Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Śro, 2011-07-20 11:07
Insurekcjonizm jest nieskuteczny? Odpowiadam retorycznie: Udowodnijcie skuteczność taktyki ZSP i anarchosyndykalizmu. W Polsce anarchosyndykalizm uskuteczniany jest od wielu lat. Gdzie zatem są te rosnące szeregi anarchistycznych związków zawodowych? Jakie zwycięstwa w związku z tym odnieśliście na polu działalności anarchistycznej?
Od wielu lat? Co ty chłopie bredzisz? O "wielu latach" to można mówić odnośnie np. współczesnej hiszpańskiej CNT, która wznowiła jawną działalność w 1979 roku. To raz.
Dwa, to ciężko mówić o spektakularnych zwycięstwach w kontekście zatomizowanego i biernego polskiego społeczeństwa, które w dużej części zostało na tyle skrzywione doświadczeniami PRLu, że cokolwiek "antykapitalistycznego" z automatu kojarzy się z peerelowskim zamordyzmem i dziadostwem. I to niezależnie od treści "antykapitalizmu": te niesprzyjające warunki dane są tak syndykalistom, jak i insurekcjonistom. Twój argument jest więc klasycznym mieczem obosiecznym.
A skoro już się licytujemy, to może zapodasz te przyćmiewające syndykalizm mega-sukcesy polskiego insurekcjonizmu? Poza bombą w kiblu podłożoną przez Ratyńskiego rzecz jasna... :-D
Antyspołeczni insurekcjoniści nie twierdzą, że na robotników należy się wypiąć. Traktują ich jednak podmiotowo - tzn. obarczają odpowiedzialnością za dokonywane przez nich wybory i podtrzymywanie systemu oraz zamykanie się na alternatywy. Zrywają z mitem "uciskanej większości", który usprawiedliwia społeczną bierność. Dla Was robotnicy to materiał do obróbki - gdy padł argument upadku rewolucyjnego potencjału robotników w latach 60/70, któryś z was zaczął bronić się, że to wina wielkich, zbiurokratyzowanych związków zawodowych, które wmanewrowały robotników w czysto płacowe kompromisy. A zatem, traktujecie robotników jak ludzi pozbawionych wolnej woli, którymi znów ktoś (wielkie centrale) źle pokierował. Wy pokierowalibyście dobrze i nauczyli samodzielności
Kolejny raz bredzisz, nie pisałem nic o sterowaniu czy manewrowaniu szeregowymi robotnikami przez związkowe centrale. Choć oczywiście takie sterowanie mniej lub bardziej skuteczne ma miejsce, to głównym powodem jest taka a nie inna, nazwijmy ją umownie "socjaldemokratyczną", świadomość robotników: biurokratyzacja i hierarchiczna władza związków działa tu prędzej jako katalizator rozwoju i trwania tej świadomości. Postulowane przez nas horyzontalne ustrukturyzowanie walki klasowej ma w pierwszej kolejności przede wszystkim służyć nie formatowaniu innych robotników na "anarchistyczną modłę", tylko właśnie rozbiciu tych i innych społecznych pól władzy, gdzie reprodukuje się "socjaldemokratyczna" świadomość. Oczywiście liczymy, że siłą rozpędu uda się w tym procesie pozyskać kolegów z pracy także dla "bardziej odległych" anarchistycznych celów, ale to nie jest priorytetem ani celem samym w sobie.
Robotnicy mieli dość wyraźną alternatywę oraz widoczną siłę z którą mogli pójść ramie w ramię przeciw systemowi, woleli jednak bezpieczne koryto, napełnione żarciem i święty spokój
I nie ma się co dziwić robotnikom, że w większości odrzucili zachęty i naciski ze strony przychodzącej z zewnątrz, spoza zakładów pracy "radykalnej mniejszości". Entryzm nigdy nie był skuteczną metodą pozyskiwania zwolenników. Tyle że entryzm ma mało wspólnego z założeniami strategii anarchistycznego czy rewolucyjnego syndykalizmu.
Odnośnie cudownej, ubertransformacji wewnętrznej jaką gwarantować miałaby rzekomo "propaganda poprzez czyn", zabezpieczająca przed reformizmem, naiwne jest traktowanie tego argumentu w sposób dosłowny - tyczy się on bowiem przede wszystkim ruchu anarchistycznego jako całości, a nie automatycznie każdej jednostki (np.Fischera), która wejdzie na ścieżkę stosowania przemocy
Każdy ruch składa się z jednostek i jeśli np. rozczarowanie insurekcyjną akcją bezpośrednią oraz wejście na drogę parlamentaryzmu było możliwe dla Joschki Fishera, to równie dobrze może to spotkać pozostałych insurekcjonistów. Oczywiście nie twierdzę, że tak się musi stać, zwracam jedynie uwagę że strategia insurekcjonizmu sama w sobie nie zabezpiecza przed regresem świadomości do "socjaldemokratyzmu", więc podobnej konstrukcji zarzuty jakie formułujesz pod adresem @syndykalizmu automatycznie tracą na mocy.
Złośliwie mógłbym powiedzieć, że insurekcjonistom nie grozi napewno udział we rządzie Republiki Hiszpańskiej
Pewnie że mógłbyś, bo klawiatura podobnie jak papier wiele zniesie. Co nie zmienia faktu, że taka uwaga byłaby świadectwem podwójnych standardów z twojej strony: oburzasz się na przykłady Mahlera i Fishera jako niereprezentatywnych dla insurekcjonizmu, ale sam podajesz równie niereprezentatywny przykład kilku @syndykalistów w rządzie Republiki, chociaż znacznie liczniejsze grupy nie poparły tego akcesu i w praktyce starały się bojkotować decyzje rządu.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Insurekcjonizm jest
Od wielu lat? Co ty chłopie bredzisz? O "wielu latach" to można mówić odnośnie np. współczesnej hiszpańskiej CNT, która wznowiła jawną działalność w 1979 roku. To raz.
Dwa, to ciężko mówić o spektakularnych zwycięstwach w kontekście zatomizowanego i biernego polskiego społeczeństwa, które w dużej części zostało na tyle skrzywione doświadczeniami PRLu, że cokolwiek "antykapitalistycznego" z automatu kojarzy się z peerelowskim zamordyzmem i dziadostwem. I to niezależnie od treści "antykapitalizmu": te niesprzyjające warunki dane są tak syndykalistom, jak i insurekcjonistom. Twój argument jest więc klasycznym mieczem obosiecznym.
A skoro już się licytujemy, to może zapodasz te przyćmiewające syndykalizm mega-sukcesy polskiego insurekcjonizmu? Poza bombą w kiblu podłożoną przez Ratyńskiego rzecz jasna... :-D
Kolejny raz bredzisz, nie pisałem nic o sterowaniu czy manewrowaniu szeregowymi robotnikami przez związkowe centrale. Choć oczywiście takie sterowanie mniej lub bardziej skuteczne ma miejsce, to głównym powodem jest taka a nie inna, nazwijmy ją umownie "socjaldemokratyczną", świadomość robotników: biurokratyzacja i hierarchiczna władza związków działa tu prędzej jako katalizator rozwoju i trwania tej świadomości. Postulowane przez nas horyzontalne ustrukturyzowanie walki klasowej ma w pierwszej kolejności przede wszystkim służyć nie formatowaniu innych robotników na "anarchistyczną modłę", tylko właśnie rozbiciu tych i innych społecznych pól władzy, gdzie reprodukuje się "socjaldemokratyczna" świadomość. Oczywiście liczymy, że siłą rozpędu uda się w tym procesie pozyskać kolegów z pracy także dla "bardziej odległych" anarchistycznych celów, ale to nie jest priorytetem ani celem samym w sobie.
I nie ma się co dziwić robotnikom, że w większości odrzucili zachęty i naciski ze strony przychodzącej z zewnątrz, spoza zakładów pracy "radykalnej mniejszości". Entryzm nigdy nie był skuteczną metodą pozyskiwania zwolenników. Tyle że entryzm ma mało wspólnego z założeniami strategii anarchistycznego czy rewolucyjnego syndykalizmu.
Każdy ruch składa się z jednostek i jeśli np. rozczarowanie insurekcyjną akcją bezpośrednią oraz wejście na drogę parlamentaryzmu było możliwe dla Joschki Fishera, to równie dobrze może to spotkać pozostałych insurekcjonistów. Oczywiście nie twierdzę, że tak się musi stać, zwracam jedynie uwagę że strategia insurekcjonizmu sama w sobie nie zabezpiecza przed regresem świadomości do "socjaldemokratyzmu", więc podobnej konstrukcji zarzuty jakie formułujesz pod adresem @syndykalizmu automatycznie tracą na mocy.
Pewnie że mógłbyś, bo klawiatura podobnie jak papier wiele zniesie. Co nie zmienia faktu, że taka uwaga byłaby świadectwem podwójnych standardów z twojej strony: oburzasz się na przykłady Mahlera i Fishera jako niereprezentatywnych dla insurekcjonizmu, ale sam podajesz równie niereprezentatywny przykład kilku @syndykalistów w rządzie Republiki, chociaż znacznie liczniejsze grupy nie poparły tego akcesu i w praktyce starały się bojkotować decyzje rządu.