Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Wto, 2011-12-27 17:55
Autor/ka zadziwiająco bezproblemowo prześlizguje się przez okres II wojny, ani słowem nie wspominając o Holocauście. A przecież wzmożenie działań państwotwórczych było sprawą tyleż wysiłków środowisk syjonistycznych, co europejsko-amerykańskiego "wyrzutu sumienia" po ludobójstwie dokonanym na Żydach przez Niemców i zaniechaniach zachodnich aliantów (zwłaszcza Amerykanów) w zakresie pomocy ludności żydowskiej. W drugiej połowie lat 40. idea utworzenia państwa żydowskiego miała po swojej stronie większość państw spoza świata arabskiego, w tym kraje bloku sowieckiego, które w ONZ głosowały za.
Druga sprawa to tworzenie jednolitego worka z napisem "syjonizm". Otóż ruch syjonistyczny nigdy nie był jednolity, nie jest nim taki nawet dziś. Obok "ogólnych" syjonistów reprezentujących zasadniczo linię na rzecz burżuazyjnego państwa narodowego byli tzw. rewizjoniści (Nowa Organizacja Syjonistyczna, młodzieżówka Betar, Żabotyński), którzy wzorce i idee czerpali - jak wiele ugrupowań nacjonalistycznych w Europie i świecie arabskim, np. w Egipcie - z ówczesnych ruchów faszystowskich. Byli też syjoniści religijni (Mizrachi). Istniał spór pomiędzy syjonistami zorientowanymi na tworzenie państwa a syjonistami akcentującymi raczej procesy kulturotwórcze (te miały się koncentrować w Palestynie i przejawiać w rozwoju kultury nowohebrajskiej) bez szczególnych aspiracji do państwowości. Były różnice odnośnie do wizji przyszłego państwa, statusu języka/języków, religii itd. Była w tym szerokim wachlarzu wreszcie lewica syjonistyczna obejmująca szerokie spektrum od radykalnej socjaldemokracji po marksistów, a nawet część ruchu anarchistycznego. W pismach ideologów lewicowego syjonizmu na początku XX wieku pojawiała się niekiedy koncepcja utworzenia w Palestynie państwa robotniczego Żydów i Arabów. A do tego dochodzi jeszcze kwestia istnienia ideologii antysyjonistycznych wśród społeczności żydowskiej w samej Palestynie - ortodoksów z Agudat Israel z jednej strony i komunistów z drugiej. Obraz jest zatem bardziej złożony, niż prezentuje go autor/ka. A co zrobić z ludźmi - Żydami i nie-Żydami - którzy nie określają się jako syjoniści, ale z różnych powodów (rodzinnych, zawodowych, wszelakich) mają pozytywny stosunek do Izraela, żywią do kraju sentyment, szacunek, okazują poparcie?
W zaprezentowanym ujęciu "syjonizm" nie funkcjonuje jako kategoria historyczna czyli posiadająca swoją złożoną genezę (antysemityzm europejski!), dynamikę czasową, strukturę, ale też nieciągłości, sprzeczności itd. Funkcjonuje raczej na podobieństwo straszaka, jakim słowo "syjonizm" było w propagandzie najpierw stalinowskiej a później gomułkowsko-moczarowskiej. Brakuje tylko sformułowań w stylu "ciemne siły syjonizmu".
Pomijam już inne przeoczenia tekstu, jak wspomniane wcześniej przyczyny wzmożenia się po II wojnie wysiłków na rzecz utworzenia państwa żydowskiego (wstrząs tak wśród Żydów, jak i wśród europejsko-amerykańskiej opinii publicznej i elit politycznych po ludobójstwie znanym jako Shoah... taki mały szczegół), rezolucja ONZ z 1947, wojna arabsko-izraelska z 1948. To jasne, że dziś Izrael (tzn. armia, elity polityczne i aparat propagandy) jest głównym odpowiedzialnym za zbrodnie na Palestyńczykach, a okupacja i polityka apartheidu muszą się skończyć, zostać rozliczone i osądzone. Ale upraszczanie wizji historii i tworzenie fałszywych uogólnień niespecjalnie sprawie palestyńskiej służy - a tym bardziej nie służy wiedzy historycznej - chyba że jako płaska antagonizująca propaganda. Ale chyba nie o to chodzi?
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Autor/ka zadziwiająco
Autor/ka zadziwiająco bezproblemowo prześlizguje się przez okres II wojny, ani słowem nie wspominając o Holocauście. A przecież wzmożenie działań państwotwórczych było sprawą tyleż wysiłków środowisk syjonistycznych, co europejsko-amerykańskiego "wyrzutu sumienia" po ludobójstwie dokonanym na Żydach przez Niemców i zaniechaniach zachodnich aliantów (zwłaszcza Amerykanów) w zakresie pomocy ludności żydowskiej. W drugiej połowie lat 40. idea utworzenia państwa żydowskiego miała po swojej stronie większość państw spoza świata arabskiego, w tym kraje bloku sowieckiego, które w ONZ głosowały za.
Druga sprawa to tworzenie jednolitego worka z napisem "syjonizm". Otóż ruch syjonistyczny nigdy nie był jednolity, nie jest nim taki nawet dziś. Obok "ogólnych" syjonistów reprezentujących zasadniczo linię na rzecz burżuazyjnego państwa narodowego byli tzw. rewizjoniści (Nowa Organizacja Syjonistyczna, młodzieżówka Betar, Żabotyński), którzy wzorce i idee czerpali - jak wiele ugrupowań nacjonalistycznych w Europie i świecie arabskim, np. w Egipcie - z ówczesnych ruchów faszystowskich. Byli też syjoniści religijni (Mizrachi). Istniał spór pomiędzy syjonistami zorientowanymi na tworzenie państwa a syjonistami akcentującymi raczej procesy kulturotwórcze (te miały się koncentrować w Palestynie i przejawiać w rozwoju kultury nowohebrajskiej) bez szczególnych aspiracji do państwowości. Były różnice odnośnie do wizji przyszłego państwa, statusu języka/języków, religii itd. Była w tym szerokim wachlarzu wreszcie lewica syjonistyczna obejmująca szerokie spektrum od radykalnej socjaldemokracji po marksistów, a nawet część ruchu anarchistycznego. W pismach ideologów lewicowego syjonizmu na początku XX wieku pojawiała się niekiedy koncepcja utworzenia w Palestynie państwa robotniczego Żydów i Arabów. A do tego dochodzi jeszcze kwestia istnienia ideologii antysyjonistycznych wśród społeczności żydowskiej w samej Palestynie - ortodoksów z Agudat Israel z jednej strony i komunistów z drugiej. Obraz jest zatem bardziej złożony, niż prezentuje go autor/ka. A co zrobić z ludźmi - Żydami i nie-Żydami - którzy nie określają się jako syjoniści, ale z różnych powodów (rodzinnych, zawodowych, wszelakich) mają pozytywny stosunek do Izraela, żywią do kraju sentyment, szacunek, okazują poparcie?
W zaprezentowanym ujęciu "syjonizm" nie funkcjonuje jako kategoria historyczna czyli posiadająca swoją złożoną genezę (antysemityzm europejski!), dynamikę czasową, strukturę, ale też nieciągłości, sprzeczności itd. Funkcjonuje raczej na podobieństwo straszaka, jakim słowo "syjonizm" było w propagandzie najpierw stalinowskiej a później gomułkowsko-moczarowskiej. Brakuje tylko sformułowań w stylu "ciemne siły syjonizmu".
Pomijam już inne przeoczenia tekstu, jak wspomniane wcześniej przyczyny wzmożenia się po II wojnie wysiłków na rzecz utworzenia państwa żydowskiego (wstrząs tak wśród Żydów, jak i wśród europejsko-amerykańskiej opinii publicznej i elit politycznych po ludobójstwie znanym jako Shoah... taki mały szczegół), rezolucja ONZ z 1947, wojna arabsko-izraelska z 1948. To jasne, że dziś Izrael (tzn. armia, elity polityczne i aparat propagandy) jest głównym odpowiedzialnym za zbrodnie na Palestyńczykach, a okupacja i polityka apartheidu muszą się skończyć, zostać rozliczone i osądzone. Ale upraszczanie wizji historii i tworzenie fałszywych uogólnień niespecjalnie sprawie palestyńskiej służy - a tym bardziej nie służy wiedzy historycznej - chyba że jako płaska antagonizująca propaganda. Ale chyba nie o to chodzi?