Dodaj nową odpowiedź

Insurekcjonizm jest

Insurekcjonizm jest nieskuteczny? Odpowiadam retorycznie: Udowodnijcie skuteczność taktyki ZSP i anarchosyndykalizmu. W Polsce anarchosyndykalizm uskuteczniany jest od wielu lat. Gdzie zatem są te rosnące szeregi anarchistycznych związków zawodowych? Jakie zwycięstwa w związku z tym odnieśliście na polu działalności anarchistycznej?

Od wielu lat? Co ty chłopie bredzisz? O "wielu latach" to można mówić odnośnie np. współczesnej hiszpańskiej CNT, która wznowiła jawną działalność w 1979 roku. To raz.

Dwa, to ciężko mówić o spektakularnych zwycięstwach w kontekście zatomizowanego i biernego polskiego społeczeństwa, które w dużej części zostało na tyle skrzywione doświadczeniami PRLu, że cokolwiek "antykapitalistycznego" z automatu kojarzy się z peerelowskim zamordyzmem i dziadostwem. I to niezależnie od treści "antykapitalizmu": te niesprzyjające warunki dane są tak syndykalistom, jak i insurekcjonistom. Twój argument jest więc klasycznym mieczem obosiecznym.

A skoro już się licytujemy, to może zapodasz te przyćmiewające syndykalizm mega-sukcesy polskiego insurekcjonizmu? Poza bombą w kiblu podłożoną przez Ratyńskiego rzecz jasna... :-D

Antyspołeczni insurekcjoniści nie twierdzą, że na robotników należy się wypiąć. Traktują ich jednak podmiotowo - tzn. obarczają odpowiedzialnością za dokonywane przez nich wybory i podtrzymywanie systemu oraz zamykanie się na alternatywy. Zrywają z mitem "uciskanej większości", który usprawiedliwia społeczną bierność. Dla Was robotnicy to materiał do obróbki - gdy padł argument upadku rewolucyjnego potencjału robotników w latach 60/70, któryś z was zaczął bronić się, że to wina wielkich, zbiurokratyzowanych związków zawodowych, które wmanewrowały robotników w czysto płacowe kompromisy. A zatem, traktujecie robotników jak ludzi pozbawionych wolnej woli, którymi znów ktoś (wielkie centrale) źle pokierował. Wy pokierowalibyście dobrze i nauczyli samodzielności

Kolejny raz bredzisz, nie pisałem nic o sterowaniu czy manewrowaniu szeregowymi robotnikami przez związkowe centrale. Choć oczywiście takie sterowanie mniej lub bardziej skuteczne ma miejsce, to głównym powodem jest taka a nie inna, nazwijmy ją umownie "socjaldemokratyczną", świadomość robotników: biurokratyzacja i hierarchiczna władza związków działa tu prędzej jako katalizator rozwoju i trwania tej świadomości. Postulowane przez nas horyzontalne ustrukturyzowanie walki klasowej ma w pierwszej kolejności przede wszystkim służyć nie formatowaniu innych robotników na "anarchistyczną modłę", tylko właśnie rozbiciu tych i innych społecznych pól władzy, gdzie reprodukuje się "socjaldemokratyczna" świadomość. Oczywiście liczymy, że siłą rozpędu uda się w tym procesie pozyskać kolegów z pracy także dla "bardziej odległych" anarchistycznych celów, ale to nie jest priorytetem ani celem samym w sobie.

Robotnicy mieli dość wyraźną alternatywę oraz widoczną siłę z którą mogli pójść ramie w ramię przeciw systemowi, woleli jednak bezpieczne koryto, napełnione żarciem i święty spokój

I nie ma się co dziwić robotnikom, że w większości odrzucili zachęty i naciski ze strony przychodzącej z zewnątrz, spoza zakładów pracy "radykalnej mniejszości". Entryzm nigdy nie był skuteczną metodą pozyskiwania zwolenników. Tyle że entryzm ma mało wspólnego z założeniami strategii anarchistycznego czy rewolucyjnego syndykalizmu.

Odnośnie cudownej, ubertransformacji wewnętrznej jaką gwarantować miałaby rzekomo "propaganda poprzez czyn", zabezpieczająca przed reformizmem, naiwne jest traktowanie tego argumentu w sposób dosłowny - tyczy się on bowiem przede wszystkim ruchu anarchistycznego jako całości, a nie automatycznie każdej jednostki (np.Fischera), która wejdzie na ścieżkę stosowania przemocy

Każdy ruch składa się z jednostek i jeśli np. rozczarowanie insurekcyjną akcją bezpośrednią oraz wejście na drogę parlamentaryzmu było możliwe dla Joschki Fishera, to równie dobrze może to spotkać pozostałych insurekcjonistów. Oczywiście nie twierdzę, że tak się musi stać, zwracam jedynie uwagę że strategia insurekcjonizmu sama w sobie nie zabezpiecza przed regresem świadomości do "socjaldemokratyzmu", więc podobnej konstrukcji zarzuty jakie formułujesz pod adresem @syndykalizmu automatycznie tracą na mocy.

Złośliwie mógłbym powiedzieć, że insurekcjonistom nie grozi napewno udział we rządzie Republiki Hiszpańskiej

Pewnie że mógłbyś, bo klawiatura podobnie jak papier wiele zniesie. Co nie zmienia faktu, że taka uwaga byłaby świadectwem podwójnych standardów z twojej strony: oburzasz się na przykłady Mahlera i Fishera jako niereprezentatywnych dla insurekcjonizmu, ale sam podajesz równie niereprezentatywny przykład kilku @syndykalistów w rządzie Republiki, chociaż znacznie liczniejsze grupy nie poparły tego akcesu i w praktyce starały się bojkotować decyzje rządu.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.