Dodaj nową odpowiedź
USA: Zabity za to, że nie chciał pojechać do Iraku
Akai47, Pon, 2007-01-01 12:12 Świat | Militaryzm | Represje29 letni James Dean służył w wojsku amerykańskim i spędził rok w Afganistanie. Wrócił z Afganistanu w 2005 i wpadł w depresję. Od tego czasu leczył się u psychologa i zażywał lekarstwa antydepresyjne. Został zwolniony z wojska, ale nadal był w rezerwie. Poprawiło mu się życie i ożenił się 4 miesiące temu.
W grudniu dostał wezwanie. Miał pojechać do Iraku i miał pojawić się w Fort Benning 14 stycznia. Bardzo to przeżył, bo nie chciał wrócić do wojska. Wpadł w panikę i zdecydował zabarykadować się w domku na wsi. Jego rodzina zachowała się bardzo naiwnie. Martwili się, że on chciał popełnić samobójstwo, więc wezwali policję. W rezultacie policja urządziła oblężenie chaty w stylu wojskowym w dzień Bożego Narodzenia. Po 14 godzinach policja zdecydowała się puścić gaz i wziąć budynek siłą, ale widząc to, Dean poddał się. Kiedy pojawił się w drzwiach, policjanci go zastrzelili. Policja twierdzi, że był uzbrojony.
Wielu z członków jego rodziny podważa historię policji. Podkreślają także, że jego telefon komórkowy został odcięty i że nie pozwolono rodzinie z nim rozmawiać w czasie wydarzeń. Ma się odbyć „śledztwo”, ale w grupie, która ma je prowadzić są policjanci, którzy byli na miejscu wydarzenia.
Komentatorzy podejrzewają, że policjanci strzelali przede wszystkim dlatego, że się bali. W gazecie Washington Post szeryf powiedział, że „nie mogli ryzykować z byłym żołnierzem, który dostał medal za zabijanie afgańskich powstańców”.