Dodaj nową odpowiedź

Stefan ZgliczyńskiRoman

Stefan Zgliczyński
Roman Dmowski – hitlerowiec

Do tej pory sądziłem, iż wściekle antysemicki język polskiej prawicy pierwszych dekad XX w. kończył się na planach wysiedlenia Żydów z Polski – dobrowolnie lub siłą. Czyli niewiele różnił się od szalejącego wówczas w Europie antysemityzmu, wraz z jej niemiecką odmianą, która również – przynajmniej do ataku na ZSRR w 1941 r. – zakładała ekspulsję europejskich Żydów poza kontynent. I tu muszę przyznać, że się myliłem – Krzywiec przeczytał Dmowskiego et consortes znacznie uważniej.

Okazuje się, że już na całą epokę przed Mein Kampf, bo w 1901 r. na łamach prasy narodowej Dmowski zadał pytanie: „Czy żydów zasymilować, czy wypędzić czy wymordować?” (s. 251). Jako że w asymilację sam nie wierzył, pozostawały więc dwa ostatnie rozwiązania. Ubolewał jednak nad brakiem możliwości do ich zrealizowania – „żadne z tych rozwiązań nie leżałoby w naszej mocy, chociażby było najbardziej pożądane” (s. 251). Aż kusi zadać pytanie – a jeśli „leżałoby w naszej mocy”?

Podobna rezygnacja przebija z elaboratu Uwagi o sprawie żydowskiej, jaki 10 lat wcześniej opublikował młodopolski poeta i tłumacz Antoni Lange: „Rasa żydowska, na swoje i innych ludów nieszczęście, zamiast wyginąć, jak to się stało z innymi narodami starożytności, przechowała się do naszych czasów. Gdyby Europa chrześcijańska, mająca zawsze wytępienie ich na celu, była dość konsekwentną i dość energiczną, aby ich rzeczywiście wytępić. Dziś jest za późno: sentymentalizm do takiego stopnia rozwinął się w ludziach, że nikt (przynajmniej głośno) nie postawił jedynie logicznej i konsekwentnej zasady rozwiązania kwestyi żydowskiej w duchu antysemickim, a mianowicie absolutnego wytępienia żydów ogniem i mieczem.” (s. 252-253). I dalej: „Wytępienie gwałtowne, odruchowe – ma tę złą stronę, że nie może być prawidłowo zorganizowane; jako takie zatrzymać się musi wpół drogi i do celu nie doprowadzić. Zaś tępienie systematyczne, jak łatwo obliczyć trwało by co najmniej 75-100 lat; a niepodobna przypuścić, aby tłum ludzki w ciągu stu lat był oprawcą. Jakkolwiek więc można i należy krwawe wybuchy przewidzieć, to jednak rzeź – dzięki swej bezowocności – musi być uważaną za najabstrakcyjniejszą abstrakcyę” (s. 254).

Lange i Dmowski ubolewali, że „rozwiązanie kwestii żydowskiej” – czy na drodze emigracji czy też mordu jest niemożliwe ze względów technicznych i logistycznych. Stąd być może atencja Dmowskiego dla Hitlera, w którym widział idealistę i fanatyka „narodowej sprawy”, a być może również i tego, kto „kwestię żydowską” rozwiąże ostatecznie... Cykl artykułów Dmowskiego, „Hitleryzm jako ruch narodowy”, chwalący m.in. antysemityzm Hitlera, ukazywał się w 1932 i 1933 r. m.in. w Gazecie Warszawskiej i Kurierze Poznańskim. Zaś krakowski Czas zamieścił 27 września 1933 r. omówienie tych szkiców pod wiele mówiącym tytułem: „Roman Dmowski jako hitlerowiec” (s. 156).

http://monde-diplomatique.pl/LMD58/index.php?id=1_5

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.