Dodaj nową odpowiedź
Prawicowa publicystka, czyli donosy, kłamstwa i anarchiści
XaViER, Śro, 2006-12-20 14:51 Kraj | Publicystyka | Ruch anarchistyczny | Tacy są politycyPrzed wyborami samorządowymi na poznańskich ulicach pojawiło się darmowe pismo "Echo Poznania". Jak się okazało, nie była to kolejna mutacja "Metra", tylko pismo agitacyjne małej prawicowej partii LPR, której działacze wysławili się ostatnio negowaniem teorii ewolucji, a jej młodzieżówka pijackimi śpiewami wychwalającymi nazizm.
Na 3 stronie pisma zmieszczony został demaskatorski artykuł "Święte krowy z Rozbratu". Mogliśmy się z niego dowiedzieć, że "Poznańscy anarchiści to świetnie zorganizowana, lewacka grupa z rozbudowanym zapleczem logistycznym i finansowym jakiego nie powstydziłaby się niejedna patia polityczna". A także, że "działania tej grupy są finansowane z kasy miejskiej". No tak, poznaniacy dowiedzieli się w końcu gdzie lokuje się dywidendy z Kulczykowych inwestycji i dlaczego trzeba podnieść ceny biletów tramwajowych - to anarchiści potrzebują pieniędzy... Tą sytuację autor tłumaczy cytując klasyka: "już towarzysz Lenin mawiał, iż 'kapitaliści są tak głupi, że sami sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy' ".
Dalej dowiadujemy się o perypetiach autora, który w Rozbratowej Bibliotece pożyczył "książkę Kropotkina niedostępną nawet w bibliotece uniwersyteckiej" i gdy przekroczył czas zwrotu, dostał "pisemny monit od anarchistów" - co oczywiście świadczy o "rozbudowanym zapleczu logistycznym".
Następnie zarzuca anarchistom hipokryzję gdyż: "używają legalnego konta bankowego, prądu i telefonu" (na marginesie, abstrahując od tego, że Rozbrat żadnego konta nie posiada, to słyszał ktoś o "nielegalnym" koncie bankowym?).
Na zakończenie autor nawołuje do wszczęcia policyjnej akcji, kończącej działalność skłotu lub chociaż o zaprzestanie finansowania przez miasto jego działalności.
Autorem artykułu okazał się niejaki Adam Kuź, kandydat na prezydenta Poznania wspomnianej partyjki.
Oczywiście czystą formalnością jest dodanie, że nigdy w swojej historii skłot Rozbrat, ani organizacje z nim związane nie otrzymały złotówki z kasy miejskiej (nigdy się o to nawet nie starały). Natomiast mimo intensywnych poszukiwań, w bibliotecznych wpisach nie odnaleziono nikogo o nazwisku Adam Kuź.
Autor artykułu umieścił go na swoim internetowym blogu. Zaprzyjaźnieni z Rozbratem internauci (często z odległych miejsc) potraktowali wypociny pana Kuźa z pewna dozą ironii, jeden z wpisów brzmiał: "w końcu was zdemaskowano wy poznańskie krowy - stop - Dublińska sekcja emigracyjna F.A. domaga się przekazania funduszy na działalność na zachodzie - stop - kapitaliści sprzedają sznury za drogo - stop". Ilość wpisów pod tym tylko jednym artykułem przekroczyła kilkukrotnie ilość komentarzy w całym blogu.
Panu Kuziowi w wyborach za bardzo się nie powiodło (otrzymał 771 głosów - 0,4%), więc przypomniał sobie o blogu (o 2 numerze Echa Poznania, nic nie słychać). We wpisie z 15 listopada powrócił do tematu Rozbratu i stwierdził że "zawiódł" się na "polemistach z Rozbratu", zarzucił "unikanie rzeczowej polemiki", tchórzostwo "spowodowane brakiem argumentów". Zarzucił również anarchistom, że "nie odważyli się na serio zaatakować różnych poczynań prezydenta Grobelnego, ponieważ mogłoby się to odbić na funkcjonowaniu squotu". Tym razem tekst na szczęście nie kończy się wezwaniem do policyjnej rozprawy z anarchistami, tylko stwierdzeniem, że jeśli mieszkańcy Rozbratu, chcą z nim rzeczowo porozmawiać to czeka na zaproszenie.
Adam Kuź oczywiście nie wyjaśnił, w jaki sposób można "rzeczowo" polemizować z najzwyklejszymi w świecie kłamstwami. O tym, że "rzeczowe" argumenty pana Kuzia są wyssanymi z palca bzdurami on sam doskonale wie, więc w drugim tekście najzwyczajniej w świecie "gra głupa" udając, że oczekiwał jakiejś dyskusji.
Kuź bawiąc się w domorosłego dziennikarzynę nie zadał sobie nawet trudu sprawdzenia, struktury istniejącej na Rozbracie, stąd choćby, zwraca się do anarchistów zamiennie z "mieszkańcami" Rozbratu, choć zdecydowana większość poznańskich anarchistów tam nie mieszka - wystarczyłoby choćby przeczytać stronę internetową, aby o tym wiedzieć.
Pisząc o tym, że anarchiści nie atakują prezydenta Grobelnego - po pierwsze mija się z prawdą, po drugie nie rozumie chyba, o co anarchiści walczą. Anarchiści w przeciwieństwie do polityków pokroju pana Kuzia, zajmują się miejskimi problemami cały czas, a nie tylko przed wyborami. Po drugie atakowanie jakiegoś polityka, tylko po to aby inny mógł dopchać się do koryta jest raczej domeną komitetów wyborczych, a nie organizacji anarchistycznych. Zresztą sama teza i w tym wypadku oparta jest o kłamliwą insynuację z pierwszego artykułu - gdyż jak rozumiem ta "obawa" miałaby wynikać z możliwości zakręcenia kurka z pieniędzmi z miejskiej kasy.
Co ciekawe panu Kuziowi nie przeszkadzają pieniądze z naszych podatków wydawane na to aby jego partyjni koledzy w Warszawie mogli rozbijać się rządowymi limuzynami, utrzymywać luksusowe biura itd. Te darmozjady w ciągu jednej kadencji wydają na to więcej niż człowiek "uczciwie" zarabiający w naszym polskim, kapitalistycznym "raju" zobaczy przez całe życie.
Wracając do Adama Kuzia, po umieszczeniu swych wywodów na blogu, od razu pojawiły się komentarze, w których wypunktowano mu kłamstwa, jakich się dopuścił. Cóż mógł zrobić człowiek odwołujący się do ideologii Kościoła Katolickiego ("nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu")? Czy próbował na zarzuty jakoś odpowiedzieć? Sprawdził fakty i przeprosił? Nie. Zastosował chwyt genialny w swej prostocie - zlikwidował możliwość komentowania i usunął stare komentarze!
Niektórzy zapewne zastanawiają się po co marnować czas na pisanie o kimś takim jak Adam Kuź Ten "głęboko nieszczęśliwy człowiek" (że użyjemy słów partyjnego kolegi, Wojciecha W.), zamknięty w swej ciasnej umysłowości, taplający się w błocie dulszczyzny, hipokryzji i "moherowej" dewocji, nie dopuści do swej świadomości, że istnieją ludzie nie utożsamiający się z jego chorą wizją świata.
Jednak przypadek Adama Kuzia jest przykładem polityka, który dążąc do władzy, już nie tyle posługuje się manipulacją czy podstępem, ale zwykłym łgarstwem, do tego bardzo łatwym do sprawdzenia.
Co ciekawe w 2000 roku, inny poznański polityk prawicy (tym razem z UPR), Dariusz Hybel opublikował podobny paszkwil, wtedy zarzut brania pieniędzy z miejskiej (a także państwowej) kasy dotyczył konkretnie Federacji Anarchistycznej s. Poznań. Wtedy odpowiedzialnie zachowała się choć redakcja "Najwyższego Czasu!", która opublikowała w całości list napisany przez poznańskich anarchistów. Pan Hybel spotkany rok później podczas prawyborów w Nysie, trochę się zmieszał, obiecał przeprosić na łamach "NC" - minęło 5 lat i nadal czekamy. Wtedy nie było internetowych blogów, jego także byłoby stać jedynie na skasowanie komentarzy...
W obu przypadkach jedynym "rzeczowym" argumentem, jaki potrafili zawrzeć "publicyści" było nawoływanie do policyjnych represji. U osób w taki sposób pojmujących rzeczywistość ostatecznym rozwiązaniem jest zawsze przemoc. Gdy są młodzi przemoc naga, prosta, stosowana bezpośrednio - jak np. ataki prawicowych bojówek, podjudzanych przez hierarchów kościoła katolickiego na "Marsze równości" w całym kraju. Kiedy trochę wydorośleją, wolą przemoc stosowaną przez kogoś innego, na ich zlecenie - donosy, prokuratorskie nakazy, rewizje, rozprawy. To przemoc bardziej perfidna, zawoalowana pięknymi słowami, wzniosłymi ideami, zagmatwana prawniczym językiem - ale w swej istocie to taka sama przemoc jak każda inna.
Anarchiści tych "argumentów" wam panowie na pewno nie zapomną i kiedy wasze "gończe psy" się od was odwrócą "porozmawiamy" jak równy z równym.
(dk)
rozbrat.org