Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
butters (pamparam) (niezweryfikowane), Nie, 2011-12-11 12:45
"Bo na wartość pracy nie przekłada się to jak ciężko pracujesz czy też jak wiele musiałeś włożyć żeby się do niej przygotować tylko to jak wielu ludzi potrafi to robić (o ile oczywiście ma to jakiś sens, bo możesz być jedyną osobą na świecie potrafiącą żonglować ryżem ale raczej zbyt wartościowe to to nie będzie)"
Co to za prostacka teoria?
Omijasz przy tym tyle czynników kształtujących wartość pracy w kapitalizmie, że głowa boli. Wierz mi, że twoje spojrzenie jest dość sensowne i racjonalne (tzn. wierzę, że takie rozwiązanie byłoby całkiem efektywne - gdyby uznać, że ludzie o najbardziej pożądanych umiejętnościach zarabiają najwięcej - przy czym np. rzadką umiejętnością jest zdolność do "harowania jak wół"), ale niestety w dzisiejszym systemie na to, ile twoja praca jest warta, wpływa również nierówność w dostępie do zasobów materialnych, informacji, czy kapitał społeczny na przykład.
W ogóle problem jest taki, że sam rynek już nie potrafi wycenić pracy - to jeden z objawów kryzysu, o którym się zbyt często nie mówi. Większość osób jest tak zrozpaczona, że podejmuje pracę poniżej jej wartości, zwykle jednak bardzo szybko odchodzą - że to działa również na niekorzyść klasy rządzącej nie trzeba mówić. Wystarczy czytać badania rynku pracy, żeby się zorientować, jak tą sytuacją przerażeni są kapitaliści.
Jednocześnie ich jedyną receptą (i rzeczywiście jedynym obiektywnym rozwiązaniem broniącym ich interesów) na rozwiązanie problemu jest jego pogłębianie - czyli zbyt niska wycena pracy. Markowska teoria kryzysu od podstaw.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
"Bo na wartość pracy nie
"Bo na wartość pracy nie przekłada się to jak ciężko pracujesz czy też jak wiele musiałeś włożyć żeby się do niej przygotować tylko to jak wielu ludzi potrafi to robić (o ile oczywiście ma to jakiś sens, bo możesz być jedyną osobą na świecie potrafiącą żonglować ryżem ale raczej zbyt wartościowe to to nie będzie)"
Co to za prostacka teoria?
Omijasz przy tym tyle czynników kształtujących wartość pracy w kapitalizmie, że głowa boli. Wierz mi, że twoje spojrzenie jest dość sensowne i racjonalne (tzn. wierzę, że takie rozwiązanie byłoby całkiem efektywne - gdyby uznać, że ludzie o najbardziej pożądanych umiejętnościach zarabiają najwięcej - przy czym np. rzadką umiejętnością jest zdolność do "harowania jak wół"), ale niestety w dzisiejszym systemie na to, ile twoja praca jest warta, wpływa również nierówność w dostępie do zasobów materialnych, informacji, czy kapitał społeczny na przykład.
W ogóle problem jest taki, że sam rynek już nie potrafi wycenić pracy - to jeden z objawów kryzysu, o którym się zbyt często nie mówi. Większość osób jest tak zrozpaczona, że podejmuje pracę poniżej jej wartości, zwykle jednak bardzo szybko odchodzą - że to działa również na niekorzyść klasy rządzącej nie trzeba mówić. Wystarczy czytać badania rynku pracy, żeby się zorientować, jak tą sytuacją przerażeni są kapitaliści.
Jednocześnie ich jedyną receptą (i rzeczywiście jedynym obiektywnym rozwiązaniem broniącym ich interesów) na rozwiązanie problemu jest jego pogłębianie - czyli zbyt niska wycena pracy. Markowska teoria kryzysu od podstaw.