Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Oto artykuł z rosyjskiej centrowej "Niezawisimoj Gaziety" http://www.ng.ru/cis/2011-06-24/6_lukashenko.html klarownie naświetlający temat i oczekiwania tzw. opozycji demokratycznej, różnej zresztą maści.
No, cóż, Łukaszenka nigdy nie liczył na sympatię braci akademickiej i w dużym stopniu prozachodniej inteligencji białoruskiej. Tradycyjnie opierał się na elektoracie wiejskim i drobnomiasteczkowym, przeważającym w Białorusi. Mógł również liczyć do pewnego momentu na lojalność aparatu przymusu oraz biurokracji państwowej i gospodarczej. Wydaje się, że moment ten zbliża się nieuchronnie wraz z prywatyzacją kluczowego przemysłu. ŁUKASZENKA TO CZUJE.
Białoruscy robotnicy, jako klasa, dotąd zachowywali się raczej biernie, korzystając ze stabilności systemu. Politycznie byli nie aktywni. Na ich aktywności i upodmiotowieniu nikomu zresztą nie zależało.
Nadciągająca prywatyzacja kluczowego przemysłu osłabia nie tylko pozycję Łukaszenki, przede wszystkim godzi w żywotne interesy klas podporządkowanych.
Z oczywistych przyczyn Łukaszenka jak może opiera się prywatyzacji kluczowego przemysłu, to jego finansowe zaplecze. To ono daje mu pole manewru.
A może coraz mniej. Wydaje się bowiem, że prywatyzacja przemysłu jest w tej sytuacji przesądzona. Ultimatum w tej kwestii stawia Rosja, MFW, Bank Światowy, USA i Unia Europejska. Naciskają wszyscy sąsiedzi. Kolejne kredyty dla Białorusi uzależnione są właśnie od postępów prywatyzacji.
A jednak Łukaszenka nie ustępuje, kluczy i nie wywiązuje się z politycznych zobowiązań wobec instytucji finansowych, choćby MFW.
Czy w dobie kryzysu zdoła oszukać kapitalizm? Na razie przeciąga sprawę, dając czas na wykrystalizowanie się sprzecznych interesów.
W tym cała nadzieja.
O TO WARTO NAWET POWALCZYĆ.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
OSZUKAĆ KAPITALIZM
Oto artykuł z rosyjskiej centrowej "Niezawisimoj Gaziety" http://www.ng.ru/cis/2011-06-24/6_lukashenko.html klarownie naświetlający temat i oczekiwania tzw. opozycji demokratycznej, różnej zresztą maści.
No, cóż, Łukaszenka nigdy nie liczył na sympatię braci akademickiej i w dużym stopniu prozachodniej inteligencji białoruskiej. Tradycyjnie opierał się na elektoracie wiejskim i drobnomiasteczkowym, przeważającym w Białorusi. Mógł również liczyć do pewnego momentu na lojalność aparatu przymusu oraz biurokracji państwowej i gospodarczej. Wydaje się, że moment ten zbliża się nieuchronnie wraz z prywatyzacją kluczowego przemysłu. ŁUKASZENKA TO CZUJE.
Białoruscy robotnicy, jako klasa, dotąd zachowywali się raczej biernie, korzystając ze stabilności systemu. Politycznie byli nie aktywni. Na ich aktywności i upodmiotowieniu nikomu zresztą nie zależało.
Nadciągająca prywatyzacja kluczowego przemysłu osłabia nie tylko pozycję Łukaszenki, przede wszystkim godzi w żywotne interesy klas podporządkowanych.
Z oczywistych przyczyn Łukaszenka jak może opiera się prywatyzacji kluczowego przemysłu, to jego finansowe zaplecze. To ono daje mu pole manewru.
A może coraz mniej. Wydaje się bowiem, że prywatyzacja przemysłu jest w tej sytuacji przesądzona. Ultimatum w tej kwestii stawia Rosja, MFW, Bank Światowy, USA i Unia Europejska. Naciskają wszyscy sąsiedzi. Kolejne kredyty dla Białorusi uzależnione są właśnie od postępów prywatyzacji.
A jednak Łukaszenka nie ustępuje, kluczy i nie wywiązuje się z politycznych zobowiązań wobec instytucji finansowych, choćby MFW.
Czy w dobie kryzysu zdoła oszukać kapitalizm? Na razie przeciąga sprawę, dając czas na wykrystalizowanie się sprzecznych interesów.
W tym cała nadzieja.
O TO WARTO NAWET POWALCZYĆ.