Dodaj nową odpowiedź
Białoruś: podpisz petycję w obronie białoruskich anarchistów
Czytelnik CIA, Śro, 2011-09-14 18:34 Publicystyka | RepresjePetycja na rzecz nieuznanych białoruskich więźniów politycznych.
Ze względu na pogorszenie sytuacji gospodarczej Łukaszenka jest zmuszony do popadania w skrajności - negocjacje w sprawie wsparcia finansowego z Zachodu. Inną rzeczą jest to, że podstawowym warunkiem współpracy z UE jest uwolnienie wszystkich więźniów politycznych. Za nim - przepaść, więc trzeba podjąć kroki naprzód: prezydent już ułaskawił 13 uczestników demonstracji 19 grudnia 2010 r., z powodu ich próśb. Obecnie jest prowadzona gęsta praca z wieloma więźniami politycznymi, którzy pozostają w więzieniu i nie chcą prosić o miłosierdzie.
Oceniamy to jako pozytywną rzecz; jedyną rzeczą, która nas niepokoi jest to, że w tym momencie listy więźniów politycznych zawierają imiona tylko uczestników demonstracji 19 grudnia, oraz członków Młodego Frontu zatrzymanych w przededniu.
W tym samym czasie w niewoli pozostają również działacze, skazani w t. zw. "sprawie białoruskich anarchistów", którzy zostali aresztowani jeszcze podczas kampanii wyborczej obecnego prezydenta.
Liczne naruszenia prawa i procedur śledczych zaznaczane są przez wiele organizacji obrony praw człowieka (takich jak "Wiosna"), oskarżeni nie przyznali się do winy, a jednak zostali skazani na długie wyroki pozbawienia wolności.
Na pewno działania, za które wzięli odpowiedzialność anarchiści są związane z naruszeniem prawa, często są związane z aktami przemocy przeciwko własności państwowej lub prywatnej. Właśnie ten fakt powstrzymuje wielu obrońców praw człowieka od włączenia anarchistów w ogólne listy więźniów politycznych. Ze względu na to, pragniemy zauważyć, że większość więźniów po masowych zamieszkach z przyczyn obiektywnych użyli przemocy w stosunku do Domu Rządu lub przebranych "funkcjonariuszy", którzy sprowokowali bójkę w przypadku Daszkiewicza i Lobanowa. To, że Dziadok, Franckiewicz i Oliniewicz nie byli znani ogółowi społeczeństwa jako aktywiści społeczni, nie powinien wpływać na poziom ich wsparcia. Dlatego uważamy taki podział na "realnych" więźniów politycznych i resztę za nieprawidłowy. Poza tym fakt, że Dziadka i Franckiewicza skłaniano do podpisania prośby o ułaskawienie, świadczy o tym, że władza uznaje ich za politycznych.
Jesteśmy również zaniepokojeni tym, że uwaga opinii publicznej również omija grupę młodych ludzi, którzy dopuścili się ataku na KGB w Bobrujsku. Eugeniusz Waśkowicz, Artiom Prokopienko i Paweł Syromołotow dostali po 7 lat więzienia za ten desperacki akt. Oczywiście, to naruszenie prawa i chłopaki przyznali się do czynu, ale przede wszystkim trzeba się zastanowić, co zmusza młodych ludzi do korzystania z takich metod walki i protestu. W warunkach, gdy jest tłumione każde dysydenctwo, gdy wszelkie próby protestów pokojowych są surowo dławione, gdy rozprzestrzenianie wolnej informacji jest praktycznie niemożliwe, nic dziwnego, że ludzie myślący nie widzą sensu w pokojowych akcjach i oporze bez przemocy. Nie potępiamy i nie akceptujemy takich działań, niepokoi nas to, że władze nieproporcjonalnie srogo reagują na takie naruszenia. Za zwęglone schody budynku KGB (szkoda w wysokości 250 000 białoruskich rubli) człowiek dostaje 7 lat więzienia, natomiast za morderstwo, gwałt i rozbój są często stosowane łagodniejszej kary.
My, niżej podpisani, apelujemy o uznanie Mikołaja Dziadka, Aleksandra Franckiewicza i Igora Oliniewicza za więźniów politycznych, domagamy się ich wyzwolenia i pełnej rehabilitacji wraz z innymi więźniami skazanymi z powodów politycznych. Również domagamy się rewizji "sprawy ataku na KGB w Bobrujsku" i wyroków, według których obecnie odbywają karę Eugeniusz Waśkowicz, Artiom Prokopienko i Paweł Syromołotow.
Źródło: http://dvizh.org/2011/09/13/2034