Dodaj nową odpowiedź

Posługujesz się wypaczoną

Posługujesz się wypaczoną i zideologizowaną wersją historii. Jednak powinieneś zauważyć w niej pewne luki. Pomysł, żeby zapewnić siłę roboczą przez grodzenie jest wyjątkowo pokrętny i żadne logiczne rozumowanie nikogo by do takiego planu nie doprowadziło. Nie ma powodu, żeby oceniać to inaczej niż wszystkie inne analogiczne zjawiska w historii ludzkości — kiedy dobra stają się dobrami rzadkimi lub zbliżają się do tej granicy, ludzie zaczynają je wyraźnie rozdzielać pomiędzy siebie. Czasem miesza się w to państwo, a czasem nie, więc czasem wychodzi to gorzej, a czasem lepiej, ale zasada jest ta sama.

Rozróżnienie na środki produkcji i inne rzeczy jest sztuczne. Każda rzecz może być w większym lub mniejszym stopniu środkiem produkcji. Nie ma powodu, żeby zabronić komuś posiadania noża, którym będzie strugał drewniane ludki. Środkiem produkcji są przede wszystkim moje ręce, a miska zupy jest środkiem ich utrzymania.

Ludzie nie dzielą się na jakieś sztywne kategorie, jak pracownik i kapitalista. Czasem jest się jednym, czasem drugim, czasem czymś pośrodku. Praca jest takim samym dobrem, jak wszystko. Nie ma powodu, żeby twierdzić, że właściciel cokolwiek sobie przywłaszcza, bo nie ma żadnych obiektywnych mierników wartości. Wszystko jest warte tyle, ile ktoś chce za to dobrowolnie dać. Pracodawca swoją pracą (tak, pracą) uzyskuje sprzedaż z zyskiem efektów pracy ludzi, których zatrudnia. Podnosi ich wartość wskutek właściwej organizacji sprzedaży, reklamy i innych zabiegów, bo sprawia, że ludzie są skłonni więcej za nie zapłacić niż wtedy, kiedy leżały w magazynie zaraz po wytworzeniu. Cena pracy wcale nie kształtuje się w okolicach minimum — jest zależna od popytu. Im większy popyt albo mniejsza podaż, tym cena wyższa. Trudna praca, wymagająca specyficznych umiejętności jest dobrem rzadszym niż praca łatwa i prosta, więc jest też droższa.

„pracownik nie zdobędzie nigdy kapitału koniecznego do zdobycia środków produkcji”
??? Przecież jest mnóstwo ludzi, którzy zaczynają jako pracownicy najemni, a potem otwierają firmę. Jak to się dzieje, skoro to niemożliwe ? Wiele rodzajów niezalenej działalności gospodarczej nie wymaga wcale wielkich nakładów. Wystarczy pomysł i praca. O ile nie istnieją administracyjne bariery wejścia na rynek.

Jeśli akumulacja efektów pracy następuje na skutek serii dobrowolnych wymian, to anarchista nie ma prawa się tego czepiać. To nie Twoja sprawa po prostu. Jeśli ja chcę sprzedać moją pracę w zamian za możliwość mieszkania w czyjejś kamienicy, to jest moja rzecz. Możesz tego „nie popierać”, ale jak mi tego zabronisz, to jesteś dupa, a nie anarchista.

Wydajność pracy nie zależy wprost od bezwzględnej wysokości wynagrodzenia, ale od różnicy w wynagrodzeniu za dobrą i słabą pracę. Jeśli nie ma odpowiednio racjonalnego sposobu oceny wydajności pracy i jeśli wynagrodzenie nie zależy od tej wydajności, to wydajność będzie niska. Duże korporacje przeważnie mają z tym problem i dlatego na wolnym rynku nie będą w stanie rozrastać się w nieskończoność. Taki efekt osiągają obecnie dzięki prawom ograniczającym konkurencję, utrudniającym start i rozwój małym firmom albo dzięki rządowym zamówieniom.

„Równość można wprowadzić dzięki równości w wymianie: godzina pracy za godzinę pracy”
Rany Boskie ! A skąd pomysł, że godzina pracy ma się równać godzinie pracy ???? Dlaczego nie mielibyśmy patrzeć raczej na efekty tej pracy ? Są zresztą różne systemy wynagradzania. Praca na godziny nie jest wcale jedynym. Osobiście uważam, że jednym z najgorszych. Ja wolę pracować na efekt, a etat uważam za odmianę wzajemnego niewolnictwa. Oczywiście nic mi do tego, jeśli Ty wolisz inaczej — byleś się dobrowolnie dogadał z kimś, kto uważa tak samo. W przeciwieństwie do Ciebie, ja nie zamierzam pouczać ludzi, jak mają się ze sobą porozumiewać. Tym się różni prawdziwy wolnościowiec od zamordysty, nazywającego się anarchistą. :)
Ja w życiu nie wymieniłbym godziny pracy dobrego pracownika na godzinę pracy kiepskiego (przy czym mam prawo sam oceniać co uważam za dobrą, a co za kiepską pracę). Na pewno nie dobrowolnie. Musiałbyś mnie zmusić, a więc mieć nade mną władzę.

Wymiana pracy na pracę nie wyklucza zarabiania. Jeśli wymienię godzinę gorszej pracy na godzinę lepszej (w moim odczuciu), to zarobiłem — zyskałem coś co cenię wyżej, w miejsce czegoś co cenię niżej. To czy do wyceny pracy użyjemy jakiegoś dobra pośredniego (pieniądza) nic tu nie zmienia oczywiście, ale to na pewno rozumiesz.

„Jeśli przyjmiemy, że godzina pracy jest warta godzinę pracy, nieważne jaka to praca,”
A jeśli tak nie przyjmiemy ? Skąd pomysł, że bez odgórnego narzucania wszyscy przyjmą to samo założenie (nawet gdyby było słuszne) ? Są różne systemy wartości, różne sposoby wyceniania tej samej rzeczy — i różnorodność jest dobra. A w każdym razie ja nie zamierzam jej zabraniać.

Jacy historycy twierdzą, że tak ludzie żyli przed wynalezieniem państwa ???

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.