Dodaj nową odpowiedź
Echo aktu prawicowego terroru
Czytelnik CIA, Pon, 2011-07-25 12:36 Publicystyka | Rasizm/NacjonalizmNorwegia, obóz młodzieżówki Det norske Arbeiderparti. Na obóz przyjeżdża ubrany w policyjny mundur mężczyzna.
Twierdzi, że przybywa w związku z zamachem bombowym w Oslo, który odbył się dwie godziny wcześniej. Każe młodym ludziom ustawić się w jednym miejscu, po czym otwiera do nich ogień z broni automatycznej. Ginie ponad 80 osób, wliczając ofiary zamachu w Oslo - około 100. Morderca to Anders Behring Breivik. Człowiek powiązany z nacjonalistyczną English Defense Leage, a także z konserwatywno-liberalną Fremskrittspartiet, którą opuścił, ponieważ była za mało radykalna. Określany przez szefa policji Rogera Andersena jako „chrześcijański fundamentalista”.
Media masowe stanęły przed nielada wyzwaniem. Oto za najkrwawszym w historii świata morderstwie popełnionym przez jedną osobę nie stoi brodacz w turbanie powiązany z radykalnymi grupami islamskimi, ale chrześcijanin. Mało tego, to zwolennik obecnego prezydenta USA, Baracka Obamy oraz gospodarki wolnorynkowej. Machina propagandowa ma z tej przyczyny wielki problem. Oto europejski terrorysta nie jest żadnym rewolucjonistą chcącym obalić istniejący porządek, ale uważa się za jego obrońcę. Jak podaje tygodnik „Wprost”, Breivik ogłosił, że jego czyny były „straszne, ale konieczne”. Wychodzi na jaw coraz więcej faktów na jego temat. Odnaleziona w Internecie jego „2083. Europejska Deklaracja Niepodległości” traktująca głównie o wojnie rasowej z imigrantami świadczy o jego chęci obrony „ojczyzny” przed „obcymi siłami”. Bardzo przypomina to motywy Eligiusza Niewiadomskiego, polskiego nacjonalisty, który zastrzelił pierwszego polskiego prezydenta.
O Eligiuszu Niewiadomskim od lat mówi się w kategorii osoby niezrównoważonej psychicznie. Polscy nacjonaliści uważają go jednak za bohatera. Różni „eksperci” ds. terroryzmu również starają się poprawić wizerunek europejskiego prawicowca starając się wmówić ludziom, że Breivik jest chory psychicznie, tak samo jak Niewiadomski czy słynny „sprawca” podpalenia Reichstagu w 1933 Marius van Lubbe. Nikt jednak nawet nie pomyśli o sprawdzeniu zdrowia umysłowego islamistów, którzy dokonywali zamachów w Europie. Pod wpływem zamachu pojawiły się nawet opinie, że może teraz Norwegia zamknie się na imigrantów.
W polskiej telewizji możemy usłyszeć „eksperta” Colegium Civitas, który twierdzi, że teraz Europa zacznie zwracać taką samą uwagę na prawicowy terror, jak lewicowy. A czym jest lewicowy terror? Czy ów ekspert jest w stanie podać przypadek anarchisty lub komunisty, który otworzył ogień do piętnastolatków? Czekam na odpowiedź z niecierpliwością.
Spróbowałem jednak przyjrzeć się owemu lewackiemu terrorowi. Niedawno w Newsweeku ukazał się tekst traktujący o niemieckiej antifie. Czytając go można odnieść wrażenie, że neonaziści są zupełnie nieszkodliwi, ponieważ atakują mniejszą liczbę ludzi niźli antifa. Można to próbować odnieść do sytuacji Polski, w której prawicowe bojówki, jak rzucający petardami w paradę równości NOP czy dźgający się nawzajem nożami uczestnicy ONRowskich obchodów 11 listopada, to „nieszkodliwi patrioci”, a ludzie blokujący ich marsz to „lewacko-gejowscy ekstremiści”. Próbuje się postawić znak równości między atakowaniem mniejszości narodowych, religijnych, seksualnych, a fizycznym niedopuszczaniem do rozprzestrzeniania tego. Z niecierpliwością czekam, aż owi lewaccy terroryści podczas 11 listopada dokonają napaści na kogokolwiek poza uzbrojonymi w kije i noże „białymi patriotami” urządzającymi imprezy na starówce, w której to obronie ginęli m.in. żołnierze 104 Kompanii Syndykalistów w walce z faszystami. Czy to też byli lewaccy terroryści? Naziści nazywali ich „bandytami”.
W obliczu pierwszego od dawna aktu prawicowego terroru próbuje się przywołać organizacje takie jak Rote Armee Fraktion i Brigade Rosse. Pierwsza to organizacja dokonująca licznych zamachów na terenie RFN. Finansowana przez NRDowskie służby bezpieczeństwa. Druga została przeszkolona przez służby czechosłowackie. Jednak nawet tamci leninistyczni terroryści nie dokonywali zbrodni na zwykłych ludziach, a już tym bardziej na dzieciach. Jak najbardziej mówiąc o lewicowym terroryzmie nie wspomina się nijak o Nowej Rewolucyjnej Alternatywie. To organizacja, która w 1999 dokonała ataku bombowego na siedzibę FSB. Nie wspomni się na pewno o białoruskich anarchistach i ich walce z Łukaszenką.
To aż za bardzo przypomina Nestora Machno, który, pieczętując się czerwonym sierpem i młotem, zwalczał państwo radzieckie. Możliwe, że przypomniałoby masowe zbrodnie na tle narodowościowym, religijnym, światopoglądowym w państwie radzieckim, z którymi to lewica od zawsze walczyła. Mógłby też przypomnieć zbrodnie Stalina na lewicowej opozycji w ZSRR, jak i na hiszpańskich rewolucjonistach, z których wielu przelało krew w walce z faszyzmem, żeby ich towarzysze później zostali zmiażdżeni przez stalinistów. Sytuacja zbyt analogiczna do beznadziejnej sytuacji narodu polskiego w 1939.
Ciekaw jestem czy masowe media miałyby odwagę wrzucić do garnka z napisem „lewacki terror” zabójstwa Róży Luksemburg i Karla Liebknechta dokonanego, jakby nie było, na zlecenie bardzo „lewackiego” ministra z SPD. Śmieszy mnie myśl, co pisaliby, jakby nagle ożyła kwestia walki wyzwoleńczej prowadzonej przez Polską Partię Socjalistyczną w okresie, kiedy dzielna prawica, którą próbuje się kultywować 11 listopada, układała się z carem wywożącym ludzi na Syberię.
Przejdę teraz do tego, jak zamach interpretuje się w Internecie. Postawy można znaleźć doprawdy różne. Środowisko lewicowe przeżywa szok, oburza się na komentarze mainstreamowych mediów oraz skrajnej prawicy. Internauta podpisujący się jako Kelthuz używający jako awatara logo Kongresu Nowej Prawicy pisze „84 martwych socjalistów to dobry news z samego rana”. Poziom, do którego ciężko się zniżyć. Wspomina też, że efektem takiej ilości ofiar jest zakaz posiadania broni. Wolę nie myśleć, co by się z nim stało, gdyby każdy socjalista po jego wpisie miał broń w ręku lub co stałoby się z kochanym przez tego człowieka kapitalizmem, gdyby każdy robotnik na protesty związkowe, taki jak ostatni 10-tysięczny organizowany pod Sejmem przez „Solidarność”, brał swój karabin.
Inaczej zapatrują się polscy nacjonaliści. Kiedy media masowe ocierają się o granice absurdu, a lewica na swoim portalu pisze o „chrześcijańskim fundamentaliście” postanawiają dokonać „rzeczowej analizy” wydarzenia. Twierdzą, iż Breivik to syjonista, a motywem ataku na obóz młodzieżówki Partii Pracy były propalestyńskie poglądy. Jako źródło podaje portal szwedzkich nacjonalistów, którzy idą jeszcze dalej. Przypisują Breivikowi powiązania z masonerią. Nie mogło się obyć bez powiązania ze środowiskiem homoseksualnym. Dokładnie ten sam artykuł zamieszcza u siebie portal konserwatyzm.pl, medium bardzo nacjonalistyczne. Kończy go jednak zdaniem „Nasze myśli i modlitwy są z rodzinami ofiar tego barbarzyńskiego aktu.” Szkoda tylko, że „konserwatystów” stać jedynie na pomodlenie się, a nie napiszą nic, co powstrzymałoby agresję nacjonalistycznych i faszystowskich bojówek, jaka wymierzana na każdej demonstracji LGBT czy środowisk feministycznych. Pominę już eskalowanym hasłom takim jak „pedały do gazu”, „Żydzi z Polski precz” czy „raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę”. Można stwierdzić, że nikt nie panuje nad tłumem, jednak czołowi przedstawiciele prawicy nie wstydzą się mówić „Jeszcze kiedyś powiesimy ostatniego demokratę na kiszkach ostatniego socjalisty!” (blog JKM – luty 2008)
Co może przynieść przyszłość? Historia zna wiele przypadków prawicowego terroru. Podczas wojny domowej w Hiszpanii mieliśmy do czynienia z dwoma rodzajami terroru. W wyniku „czerwonego terroru” zginęło około 38 tysięcy ludzi, w tym ok. 6 tysięcy duchownych. Prześladowania kleru spowodowane były tym, że kler aktywnie wspierał obóz nacjonalistów. Przyczyną takiego stanu rzeczy był fakt, że Kościół Katolicki był obszarnikiem. Największym w Hiszpanii. Prześladowania kleru i ich motywy przypominają trochę polski przedwojenny antysemityzm. Antony Beevor pisze, że po Hiszpanii krążyły opowieści o tym, jak katolicy mordują robotników z okrzykami „Niech żyje Chrystus Król”. Cały czas dochodziły wieści z terytoriów opanowanych przez generała Franco, gdzie mordowano komunistów i ateistów. Oburzenie budziło też to, że kler przed faszystami nie bronił nawet swoich. Przemilczano sprawę morderstwa arcybiskupa Mondragonu i 26 księży. Tylko jeden biskup zajął w tej sprawie stanowisko i złożył skargę papieżowi. Sygnał był jednoznaczny. Kler stoi po stronie wroga. Stąd śmierć poniosło wielu księży niezaangażowanych w wojnę. Często ginęli, ponieważ wieże ich kościołów zostały użyte jako stanowiska snajperskie, a będąc podejrzanymi byli natychmiast zabijani .
Kwestia „czerwonego terroru” często jest opisywana jako sprawa mająca niszczyć opinię lewicy. Bagatelizuje się „biały terror”. Julian Casanova pisze, że jeden z rzeczników prasowych generała Franco mówił, iż wojsko musi zabijać, ażeby „eksterminować trzecią część męskiej populacji i oczyścić kraj z proletariatu”. Ta polityka miała pełną zgodę zarówno wszystkich stronników obozu faszystowskiego, jak i Kościoła hiszpańskiego. Znany jest przypadek z Huesci, gdzie rozstrzelano ponad sto osób za przynależność do loży masońskiej, w sytuacji, w której owa loża liczyła tylko kilka osób. W Kordowie zabito 10 tysięcy ludzi powiązanych z Frontem Ludowym. Informacje na temat powiązań dostarczali księża oraz urzędnicy. Najsłynniejszą ofiarą terroru był poeta Garcia Lorca, który „więcej szkód wyrządził piórem niż inni karabinami”. Liczba ofiar „białego terroru” została ustalona na co najmniej 80 tysięcy. Szacuje się, że w rzeczywistości mogła sięgnąć 200 tysięcy.
Terroryzowanie ludzi ze względu na lewicowe sympatie pamięta dobrze Ameryka Południowa. W pinochetowskich Chile niszczono lewicowe graffiti, karano za noszenie długich włosów, pomaganie ubogim, czy też wystąpienie o obniżenie cen biletów. Ta ostatnia sprawa to licealiści, których zorganizowanie i determinacja tak przeraziły władze, że ta postanowiła ich zabić. Dopiero w 2006 zapadł w tej sprawie wyrok. Kraje Ameryki Łacińskiej zmagały się z problemem Szwadronów Śmierci, które zabijały każdego opozycjonistę - na lewicowych aktywistach zaczynając, na lekarzach i księżach katolickich kończąc. Najsłynniejszą ofiarą prawicowego terroru z tamtej części świata jest chyba arcybiskup Oscar Romero.
Czy Europie grozi prawicowy terror? Breivik może znaleźć wielu naśladowców. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że nie jest to jedyny szaleniec. Według policji akcja była tak starannie zaplanowana, że na pewno nie działał sam. Poziom nacjonalizmu ogarniający Węgry przeraża coraz bardziej. Do akcji przeciwko prawicowcom kieruje się często odziały specjalne. W Wielkiej Brytanii działa EDL, w Szwecji neonaziści podejmowali już próbę dokonania zamachu na rząd. W Rosji faszyści dokonali już egzekucji w stylu islamskich ekstremistów. Dokonali „aresztowania” dwóch muzułmanów z Tadżykistanu i Dagestanu. Jednego zabili strzałem w tył głowy, drugiemu poderżnęli gardło. Nagranie zostało usunięte z sieci. Sprawę zdążył jednak opisać Guardian, a zachodnie dotarły nawet do krewnych ofiar. Według Amnesty International, prawicowe bojówki w Rosji wymknęły się całkowicie spod kontroli.
Sposobem na powstrzymanie takich zjawisk jest stanowczy opór społeczny. Ludzie chcący dokonywać eksterminacji nie mogą czuć społecznego przyzwolenia na swoje działania. Policja się nimi nie zajmie, jeśli nie będzie mieć rozkazu od góry. Góra, jak pokazuje Rosja, może być zbyt słaba lub po prostu nie chcieć powstrzymywać grupy skrajnie prawicowe przed ich poczynaniami. Stąd jedynym wyjściem jest opór oddolny.
JkbW