Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Wujeg Dobra Rada (niezweryfikowane), Śro, 2011-12-14 13:30
Z mojego doświadczenia wynika nieco inaczej, a pracowałem wiele lat w wyzyskowej fabryce, uczestniczyłem w projektach indywidualnego zaangażowania, na budowie, w edukacji, współtworzyłem nawet kolektyw. Kolektyw zmienił się w podkulturę, a ludzie za każdym razem po wyjściu poza czyją się jak Alicja w Krainie Czarów, bo okazuje się, że mimo zaufania, więzi i wspólnoty interesów, stoi się w miejscu w rozwoju, a jak człowiek stoi w miejscu to się cofa. I nie mówię tu o konsumpcji, produkcji i nabywaniu (bo nie był to kolektyw produkcyjny) ale o umysłowym zastoju. W kolektywie jest pewne piękno,(jest także bezpieczeństwo i komfort konsumpcyjny bo dzieli się ten kto aktualnie ma), więź, nawet quasi rozdzinna, ale nie ma miejsca na pełny indywidualny rozwój. Występujące w kolektywie patologie są wchłaniane w świadomość zbiorową i powoli akceptowane, bo człowiek łatwiej leci w dół niż w górę. Natomiast przejawy rozwoju w górę są równane w dół wbrew pomysłowej i rozwojowej jednostce.
Kolektyw także działa kiedy podbudowany jest ideą walki. Kiedy osiągnie się cel, w kolektywie zaczyna się obumieranie mentalnie. Czy ktoś zadał sobie pytanie: Co kiedy walka klas się skończy?
Czy próbował sobie ktoś zwizualizować realistycznie to na skalę globalną?
Patrzę na kapitalizm negatywnie, ale to nie znaczy, że jestem miłośnikiem równania w dół.
Ale to kwestia doświadczeń. Nie mnie oceniać czyjeś doświadczenia. Może to ty masz rację, a ja mam tylko złe doświadczenia(bo w końcu nie był to kolektyw produkcyjny).
Wracam gdzieś myślą do nieprzerobionego na modłę libertarian i komunistów Proudhona i widzę czasem jakieś światełko w tunelu. Długa droga jednak to skonstruowania spójnego poglądu na alternatywy wobec tego co się obecnie dzieje z systemem i ludźmi.
Pozdrawiam.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Z mojego doświadczenia
Z mojego doświadczenia wynika nieco inaczej, a pracowałem wiele lat w wyzyskowej fabryce, uczestniczyłem w projektach indywidualnego zaangażowania, na budowie, w edukacji, współtworzyłem nawet kolektyw. Kolektyw zmienił się w podkulturę, a ludzie za każdym razem po wyjściu poza czyją się jak Alicja w Krainie Czarów, bo okazuje się, że mimo zaufania, więzi i wspólnoty interesów, stoi się w miejscu w rozwoju, a jak człowiek stoi w miejscu to się cofa. I nie mówię tu o konsumpcji, produkcji i nabywaniu (bo nie był to kolektyw produkcyjny) ale o umysłowym zastoju. W kolektywie jest pewne piękno,(jest także bezpieczeństwo i komfort konsumpcyjny bo dzieli się ten kto aktualnie ma), więź, nawet quasi rozdzinna, ale nie ma miejsca na pełny indywidualny rozwój. Występujące w kolektywie patologie są wchłaniane w świadomość zbiorową i powoli akceptowane, bo człowiek łatwiej leci w dół niż w górę. Natomiast przejawy rozwoju w górę są równane w dół wbrew pomysłowej i rozwojowej jednostce.
Kolektyw także działa kiedy podbudowany jest ideą walki. Kiedy osiągnie się cel, w kolektywie zaczyna się obumieranie mentalnie. Czy ktoś zadał sobie pytanie: Co kiedy walka klas się skończy?
Czy próbował sobie ktoś zwizualizować realistycznie to na skalę globalną?
Patrzę na kapitalizm negatywnie, ale to nie znaczy, że jestem miłośnikiem równania w dół.
Ale to kwestia doświadczeń. Nie mnie oceniać czyjeś doświadczenia. Może to ty masz rację, a ja mam tylko złe doświadczenia(bo w końcu nie był to kolektyw produkcyjny).
Wracam gdzieś myślą do nieprzerobionego na modłę libertarian i komunistów Proudhona i widzę czasem jakieś światełko w tunelu. Długa droga jednak to skonstruowania spójnego poglądu na alternatywy wobec tego co się obecnie dzieje z systemem i ludźmi.
Pozdrawiam.