Dodaj nową odpowiedź
Nowe zaangażowane billboardy w Warszawie
dział.marketin..., Nie, 2011-07-31 01:34 Kraj | Świat | Dyskryminacja | Klerykalizm | Prawa kobiet/Feminizm | Protesty | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje | Transport | UbóstwoMANIFEST
Szukamy sposobów budowania mostów pomiędzy tym co siedzi w naszych głowach a świadomością innych osób. Zbyt często forma którą wybiera się do przekazania pewnych istotnych treści nie jest do końca adekwatna do społecznych realiów. Szok informacyjny, w którym żyje każde z nas, zbyt często nie pozwala dostrzec rzeczy prawdziwie istotnych: wykluczenia, dyskryminacji, przemocy wobec ludzi i zwierząt, stawiania zysku nad ludzi, narzucania rządzących ideologii jako niepodważalnych dogmatów. W świecie, w którym przestrzeń publiczna przejmowana jest przez wyprzedaże, super okazje i niepowtarzalne oferty tak bardzo, że narusza wręcz przestrzeń osobistą, odzyskiwanie jej wydaje się koniecznością.
Stoimy na pierwszej linii zmagań pomiędzy zalewającą miasto promującą bezideowo-konserwatywny konsumpcjonizm reklamą, a działaniami mającymi na celu pokazanie, że historia jednak nie dobiegła końca, że zawsze należy krytycznie podchodzić do zastanego stanu rzeczy, kwestionować go, dekonstruować i składać na nowo, na swój własny sposób. Wizja ujednoliconego społeczeństwa, w którym jest miejsce wyłącznie na jedną ideologię, wrażliwość, wiarę czy wartości napawa nas przerażeniem. Nie wyobrażamy sobie życia w neoliberalnej katolicko-narodowej hybrydzie, która pożera wszystkie jednostki o innym punkcie widzenia, w której jedynymi uczuciami, które można urazić, są uczucia religijne.
W naszej wizji ludzie nie tylko patrzą, lecz zauważają. Nie biorą do ręki, lecz dotykają. Nie wymieniają informacji, lecz rozmawiają. Nie pochłaniają, lecz smakują. Nie ustawiają się na końcu szeregu, by za czymś stać. Nie są rewolucjonistami, są rewolucją.
Kolektyw "Dział marketingu bezpośredniego"
KOMENTARZE DO BILLBOARDÓW
Noe nie był co prawda Izraelczykiem, ale żeby ratować, co było do uratowania, wiedział, że musi zbudować łódź i popłynąć. Co prawda to jego bóg sprowadził na ziemię wodę w za dużych ilościach, zwana odtąd potopem. Potop miał za zadanie zatracić nieudany, pełny przemocy świat, ale Noe okazał się charakterologicznie i logistycznie samodzielny. I dlatego ocalił po parze wszystkich niepływajacych zwierzat, wiedząc, że wody potopu kiedyś opadną i one skazane na klęskę, brak własnej ziemi pod stopami, będą miały prawo dalej, normalnie żyć. Wśród tzw. Siedmiu Praw Noego jest jedno dość ponadczasowe: zakaz zabijania innych ludzi. Z tych wszystkich powodów i tradycji osobistej odwagi Noe darzy sympatia i wspiera dzisiaj Flotyllę Wolności płynąca do Gazy w obronie praw Palestyńczyków, pozbawionych swoich praw, swojej ziemi i skazanych na potop przemocy ze strony państwa Izrael. Wody potopu kiedyś wszakże opadną.
Jezus, jak wszyscy doskonale wiemy, nigdy nie posiadał własnego samochodu. Nie wszyscy jednak wiemy dlaczego. Otóż Jezus, sam głównie piechur, był absolutnym entuzjasta komunikacji publicznej. Słynna ewangeliczna scena wygnania kupców ze świątyni, wedle najnowszych badań biblijnych, była akcja bezpośrednia wymierzona w urzędników miejskich, którzy bezwstydnie chcieli handlować droższymi biletami! W dawnych tłumaczeniach opis cudu rozmnożenia chleba nie ma charakterystycznego fragmentu, kiedy Jezus rozmnożył jeden bilet komunikacji miejskiej i rozdając ich nie policzone ilości mówił: "Bierzcie i jedźcie za nie wszyscy, dokąd chcecie i jak długo zapragniecie"! Warszawskie władze powinny się wzorować raczej na Jezusie, a nie na wypędzonych handlarzach.
Gdy Matka Boska zabiera głos w jakiejś dyskusji, interwencja ta musi być niezbędna. Dyskurs okołoaborcyjny od zawsze zdominowany był przez mężczyzn, kobietom wciąż zbyt rzadko przyznaje się jakiekowiek prawo do decydowania o własnym ciele. Najbardziej oczywistym, choć często nie postrzeganym w ten sposób, tego przykładem wydaje się być właśnie Maryja, której macierzyństwo było raczej kwestią odgórnie narzuconego nakazu niz świadomym wyborem ofiarowania życia Synowi Bożemu. Nie chcemy orzekać o tym, czy sama zdecydowałaby się na ten krok, kluczowa wydaje nam się apodyktyczność podjętej za nią decyzji. Widzimy w niej symbol tych wszystkich kobiet, które ze względów systemowych, ideologicznych czy kulturowych każdego dnia pozbawiane są możliwości decydowania o
sobie i swoim ciele.