Dodaj nową odpowiedź

Kilka uwag

Wpisy nie podpisane "B-M" nie są mojego autorstwa ale rozumiem że kierowane wobec nich zarzuty adresujesz także do mnie. Podejmę się zatem krótkiej polemiki:

1. Portal Baader-Meinhof jest portalem INFORMACYJNO-HISTORYCZNYM, który dokumentuje działalność anarchistycznych-skrajnie lewicowych-insurekcyjnych grup zbrojnych. Jego celem jest informowanie i tworzenie bazy informacji o tym prądzie i tworzących go organizacjach - podstawą działania jest tu czysto historyczne zainteresowanie. Gdybym chciał działać jako insurekcjonista nie zakładałbym portalu w sieci (co automatycznie anuluje jakąkolwiek anonimowość mojej osoby). Nie działam w żadnej grupie zbrojnej, nie podkładam bomb itp. lecz jestem historykiem-tłumaczem. Mój nr IP jest znany zarówno Tobie jak i policji. Nigdzie na mojej stronie nie znajdziesz zachęty ze strony redakcji do podejmowania takich działań. Wiele tekstów opatruję odredakcyjnym komentarzem, że "poglądy zawarty w danym liście czy komunikacie są poglądami jego autorów, a ich publikacja na naszej stronie służy celom wyłącznie informacyjno-historycznym." Zarzucanie mi że nie realizuje moich fantazji jest więc zupełnie chybionym argumentem. Moją fantazją są studia historyczne nad zbrojnym skrzydłem anarchizmu oraz skrajnej lewicy, a także równoważenie jednostronnego wizerunku tych organizacji.

2. Dlatego nie zarzucam CIA, że zamiast podkładać bomby, woli blokować eksmisje i rozdawać ulotki pod hipermarketami. To wasza sprawa czym i jak chcecie się zajmować. Oczekuję tylko prawdy, czyli pokazywania, że walka anarchistów biegnie wielotorowo i jest zróznicowana - kiedy jedni pomagają zrobić strajk, drudzy podpalają auto właściciela fabryki. Jeśli jednak Wy, przedstawiając się jako anarchiści i aspirując do roli opiniotwórczej, lansujecie pewien wizerunek tego czym jest anarchizm - wykluczając z niego insurekcjonistów - to ja protestuję przeciwko takiemu zakłamywaniu prawdy historycznej na temat anarchizmu i wykluczaniu z tego obrazu nieodłącznej części tego środowiska. Jest to bowiem poważne historyczne fałszerstwo - jeśli jako sedno anarchistycznego aktywizmu przedstawiacie działalność związkową, opartą w głównej mierze na stosowaniu legalnych, akceptowanych przez państwo środków, takich jak demonstracja, pikieta, akcja ulotkowa.
Nie mam nic przeciwko odrzuceniu przez jakiegoś anarchistę czy grupę stosowania przemocy, sam nie lubię przemocy i nie jestem skłonny jej używać, ale problem zaczyna się wtedy gdy ktoś w środowisku A zaczyna prezentować odrzucenie przemocy jako uniwersalną zasadę, jedyną najwłaściwszą dla ruchu, dyskredytując pozostałych, stosujących inne metody.
Wy posunęliście się nawet do tego, że wzorem Gazety Wyborczej straszycie nazistami, przytaczając newsy z ich rozpraw, podczas gdy przemilczacie "caso bombas" w Chile gdzie ponad 10 uwięzionych anarchistów, (nie zaangażowanych w walkę zbrojną) prowadziło przez ok. 2 m-ce strajk głodowy.

3. Większość anarchistów była insurekcjonistami, ponieważ szczególną cechą rewolucyjnego anarchizmu jest zakwestionowanie państwowego monopolu na przemoc oraz odwoływanie się do radykalnych metod działania. Anarchizm był i jest maksymalistyczny oraz bojowy - zarówno w celach jak i środkach - w odróżnieniu od socjaldemokracji, socjalistów i marksistów, w oczach których zawsze wypadał krytycznie, jako "dziecięca choroba lewicowości", "ruch sfrustrowanej inteligencji i wystraszonych drobnomieszczan" etc. Bakunin i Malatesta uprawiali apologię przemocy rewolucyjnej, spiskowali i usiłowali wzniecać wśród włoskich chłopów powstania zbrojne, Kropotkin popierał zamachy dynamitowe robotników w Lyonie i szereg innych aktów terroru idywidualnego, Berkman i Goldman interweniowali w konflikcie klasowym w sposób jak najbardziej terrorystyczny dokonując zamachu na znienawidzonego przez robotników Henry'ego Claya Fricka. Anarchiści zazwyczaj zaostrzali konflikty, podburzając robotników do aktów przemocy, przeciwdziałając ugodowym mechanizmom takim jak negocjacje prowadzone przez związki zawodowe. To raczej działalność związkowa wydaje się wyczerpywać w dobie społeczeństwa sieciowo-informacyjnego, masowego indywidualizmu, rozrastającego sektora usług i ciągłego uelastyczniania rynku pracy. Jedno się natomiast nie zmienia- radykalny kurs anarchistów, którzy nie rezygnują ze stosowania przemocy jako narzędzia - w ich mniemaniu - emancypacji.

4.Anarchistyczni krytycy anarchosyndykalizmu zwracają uwagę, że kapitalizm potrzebuje związków zawodowych żeby dobrze funkcjonować. Kanalizują one spontaniczny gniew robotników, wybuchy przemocy przeciwko hierarchii i szefom, rozładowują konkretnymi negocjacjami i ustępstwami ekonomicznymi. Dzięki związkom zawodowym łatwiej przekupić i zapanować nad robotnikami, zintegrować ich z systemem i zakładem. Dowodzi tego cała powojenna historia Europu Zachodniej - gdy radykalna inteligencja chciała rewolucji, robotnicy rozchodzili się do domu ponieważ kapitaliści dzielili się z nimi zyskami oraz ofertą konsumpcyjną wyprodukowanych dóbr.A przecież radykałowie, tak jak Wy dziś, prosili, agitowali pod zakładami, nawet zatrudniali się w nich, by zbliżyć się do robotników. Przed wojną, na początku XX wieku, np. w Hiszpanii'36 kapitalizm był jeszcze na tyle nieucywilizowany, że organizowanie robotników odbywało się w perspektywie budowania znoszącej go alternatywy.Wiatru w żagle dodawały też nadzieje związane z Republiką Radziecką. Jednak od momentu wypracowania mechanizmu bufora klasowego jakim jest państwo opiekuńcze, potencjał rewolucyjny klasy pracującej został zneutralizowany. To że dziś demontuje się państwo opiekuńcze nie dowodzi wcale, że ludzie zakwestionują cały system, lecz że odrzucą jego neoliberalny-prywatyzacyjny model, domagając się przywrócenia modelu opiekuńczego. W taką właśnie narracje wpisuje się dziś anarchistyczna działalność związkowa. Owszem wartościowa, bo broni ludzi i blokuje antyspołeczne reformy, ale jest mało prawdopodobne, że jak ci ludzie wywalczą socjal/podwyżke/nadgodziny itp to pójdą obalać system. W najlepszym razie zaczną głosować na Ikonowicza,Chaveza itp osoby co w naszych realiach już samo w sobie byłoby dużym sukcesem. To że sobie wpiszecie do statutu radykalne cele i brak szefostwa, w żadnej mierze nie zmienia faktu, że w praktyce ograniczycie się do zwykłego ekonomizmu.

4. Nie ma różnych anarchizmów. Jest jeden anarchizm - zawsze skoncentrowany na dążeniu do zniesienia scentralizowanych struktur hierarchii oraz władzy człowieka nad człowiekiem. Przeciwstawianie ruchu społecznego grupom zbrojnym jest sztucznym podziałem wprowadzonym przez tych, którzy wyrośli w rutynie pewnej tradycji ograniczającej się do legalnych, umiarkowanych metod, a przede wszystkim w izolacji od realnego-OSTREGO konfliktu społecznego.Gdyż grupy zbrojne zazwyczaj wyłaniały i wyłaniają się na fali ostrego starcia między społeczeństwem a systemem, i dąża do wpisania się w tę konfrontację a nie do zastąpienia ruchu społecznego. W okresie polskiej transformacji i solidarność i anarchiści tłukli się z policjo-milicją na ulicach, tak samo jak młodzi grecy w Grudniu i nikomu nie przyszło wtedy do głowy, że to zła strategia.Taki był bowiem wymóg chwili, w ten sposób manifestowano wolność i sprzeciw. Gdy jednak ktoś zapropował usystematyzować tę przemoc (LFW) okrzyknięto go wariatem, nic dziwnego, dziadkowie z Mać Pariadki chcieli mieć wyłączność na "rząd dusz" i przywykli ryzykować co najwyżej 24h na dołku.
Potem w pewnych kręgach zaczęła się moda na libertarianizm, który konkurował z krytyką kapitalizmu. Co rusz można było się natknąć w anarchistycznych gazetkach na teksty Jacka Sierpińskiego, grupy An Arche itp Z czasem przyszło otrzeźwienie, libertarianizm zaczął pojawiać się coraz rzadziej, za to zaczęła się moda na anarchosyndykalizm, tzn. anarchiści dotychczas zachłyśnięci antykomunizmem i kontrkulturą zdali sobie sprawę że żyją już jednak w kapitalizmie. Zaczęły się podchody w kierunku robotników, pojawiło się pismo A-TAK. I ta "moda" pozostała do dziś - nie oceniam czy to dobrze czy źle, sprzeciwiam się tylko prezentowaniu jej jako jedynej.Jej skutkiem ubocznym jest to, że stawiając na robotników i fetyszyzując masowość, insurekcjonistów obśmiewa się jako wariatów. Wiąże się to też zapewne nieco z pokojowym dziedzictwem solidarności i generalną atmosferą końca historii w tym rejonie Europy.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.