Dodaj nową odpowiedź
Poznań: Prawicowy cyrk w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego
Czytelnik CIA, Wto, 2011-12-13 14:48 Kraj | Protesty | Rasizm/Nacjonalizm12 grudnia tuż przed północą miała odbyć się pikieta związana z 30. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Jak się jednak okazało rocznicę tę zapragnęli wykorzystać zwolennicy różnej maści dyktatur i totalitaryzmów. Na placu Mickiewicza zjawiła się egzotyczna menażeria, jakiej nie obejrzy się w żadnym cyrku. Przybyli działacze Młodzieży Wszechpolskiej, której założyciel wywodzi się z rodziny posiadającej chlubną przeszłość wsparcia dla PRL-owskiego reżimu, a dziś znanej głównie z „imprez pod swastyką” ( 1 | 2).
Pojawili się również działacze ONR, której to historyczny przywódca wysławił się założeniem po wojnie proreżimowego PAXu, dziś znani z ciągłego „zamawiania pięciu piw” (1 | 2). Nie zabrakło też nazi-skinów, zwolenników endecji i dyktatury Pinocheta itp. Wszyscy w sile kilkudziesięciu osób (frekwencji nie pomogły nawet posiłki z Wrocławia) mieli być tylko tłem dla promocji niespełnionego polityka Filipa R. (my reklamy mu robić nie będziemy), który od wielu lat, z marnym skutkiem, stara się zrobić polityczną karierę. Ostatnio stwierdził, że pomoże mu w tym flirt z organizacjami neofaszystowskimi.
Na miejscu zjawiła się również liczniejsza grupa przeciwników dyktatury i totalitaryzmu w każdym odcieniu, z transparentem: „Jaruzelski = Pinochet – różni generałowie te same metody: stan wojenny, represje, dyktatura. Hołd ofiarom państwowej przemocy”. Po kilkunastu minutach organizator pikiety Filip R. nie mogąc znieść widoku wolnościowego transparentu wezwał policję i rozkazał jej usunięcie antytotalitarnych demonstrantów. Filip R. nie mogąc zostać polskim duce, postanowił zapisać się na kartach historii chociaż jako król poznańskich zaganiar i donosicieli (choć ciężko mu będzie odebrać koronę dyrektorowi ZKZL wysyłającemu policję do eksmisji wdów i chorych).
ZOMO zgodnie z rozkazem zaczęło spychać spokojnych demonstrantów (co im się średnio udało) i żądać od nich dowodów osobistych, czyniąc z placu Mickiewicza miejsce historycznej rekonstrukcji dobrze współgrającej z rocznicą. Apologeci dyktatury dostali na ten widok spazmów rozkoszy i zaczęli coś śpiewać, prawdopodobnie miał to być polski hymn, ale szło im to tak opornie, że z 10 metrów nie szło go zrozumieć (zresztą jak i przemówień które próbowali wygłaszać).