Dodaj nową odpowiedź

Czy straż miejska może porzucać na przystanku rzeczy osoby zabieranej na izbę wytrzeźwień? Niektórym pracownikom tej instytucji wydaje się, że tak. W środę 29 czerwca w godzinach porannych dwóch strażników zatrzymując się przy jednym z tyskich przystanku autobusowych obudziło śpiącego tam pijanego mężczyznę (nie sprawdzając uprzednio czy faktycznie pijany, czy może zasłabł), a następnie zaczęło go prowadzić w stronę wozu patrolowego pozostawiając na przystanku dwie pełne reklamówki, które przy nim leżały.

W tym momencie nastąpiła reakcja świadków zdarzenia. Pracownik okolicznego kiosku próbował zasugerować strażnikom, żeby jednak wzięli ze sobą rzeczy zabieranego człowieka tłumacząc im, że "to wszystko co on posiada" (mężczyzna był raczej czysty, jednak w ocenie większości obecnych przy zdarzeniu, w tym również strażników miejskich, był bezdomny). Strażnicy ucięli dyskusję odpowiadając, że "to tylko śmieci" - nie zaglądając jednak do samych reklamówek.

Jeden z pasażerów w tym momencie zaczął domagać się od strażników okazania legitymacji służbowych. Ci jednak w mocno arogancki sposób odmówili (m.in. sugerując, żeby zamiast dopytywać o numery służbowe wsiąść do autobusu). Nie chcieli też powiedzieć gdzie właściwie zabierają mężczyznę, którego załadowali nie na siedzenia, a do tylnej części samochodu, gdzie zwykle trzymane są blokady kół. Sam wprowadzany do samochodu zachowywał się spokojnie.

Czekający na przystanku pasażerowie zanotowali jednak numer rejestracyjny samochodu strażników. Numer ten został podany w dotyczącej zachowania strażników skardze, jaka jeszcze tego samego dnia trafiła do siedziby tyskiej Straży Miejskiej.

O sprawie zostały też poinformowane media. W rozmowie z Gazetą Wyborczą komendant tyskiej SM tłumaczył, że zabrany z przystanku mężczyzna został zawieziony na izbę wytrzeźwień, a sama SM miała z nim do czynienia już około 200 razy. Dodał jednak, że strażnicy powinni zabrać ze sobą rzeczy odwożonego i że po powrocie z urlopu zajmie się wyjaśnianiem sprawy.