Dodaj nową odpowiedź

Nawet zakładając, że

Nawet zakładając, że profesor T. ma rację, to mieliśmy już epokę w której przeważała działalność państwowa i każdy wie, jak to wyglądało. Nie potrzebujemy dodatkowych badań, a argumenty mówiące że "niekoniecznie tak musi być" są w tym świetle mocno wątpliwe.

ale w jakim świetle, czy ktokolwiek z redakcji i/lub piszących tu osób z zewnątrz domaga się upaństwowienia wszystkiego jak leci? chyba koleś pomyliłeś serwisy, to nie portal bolszewików i innych autorytarno-etatystycznych "komunistów".

na pewno idei nacjonalizacji całej gospodarki nie podziela też linkowany Tittenbrun, będący socjaldemokratycznym, a nie bolszewickim, marksistą. socjaldemokracja w "klasycznym" wydaniu tym się różniła od bolszewizmu w sferze ekonomicznej, że otwarcie głosiła model "mieszanej" gospodarki, w której prywatna własność współistnieje z państwową, spółdzielczą, gminną itp. państwo w takim modelu miało za zadanie łagodzić napięcia związane z walką klas, zapewniając bazę pod reprodukcję siły roboczej głównie w tych obszarach życia społecznego, gdzie rynek sobie częściowo lub zupełnie nie radził: mieszkalnictwo, edukacja, służba zdrowia, infrastruktura i transport zbiorowy. ponadto stało na straży umów zbiorowych między światem pracy a kapitalistami, zakładających regularny wzrost płac idący w parze ze wzrostem wydajności i tworzących tym samym po II WŚ warunki do trwającej kilkadziesiąt lat, względnie bezkonfliktowej akumulacji kapitału.

z drugiej jednak strony, model ten stworzył także warunki pod wzrost siły przetargowej pracowników, co z czasem rozpoczęło nowy cykl walk klasowych (w myśl zasady że apetyt rośnie w miarę jedzenia), szczególnie gwałtownych i wywrotowych dla systemu w latach 60 i 70 ubiegłego wieku. kapitał generalnie poradził sobie ze spacyfikowaniem tych walk i uratowaniem rentowności poprzez odwrót od ww. modelu państwa opiekuńczego, wzrost inflacji, przestrzenną restrukturyzację produkcji (zwiększona ucieczka pracochłonnej produkcji do krajów tzw. Trzeciego Świata) itp, ale pewne resztki welfare state na poziomie polityki zatrudnienia, form własności "wyspowo" przetrwały. bronimy ich nie tylko jako formy kapitalizmu będącej z punktu widzenia klasy robotniczej "mniejszym złem" (większa dostępność i mniejszym kosztem pewnych podstawowych usług dla tzw. zwykłego człowieka), ale także czy raczej przede wszystkim z uwagi na ww. sprzyjające dla wzrostu siły przetargowej świata pracy warunki, jakie im towarzyszą.

w skrócie nie cierpimy więc na żadne zafiksowanie na punkcie upaństwowionej gospodarki. bronimy elementów państwowych tylko jeśli prywatyzacja ich oznaczałaby pogorszenie sytuacji materialno-bytowej pracowników najemnych i zwiększone narzucanie pracy w towarowej formie (jedno z drugim zazwyczaj się łączy).

Jeśli chodzi o ofe to nietrafione było to, że są przymusowe

nie. nietrafione jest tworzenie dychotomii między wyidealizowaną, "dobrowolną" i "wolnorynkową" kapitalistyczną prywatną własnością a jej rzekomo "zdegenerowanymi" i przymusowymi formami, regulowanymi przez państwo. gdyż albowiem ta pierwsza przynależy do sfery mitów i bajek. za tworzeniem się i funkcjonowaniem rzeczywistej, historycznej prywatnej własności kapitalistów zawsze stało państwo i jego przemoc.

Może dla odmiany warto byłoby spróbować trochę wolności?

proszę bardzo, nikt ci nie broni emigrować np. do Somalii. mogę ci nawet zorganizować ściepę na bilet, oczywiście w jedną stronę: skoro całkowicie sprywatyzowana i "wolnorynkowa" gospodarka jest mlekiem i miodem płynąca, to i tak nie będziesz chciał wracać, co nie?

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.