Dodaj nową odpowiedź

Ja podobnie jak kolega jestem przeciwny aborcji, chyba że dziecko ma być kaleką, mimo tego że nie uważam się za katolika ani nawet chrzescijanina, no i strasznie wkurwia mnie to że kosciół uzurpuje sobie prawo do roli obronców życia, nazywa tych co usuwają mordercami co jest też dla mnie przegięciem, popierając jednocześnie imperialne wojny i wyzysk, który często przybiera też postać ludobójstwa. Niechetnie o tym mówię bo jest to dla mnie problem drugorzędny, będziemy się o to kłócic po rewolucji, wtedy mam nadzireję nie będzie już niechcianych dzieci, i wogóle niepotrzebnych ludzi (również takich jak ja). Bo ja tez urodziłem się w zasadzie niepotrzebnie, gdy miałem 5 lat ojciec zmusił matkę do aborcji, grożąc że wyrzuci ją z domu razem, ze mną (takie miała prawo decydowania o "własnym ciele"). I ja matki nie potępiam, ale gdybym to popierał musiałbym mieć też do niej pretensje że mnie urodziła, bo chujowe miałem to życie od początku. Wierzę jednak że z najbardziej zjebanego życia może być wartośc (pod warunkiem że człowiek taki ma możliwość działania,tzn.jest w miarę zdrowy,i sprawny umysłowo).A jak będzie trzeba umrzeć to sam o tym zadecyduję,ale zrobię to dopiero będąc w sytuacji bez wyjścia,bo nie mam prawa tak po prostu poddać się, mam coś na tym zjebanym świecie do zrobienia.