Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Nie bardzo rozumiemy na czym opiera się to wszystko, hm? Tak się składa że nie mieszkam od wielu lat z rodzicami, bo jestem za stary, gwoli ścisłości. Należę do rosnącej podklasy prekariuszy, jeśli ci to coś mówi. Prekariat zresztą stanie się wkrótce dominującą formą pracy i coś takiego jak składki, emerytury będą dotyczyć niewielkiej liczby ludzi - kapitalizm po prostu zwija te wypracowane w toku walk społecznych formy zabezpieczenia socjalnego. Nie czuje już noża na gardle.
Odsyłam do Historii szaleństwa Foucaulta. W jednym z pierwszych rozdziałów opisuje jak to po zmianie paradygmatu w okolicach XVI-XVII wieku (czyli u początków kapitalizmu) kiedy uznano, że praca jest obowiązkiem, a brak pracy jest pasożytnictwem zawinionym przez niepracujących. Pod koniec średniowiecza wymyślono szpitale, które nie tyle miały leczyć, ale zamykać chorych psychicznie, biednych, bezrobotnych i inne niebezpieczne elementy. Po jakimś czasie stwierdzono, że trzeba pasożytów siłą zmusić do pracy. Co się wtedy stało? Zabrakło pracy w tych sektorach dla tych którzy pracowali dotychczas. Urosła więc rzesza "pasożytów" i zaczęły się problemy, zwłaszcza po wojnach XVII wieku.
Co ciekawe Fouclault podkreśla, że o ile biedak do tej pory był okryty nimbem świętości i spełniał określoną rolę w społeczeństwie (był świadectwem ubogiego Chrystusa i należała mu się pomoc z przyczyn religijnych), to wraz z wkroczeniem na arenę protestantyzmu i rodzącego się kapitalizmu, brak pracy stał się kwestią moralnie złą. Bezrobotny był złym człowiekiem, bo oznaczało to, zgodnie z doktryną Lutra, a zwłaszcza Kalwina, że bóg go nie kocha. Wkrótce w czasie konttreformacji przejęli podobne idee także katolicy. Jak widać więc postrzeganie biednego ma historyczne, a nawet religijne uwarunkowania, a więc jest czysto arbitralne i uzależnione nie tyle od "obiektywnych warunków", co wyznawanej ideologii. Biedni i bezrobotni przez prawicę obecnie nie są postrzegani jako skutek obecnego systemu, który nie jest już w stanie zapewnić wszystkim pracy, ale jako element moralny, który należy potępić, skryminalizować i wykluczyć ze społeczeństwa.
Problem polega na tym, że wraz ze wzrostem szeregów prekariatu, takich ludzi zacznie być więcej niż "normalnych, porządnych obywateli". Może być ciekawie.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Nie bardzo rozumiemy na czym
Nie bardzo rozumiemy na czym opiera się to wszystko, hm? Tak się składa że nie mieszkam od wielu lat z rodzicami, bo jestem za stary, gwoli ścisłości. Należę do rosnącej podklasy prekariuszy, jeśli ci to coś mówi. Prekariat zresztą stanie się wkrótce dominującą formą pracy i coś takiego jak składki, emerytury będą dotyczyć niewielkiej liczby ludzi - kapitalizm po prostu zwija te wypracowane w toku walk społecznych formy zabezpieczenia socjalnego. Nie czuje już noża na gardle.
Odsyłam do Historii szaleństwa Foucaulta. W jednym z pierwszych rozdziałów opisuje jak to po zmianie paradygmatu w okolicach XVI-XVII wieku (czyli u początków kapitalizmu) kiedy uznano, że praca jest obowiązkiem, a brak pracy jest pasożytnictwem zawinionym przez niepracujących. Pod koniec średniowiecza wymyślono szpitale, które nie tyle miały leczyć, ale zamykać chorych psychicznie, biednych, bezrobotnych i inne niebezpieczne elementy. Po jakimś czasie stwierdzono, że trzeba pasożytów siłą zmusić do pracy. Co się wtedy stało? Zabrakło pracy w tych sektorach dla tych którzy pracowali dotychczas. Urosła więc rzesza "pasożytów" i zaczęły się problemy, zwłaszcza po wojnach XVII wieku.
Co ciekawe Fouclault podkreśla, że o ile biedak do tej pory był okryty nimbem świętości i spełniał określoną rolę w społeczeństwie (był świadectwem ubogiego Chrystusa i należała mu się pomoc z przyczyn religijnych), to wraz z wkroczeniem na arenę protestantyzmu i rodzącego się kapitalizmu, brak pracy stał się kwestią moralnie złą. Bezrobotny był złym człowiekiem, bo oznaczało to, zgodnie z doktryną Lutra, a zwłaszcza Kalwina, że bóg go nie kocha. Wkrótce w czasie konttreformacji przejęli podobne idee także katolicy. Jak widać więc postrzeganie biednego ma historyczne, a nawet religijne uwarunkowania, a więc jest czysto arbitralne i uzależnione nie tyle od "obiektywnych warunków", co wyznawanej ideologii. Biedni i bezrobotni przez prawicę obecnie nie są postrzegani jako skutek obecnego systemu, który nie jest już w stanie zapewnić wszystkim pracy, ale jako element moralny, który należy potępić, skryminalizować i wykluczyć ze społeczeństwa.
Problem polega na tym, że wraz ze wzrostem szeregów prekariatu, takich ludzi zacznie być więcej niż "normalnych, porządnych obywateli". Może być ciekawie.