Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Sob, 2011-06-25 20:37
Problem też w tym, że pójdą tacy na "wyższe" odwalą te 5 lat no i się dziwią, że pracy nie ma, a jak jest to za 1800, no ale on za 1800 nie będzie jebał po "wyższych"
Bez wątpienia znajdą się tacy co kręcą nosem na 1800 kierowani wyłącznie dumą z tytułu zdobycia mgr i domniemanego wzniesienia się "ponad" poziom "zwykłego robociarza" z podstawowym czy średnim wykształceniem, ale nie przesadzajmy. Większości mgrów (ale nie tylko) nie uśmiecha się jebać za tyle z uśmiechem na ustach z tego prostego powodu, że praca za taką płacę ledwo umożliwia wiązanie końca z końcem nawet w temacie najbardziej podstawowych potrzeb, jeśli chodzi o samodzielne utrzymanie się (przynajmniej w dużym mieście). A co dopiero odłożyć na jakieś dodatkowe kursy, szkolenia i inne - płatne, bo niedługo tylko takie zostaną jak dalej władzuchna będzie obcinać socjal na bezrobotnych i dopiero co wchodzących na rynek pracy - formy podnoszenia własnych kwalifikacji.
Oczywiście można w takiej sytuacji "wybrać" mieszkanie kątem u rodziców i częściowe żerowanie na ich budżecie w nadziei, że się co nieco zaoszczędzi z tych 1800 i gdzieś kiedyś dostąpi się tego upragnionego awansu zawodowo-społecznego po latach dokształcania się, ale to też dotyczy tylko niektórych, głównie ludzi mających rodziny w dużych miastach. Ci z prowincji co "wybrali" przenosiny do większego miasta w zasadzie są skazani na opcję wegetowania od pierwszego do pierwszego, bo wszystkie te gówniane grosze, które im "łaskawie" oferują tzw. pracodawcy, idą na bieżące - coraz wyższe - opłaty, a często też na pomoc dla rodziców z coraz bardziej biedniejących i zamierających wsi.
Nie, zdecydowanie nie wystarczą dobre chęci i ciężka praca żeby się "wybić", o ile spojrzymy poza horyzont dzieciaka z tzw. klasy średniej, który już na starcie ma pod tym względem "uprzywilejowaną" pozycję (w sensie wsparcia rodziców, odziedziczonego po nich kapitału kulturowego, znajomości itp).
Można się jeszcze skrzyknąć i zrobić powtórkę z marszu ale tym razem na Warszawę a nie na Rzym:)
Nie dość żeś kieszonkowy Balcerowicz, to jeszcze proponujesz faszystowski pucz? Mam mimo wszystko nadzieję, że ta emotka na końcu świadczy o tym, że to nie było na serio.
PS. A jeśli już przerzucać się odwołaniami do historii, to moim zdaniem lepiej zrobić w tym kraju drugą Hiszpanię AD 1936.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Problem też w tym, że
Bez wątpienia znajdą się tacy co kręcą nosem na 1800 kierowani wyłącznie dumą z tytułu zdobycia mgr i domniemanego wzniesienia się "ponad" poziom "zwykłego robociarza" z podstawowym czy średnim wykształceniem, ale nie przesadzajmy. Większości mgrów (ale nie tylko) nie uśmiecha się jebać za tyle z uśmiechem na ustach z tego prostego powodu, że praca za taką płacę ledwo umożliwia wiązanie końca z końcem nawet w temacie najbardziej podstawowych potrzeb, jeśli chodzi o samodzielne utrzymanie się (przynajmniej w dużym mieście). A co dopiero odłożyć na jakieś dodatkowe kursy, szkolenia i inne - płatne, bo niedługo tylko takie zostaną jak dalej władzuchna będzie obcinać socjal na bezrobotnych i dopiero co wchodzących na rynek pracy - formy podnoszenia własnych kwalifikacji.
Oczywiście można w takiej sytuacji "wybrać" mieszkanie kątem u rodziców i częściowe żerowanie na ich budżecie w nadziei, że się co nieco zaoszczędzi z tych 1800 i gdzieś kiedyś dostąpi się tego upragnionego awansu zawodowo-społecznego po latach dokształcania się, ale to też dotyczy tylko niektórych, głównie ludzi mających rodziny w dużych miastach. Ci z prowincji co "wybrali" przenosiny do większego miasta w zasadzie są skazani na opcję wegetowania od pierwszego do pierwszego, bo wszystkie te gówniane grosze, które im "łaskawie" oferują tzw. pracodawcy, idą na bieżące - coraz wyższe - opłaty, a często też na pomoc dla rodziców z coraz bardziej biedniejących i zamierających wsi.
Nie, zdecydowanie nie wystarczą dobre chęci i ciężka praca żeby się "wybić", o ile spojrzymy poza horyzont dzieciaka z tzw. klasy średniej, który już na starcie ma pod tym względem "uprzywilejowaną" pozycję (w sensie wsparcia rodziców, odziedziczonego po nich kapitału kulturowego, znajomości itp).
Nie dość żeś kieszonkowy Balcerowicz, to jeszcze proponujesz faszystowski pucz? Mam mimo wszystko nadzieję, że ta emotka na końcu świadczy o tym, że to nie było na serio.
PS. A jeśli już przerzucać się odwołaniami do historii, to moim zdaniem lepiej zrobić w tym kraju drugą Hiszpanię AD 1936.