuj tego, szkoda czasu - wybierz ekonomie, elektronike - większa szansa na wdrapanie się na szczebelek. Większa szansa a nie gwarancja. Niektórzy nie chcą rezygnować z zainteresowań, młodości na rzecz podniesienia szans na wdrapanie się na szczebelek. Mamy XXI wiek. Kiedy wymyślono maszyny snuto marzenia, że czas pracy będzie krótszy, ów wynalazek miał przynieść odpoczynek. Ale nie, okazało się, że jedynie wynalazki podniosą zysk kapitaliście. Teraz ktoś tam brzęczy, że stałe podnoszenie kwalifikacji, starania by dostosować się do rynku przyniesie lepsze życie. To kolejna iluzja. Mała nieznaczna poprawa. Ja pozostaję przeciw. Zbieram kasę, zmieniam kraj, szukam możliwości by mieć coś swojego, jakaś mała firma itp. Ale nie dam sobie wcisnąć pokrętnej logiki, że jakby wszyscy kończyli kierunki zamawiane, to nie byłoby problemu. Problem jaki jest poruszany w wiadomości jest charakterystycznym, nieodłącznym elementem obecnie panującego nam systemu społeczno-ekonomicznego. Zawsze ktoś musi przegrać, być na dole - oni zawsze będą w większości.