Dodaj nową odpowiedź

Tak więc twoim zdaniem

Tak więc twoim zdaniem nastąpi wojna wszystkich ze wszystkimi jak twierdził niejaki Hobbes? czyli mamy na powrót wiek 17ty? A ja myślę że to wszystko ściema, celowo ci którzy mają władzę komplikują, gmatwają stosunki społeczne zarówno n poziomie krajowym jak i międzynarodowym, może nie ma już w skali międzynarodowej proletariatu fabrycznego, ale my wszyscy ludzie pracy całego świata interes nadal mamy wspólny, tylko przez to pogmatwanie i skłócanie ze sobą narodów czy grup zawodowych często go nie widzimy, polega on głównie na tym że prędzej czy później wylądujemy wszyscy w jakichś obozach, lub doczekamy się zagłady ekologicznej czy nuklearnej jeśli nie zaczniemy wspólnej walki, do tego czasu "elita" może nawet spierdoli w kosmos jakimś super pojazdem albo zbuduje sobie super miejscówę pod ziemią a nas niewolników zastąpią im roboty. Raczej więc nie będzie już tak jak kiedyś że skrzykną się wszyscy robotnicy i dokonają rewolucji, tylko raczej zacznie mniejsza grupa a następnie większa przyłączy się gdy zobaczą że jesteśmy silni i możemy wygrać.Większość ludzi jest tak po prostu nauczona, jakaś część przyłączy się bardzo szybko, inni później a jeszcze inni gdy już będziemy wygrywać(tak jak wielu faszystów-konformistów co przyłączali się do milicji CNT widząc że ta wygrywa w ich rejonie).I nie siej defetyzmu, zauważyłem że im ktoś bardziej wierzy we własne szczęście osobiste-rodzina, praca itd.i układa mu się w życiu, tym mniej wierzy w możliwość zmian bo w gruncie rzeczy sam nie ma tak źle.Ja jestem defetystą co do własnego życia, bo choć ciągle walczę to przegrywam (nawet pozorne wygrane okazują ię być później porażkami)i nie umiem już chyba się dostosować do tych niewolniczych warunków, ale przez to silniej wierzę że kiedyś to życie choć na moment nabierze sensu i nie pójdzie na marne, i zrozumiem że spierdolone życie uwrażliwia człowieka, i sprawia że jest gotów poświęcić je dla innych, dla dobra ludzkości. Nie jestem zwolennikiem Mao, ale jedna rzecz podoba mi się w jego filozofii: woluntaryzm, a więc wiara że jak się bardzo chce wygranej, bardzo w nią wierzy i jest się gotowym ponieść najwyższą ofiarę to się wygra-choć wygrana wydawała by się nie wiem jak niemożliwa-Długi Marsz był dowodem na słuszność tej tezy. Podobnie zresztą było z tzw. Cudem nad Wisłą, który świadczył po prostu o niesamowitej odwadze i samozaparciu żołnierzy, którzy wygrali choć było to "niemożliwe", walczący w Hiszpanii milicjanci również wygrywali wiele starć pomimo bardzo nierównych szans, co było możliwe głównie dzięki legendarnej już odwadze i temu że wiedzieli że naprawdę walczą w 100%słusznej sprawie a nie o jakiś zgniły kompromis, mieli przewagę moralną, bo nie musieli się samookłamywać że walczą naprawdę o lepszy świat. Przegrali tylko dlatego że zostali zdradzeni przez "sojuszników", agentów bolszewickich podających się za "komunistów".

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.