Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
An Archa (niezweryfikowane), Czw, 2012-01-26 09:17
Korwin nie ma pojęcia o własności. Po pierwsze, własność prywatna sprawiedliwie nabyta (czyli w taki sposób, że nie traci nikt, a zyskuje nabywający - pierwotne zadomowienie; lub że zyskują obie strony w wyniku kupna) może dotyczyć tylko dóbr ograniczonych, których użytkowanie przez jeden podmiot (decydowanie o nich) wyklucza użytek przez drugi. Pojęcie własności wypracowano przez tysiąclecia, by eliminować konflikty o rzadkie zasoby i cywilizować akty gospodarcze.
Natomiast tzw. własność intelektualna nie jest własnością w ogóle. Nie występuje konflikt o rzadkie zasoby, ponieważ jeśli ktoś publicznie czyta ze swojego egzemplarza książki choćby, to informacja, którą przekazuje, może być inkorporowana w umysłach każdego, kto jest dostatecznie blisko. Kopiowanie informacji (o ile nie łamie praw realnej własności prywatnej, czyli robimy to na swoim sprzęcie, a nie np. zmuszamy przemocą właściciela kserokopiarki ku temu) zwiększa ilość informacji, a więc jeszcze bardziej upowszechnia ją - nikt nie jest stratny, nikt nie stracił swojego dostępu do informacji. O co więc wielkie halo zwolenników praw autorskich etc.? O "utratę źródła przychodu"? Jak mi przykro. Nie ma czegoś takiego, jak gwarantowany przychód, zwłaszcza, jeśli by go zagwarantować, trzeba uciekać się do przemocy ze strony zbrojnego aparatu państwa. Jest to faszyzm w czystej postaci, ochrona przywileju monopolistycznego.
Więc kompletnie sprawa tego, "jak długo" ma być chroniona "własność intelektualna" jest bezsensowna. Jest to równie mądre, co pytanie "Jak długo należy napierdalać dzieciaka pasem, zanim nauczy się czytać?" Należy usuwać z dyskursu publicznego tego typu narrację, i atakować pojęcie 'własności intelektualnej' jako takiej - m.in. również z perspektywy tego, że "ochrona własności intelektualnej" oznacza atak na prawdziwą własność prywatną, podstawę wolności. Jeśli nie wolno mi korzystać z własnej kserokopiarki, czy własnej wypalarki CD, czy własnego komputera z łączem internetowym, do skopiowania własnego egzemplarza książki, płyty etc., to znaczy, że faszystowski aparat przemocy państwowej zabrania mi pokojowo korzystać z mojej własności, mimo iż nikomu nie dzieje się krzywda, a ilość dóbr nie maleje - lecz wzrasta dzięki mojemu działaniu!
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Korwin nie ma pojęcia o
Korwin nie ma pojęcia o własności. Po pierwsze, własność prywatna sprawiedliwie nabyta (czyli w taki sposób, że nie traci nikt, a zyskuje nabywający - pierwotne zadomowienie; lub że zyskują obie strony w wyniku kupna) może dotyczyć tylko dóbr ograniczonych, których użytkowanie przez jeden podmiot (decydowanie o nich) wyklucza użytek przez drugi. Pojęcie własności wypracowano przez tysiąclecia, by eliminować konflikty o rzadkie zasoby i cywilizować akty gospodarcze.
Natomiast tzw. własność intelektualna nie jest własnością w ogóle. Nie występuje konflikt o rzadkie zasoby, ponieważ jeśli ktoś publicznie czyta ze swojego egzemplarza książki choćby, to informacja, którą przekazuje, może być inkorporowana w umysłach każdego, kto jest dostatecznie blisko. Kopiowanie informacji (o ile nie łamie praw realnej własności prywatnej, czyli robimy to na swoim sprzęcie, a nie np. zmuszamy przemocą właściciela kserokopiarki ku temu) zwiększa ilość informacji, a więc jeszcze bardziej upowszechnia ją - nikt nie jest stratny, nikt nie stracił swojego dostępu do informacji. O co więc wielkie halo zwolenników praw autorskich etc.? O "utratę źródła przychodu"? Jak mi przykro. Nie ma czegoś takiego, jak gwarantowany przychód, zwłaszcza, jeśli by go zagwarantować, trzeba uciekać się do przemocy ze strony zbrojnego aparatu państwa. Jest to faszyzm w czystej postaci, ochrona przywileju monopolistycznego.
Więc kompletnie sprawa tego, "jak długo" ma być chroniona "własność intelektualna" jest bezsensowna. Jest to równie mądre, co pytanie "Jak długo należy napierdalać dzieciaka pasem, zanim nauczy się czytać?" Należy usuwać z dyskursu publicznego tego typu narrację, i atakować pojęcie 'własności intelektualnej' jako takiej - m.in. również z perspektywy tego, że "ochrona własności intelektualnej" oznacza atak na prawdziwą własność prywatną, podstawę wolności. Jeśli nie wolno mi korzystać z własnej kserokopiarki, czy własnej wypalarki CD, czy własnego komputera z łączem internetowym, do skopiowania własnego egzemplarza książki, płyty etc., to znaczy, że faszystowski aparat przemocy państwowej zabrania mi pokojowo korzystać z mojej własności, mimo iż nikomu nie dzieje się krzywda, a ilość dóbr nie maleje - lecz wzrasta dzięki mojemu działaniu!