Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Wto, 2011-08-30 18:39
studia - nie robiłem totalnie nic poza zajęciami (poza imprezowaniem)
to napisz jeszcze w jakich latach studiowałeś, że mogłeś poza zajęciami pozwolić sobie na słodkie nicnierobienie i/lub ładowanie w organizm promili. bo albo robiłeś to za PRLu, albo masz na tyle dzianych starych że finansowali ci życie studenckie od początku do końca. żaden z moich znajomych-studentów i świeżo upieczonych absolwentów takiego komfortu nie ma/nie miał: wszyscy poza zajęciami muszą/musieli pracować żeby się utrzymać.
potem dziennikarzenie czyli biurko i latanie po mieście na przemian (w praniu wychodziło więcej niż 8 h)
ale ja piłem do pracy stricte biurowej, np. sprzedawcy w dziale obsługi klienta indywidualnego, zajmującego się dodatkowo e-commerce. ja tak właśnie pracuję i nie mam możliwości "latania po mieście", które daje możliwość odklejenia się od kompa i biurka oraz rozprostowania nóg. gdyby nie to, że po pracy regularnie trenuję siłowo, rozciągam się itp, to pewnie szybko dorobiłbym się wspomnianych problemów z kolanami i kręgosłupem. niestety na oczy ww. ćwiczenia NIE POMAGAJĄ i mimo młodego wieku borykam się z pogarszającą się wadą wzroku - takie skutki pracy z kompem przez ponad 8 godzin.
tylko co ma powiedzieć moja koleżanka z księgowości, która tyra na dwa etaty i nie ma czasu, żeby po pracy w ten sposób zadbać o zdrowie? przy niej też byś cwaniakował i zajebał tekstem, że "w dupie jej się poprzewracało", a tak w ogóle to powinna zakasać rękawy i np. nosić cegły na budowie?
teraz nieraz boli mnie wszystko od stóp do głów po całym dniu a części co boli to nawet nie czuję już ale wolę to jak udawać, że pracuję jak musiałem robić za granicą bo jakoś to drugie mnie bardziej męczyło
no to zajebiście i krzyż na drogę, bo jakoś nie wierzę, że długo w ten sposób pociągniesz.
również nie ma podstaw żeby wierzyć, iż przy obecnej mechanizacji produkcji i wzroście organicznego składu kapitału większa część populacji mogłaby wyżyć z pracy fizycznej, nawet wykwalifikowanej. rozwój sektora usług, finansowego - w dużej mierze opartych na pracy białych i różowych kołnierzyków, czyli pracownikach biurowych - jaki można zaobserwować w krajach rozwijających się i rozwiniętych w ciągu ostatnich kilku dekad to nie przypadek ani niczyj indywidualny kaprys, tylko wymóg rozwoju technologicznego i takiej a nie innej organizacji produkcji: powodujących, że maleje zapotrzebowanie na pracę typowo fizyczną. względnie jest ona dużo gorzej opłacana niż praca "biurowa" szeroko pojęta.
tobie może udało się znaleźć niszę, w której fizyczna praca jest "w cenie" i jeszcze daje ci satysfakcję, ale pora sobie uświadomić, że przy większej podaży pracy w twoim zawodzie musiałbyś jebać jeszcze dłużej (co przekłada się na większe zmęczenie materiału), za mniejsze pieniądze i pewnie satysfakcja z pracy nie byłaby ta sama co teraz. a w pewnym momencie, przy odpowiednim nasyceniu rynku, pracy dla innych chętnych do twojego zawodu mogłoby po prostu zwyczajnie zabraknąć. cytując pewnego prezydenta: ekonomia głupcze!
poza tym japończycy pracują na prawdę dużo i żyją długo
aha i pewnie twierdzisz, że zawdzięczają to pracoholizmowi, a nie np. lepszej niż w Polsce opiece medycznej i zdrowszej diecie? przy okazji to nie wiem czy wiesz, ale Japonię cechuje także jeden z najwyższych wskaźników samobójstw spośród grupy państw G8. a oto co na ten temat pisze wiki, jak najbardziej w kontekście pracy:
A contributing factor to the suicide statistics among those who were employed was the increasing pressure of retaining jobs by putting in more hours of overtime and taking fewer holidays and sick days. According to government figures, "fatigue from work" and health problems, including work-related depression, were prime motives for suicides, adversely affecting the social wellbeing of salarymen and accounting for 47 per cent of the suicides in 2008.[19][20] Out of 2,207 work-related suicides in 2007, the most common reason (672 suicides) was overwork.[19]
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
studia - nie robiłem
to napisz jeszcze w jakich latach studiowałeś, że mogłeś poza zajęciami pozwolić sobie na słodkie nicnierobienie i/lub ładowanie w organizm promili. bo albo robiłeś to za PRLu, albo masz na tyle dzianych starych że finansowali ci życie studenckie od początku do końca. żaden z moich znajomych-studentów i świeżo upieczonych absolwentów takiego komfortu nie ma/nie miał: wszyscy poza zajęciami muszą/musieli pracować żeby się utrzymać.
ale ja piłem do pracy stricte biurowej, np. sprzedawcy w dziale obsługi klienta indywidualnego, zajmującego się dodatkowo e-commerce. ja tak właśnie pracuję i nie mam możliwości "latania po mieście", które daje możliwość odklejenia się od kompa i biurka oraz rozprostowania nóg. gdyby nie to, że po pracy regularnie trenuję siłowo, rozciągam się itp, to pewnie szybko dorobiłbym się wspomnianych problemów z kolanami i kręgosłupem. niestety na oczy ww. ćwiczenia NIE POMAGAJĄ i mimo młodego wieku borykam się z pogarszającą się wadą wzroku - takie skutki pracy z kompem przez ponad 8 godzin.
tylko co ma powiedzieć moja koleżanka z księgowości, która tyra na dwa etaty i nie ma czasu, żeby po pracy w ten sposób zadbać o zdrowie? przy niej też byś cwaniakował i zajebał tekstem, że "w dupie jej się poprzewracało", a tak w ogóle to powinna zakasać rękawy i np. nosić cegły na budowie?
no to zajebiście i krzyż na drogę, bo jakoś nie wierzę, że długo w ten sposób pociągniesz.
również nie ma podstaw żeby wierzyć, iż przy obecnej mechanizacji produkcji i wzroście organicznego składu kapitału większa część populacji mogłaby wyżyć z pracy fizycznej, nawet wykwalifikowanej. rozwój sektora usług, finansowego - w dużej mierze opartych na pracy białych i różowych kołnierzyków, czyli pracownikach biurowych - jaki można zaobserwować w krajach rozwijających się i rozwiniętych w ciągu ostatnich kilku dekad to nie przypadek ani niczyj indywidualny kaprys, tylko wymóg rozwoju technologicznego i takiej a nie innej organizacji produkcji: powodujących, że maleje zapotrzebowanie na pracę typowo fizyczną. względnie jest ona dużo gorzej opłacana niż praca "biurowa" szeroko pojęta.
tobie może udało się znaleźć niszę, w której fizyczna praca jest "w cenie" i jeszcze daje ci satysfakcję, ale pora sobie uświadomić, że przy większej podaży pracy w twoim zawodzie musiałbyś jebać jeszcze dłużej (co przekłada się na większe zmęczenie materiału), za mniejsze pieniądze i pewnie satysfakcja z pracy nie byłaby ta sama co teraz. a w pewnym momencie, przy odpowiednim nasyceniu rynku, pracy dla innych chętnych do twojego zawodu mogłoby po prostu zwyczajnie zabraknąć. cytując pewnego prezydenta: ekonomia głupcze!
aha i pewnie twierdzisz, że zawdzięczają to pracoholizmowi, a nie np. lepszej niż w Polsce opiece medycznej i zdrowszej diecie? przy okazji to nie wiem czy wiesz, ale Japonię cechuje także jeden z najwyższych wskaźników samobójstw spośród grupy państw G8. a oto co na ten temat pisze wiki, jak najbardziej w kontekście pracy:
zatkało kakao?